Dalia Grybauskaite, która jest pierwszą kobietą na fotelu prezydenta Litwy po przeprowadzonej w tym miesiącu ceremonii zaprzysiężenia, powiedziała, że ministerstwo finansów rozważa „jeszcze jedną próbę” zaciągnięcia środków w tym roku. Wcześniej w czerwcu wyemitowano obligacje na kwotę 500 mln euro.

Ale w rozmowie z „Financial Times”” prezydent dała do zrozumienia, że pożyczka z MFW może okazać się konieczna, „jeśli warunki zewnętrzne nie pozwolą Litwie na zrefinansowanie naszego długu... gdy rynki będą zamknięte”.

Jak dotąd Litwy opierała się przed pójściem w ślady sąsiedniej Łotwy, która w grudniu otrzymała 7,5 miliarda euro nadzwyczajnej pożyczki z MFW i Unii Europejskiej, kiedy kraje bałtyckie popadły w głęboką recesję.

Jednak ogłoszony w tym tygodniu raport o znacznie bardziej drastycznym niż zakładano spadku PKB za drugi kwartał o 22 proc., zwiększył wątpliwości co do zdolności stawienia przez Litwę czoła gospodarczej nawałnicy bez pomocy międzynarodowej.

Reklama

Grybauskaite, nazywana też „Żelazną Damą”, została wybrana w maju przytłaczającą większością głosów dzięki obietnicy odbudowy gospodarki i zwiększenia przejrzystości działania rządu.

Wczoraj podjęła ona pierwsze kroki w celu likwidacji rozdętego deficytu budżetowego, podpisując ustawę, która pozwoli na zredukowanie płac w sektorze publicznym średnio o 5 procent – to już drugie tego rodzaju cięcia w tym roku. Według MFW to ważne posunięcie, które pomoże postawić „finanse budżetu na zdrowszej podstawie w perspektywie długoterminowej, i niezbędne w trudnych warunkach finansowych”.

Wszystkie trzy kraje bałtyckie – Litwa, Łotwa i Estonia – tkwią się w okowach głębokiej recesji, w która wpadły po tym, jak ich przegrzane gospodarki stały się ofiarą globalnego krachu kredytowego. Załamanie nastąpiło po okresie przyspieszonego wzrostu gospodarczego, doświadczanego przez całą trójkę, byłe republiki radzieckie, od czasu przystąpienia do Unii Europejskiej w 2004 roku.

Każda z bałtyckich republik walczy o to, aby uniknąć dewaluacji waluty, co doprowadziłoby do zerwania tak cenionego przez nie powiązania z euro. To kluczowy element polityki gospodarczej w regionie, gdyż kraje te dążą do członkowstwa w strefie euro.

Na rynkach finansowych piętrzą się spekulacje, że cała trójka będzie zmuszona do dewaluacji, żeby zapewnić swym gospodarkom większą konkurencyjność. Ale Dalia Grybauskaite, była minister finansów i unijny komisarz ds. budżetowych, takie rozwiązanie wyklucza.

Los bałtyckich gospodarek jest pilnie śledzony w Europie, czemu towarzyszą obawy, że mogą one zainicjować falę dewaluacji i bankructw w Europie Środkowej i Wschodniej.

Szczególnie wyczulone są kraje skandynawskie ze Szwecją na czele, ponieważ ich banki dokonały w przeszłości agresywnej ekspansji w regionie i teraz muszą się liczyć z falą złych pożyczek.

Tłum. T.B.