Jak podano w komunikacie prasowym, do końca października powstanie spółka pod nazwą Inicjatywa przemysłowa Desertec (DII - Desertec Industrial Initiative), która w ciągu trzech lat miałaby przygotować konkretne plany wdrażania inwestycji oraz jej finansowania. Koszty realizacji tego ambitnego projektu szacuje się na 400 miliardów euro. Jego inicjatorem jest grupa ubezpieczeniowa Muchich Re (Muenchener Rueck), a do projektu przyłączyły się m.in. głównie niemieckie koncerny, jak E.On, Siemens, RWE, Deutsche bank, ale także szwedzko-szwajcarski ABB, hiszpańska Abengoa i algierski Cevital.

"Podążamy za wizjonerskim planem - oświadczył członek zarządu Munich Re, Torsten Jeworrek. - Jeśli okaże się sukcesem, wniesiemy wielki wkład w walkę z ociepleniem klimatu. Ekologiczny i gospodarczy potencjał jest ogromny". Zapewnił też, że projekt będzie realizowany we współpracy na sprawiedliwych zasadach z krajami, na których terytorium powstanie inwestycja. Na razie nie wiadomo jednak, gdzie zlokalizowane zostaną przyszłe kolektory słoneczne o mocy 100 GW, z których liniami wysokiego napięcia płynąłby czysty prąd do Europy.

Szef rady nadzorczej fundacji Desertec Gerhard Knies odrzucił jednak sugestie, że inwestycja zwiększy uzależnienie energetyczne krajów europejskich od państw niestabilnych. "W przypadku zaopatrzenia w gaz i ropę już dziś jesteśmy bardzo uzależnieni od Algierii czy Libii i jakoś to się udaje" - powiedział w radiu MDR INFO. Jak dodał, możliwymi partnerami dla nowego projektu są "stabilne i solidne" państwa, takie jak Jordania, Egipt, Tunezja i Maroko.

Polecamy serwis "Energetyka" z najnowszymi informacjami z branży.

Reklama

Inicjatywę z zadowoleniem przyjęła organizacja ekologiczna Greenpeace, nazywając ją "kamieniem milowym" na drodze do wykorzystania energii słonecznej. "Wizja energii słonecznej pozyskiwanej na pustyniach nie może jednak być sprowadzona do roli listka figowego" - ostrzegli przedstawiciele organizacji. Zdaniem Greenpeace'u Desertec powinien być alternatywą dla szkodliwych dla środowiska elektrowni atomowych i węglowych, a nie konkurencją dla innych czystych technologii, jak energia wiatrowa.