Fatih Birol powiedział „Financial Times”, że ceny przekraczające 70 dolarów mogą zdławić odrodzenie światowej gospodarki.

„Jeśli pójdziemy krok dalej i ceny będą znacznie wyższe niż obecnie, wówczas możemy być świadkami spowolnienia i zduszenia gospodarczego odrodzenia” – powiedział Birol o piątkowym poziomie cen, kiedy europejski surowiec benchmarkowy kosztował około 70 dolarów.

Wczoraj cena ropy w Europie osiągnęła 73,87 dolarów, najwyższy pułap w tym roku, popędzony w górę w reakcji na dane o produkcji przemysłowej w Chinach i budownictwie w USA.

W ostatnich miesiącach narastają obawy, że inflacyjny efekt wysokich cen nośników energii może wywrzeć wpływ na posunięcia monetarne, podejmowane przez rządy zachodnie w celu wydobycia gospodarek z recesji.

Reklama

Nicolas Sarkozy, prezydent Francji i Gordon Brown, premier Wielkiej Brytanii podczas szczytu G8 w zeszłym miesiącu we Włoszech wzywali do lepszej kontroli rynku energetycznego, a regulator rynku surowców w USA rozpoczął w zeszłym tygodniu przesłuchania, których rezultatem mogą być większe ograniczenia w handlu kontraktami na ropę naftową. Brytyjski regulator również się zastanawia, czy terminowe rynki nosników energii są pod właściwą kontrola.

Jednak Fatih Birol uważa, że wysiłki zmierzające do ukrócenia spekulacji ropą naftową są „dobrymi posunięciami”, ale nie przyczynią się one do istotnego zredukowania cen.

Według Birola biedniejsze kraje, takie jak afrykańskie państwa leżące w pasie Sahary, będą szczególnie ugodzone w wyniku wyższych cen energii. „One znowu wpadną w zaklęty krąg zadłużenia, podobnie jak kilka lat temu, gdy postanowiły sfinansować import ropy naftowej”.

Jego zdaniem realnym problemem jest spadek nakładów inwestycyjnych w produkcję ropy naftowej, co jeszcze się pogorszyło w ostatnich miesiącach.

„Jeśli dalej będzie postępować spadek nakładów na wydobycie, w ciągu kilku lat nabawimy się olbrzymich kłopotów”.

Birol uważa, że ważnym czynnikiem rozstrzygającym o cenach ropy naftowej będzie popyt Chin, a równowaga między światową podażą i popytem może się skurczyć, jeśli inne kraje zaczną szybko się rozwijać w roku 2011 czy 2012.

Światowe ceny ropy osiągnęły rekordowy poziom 147 dolarów w lipcu 2008 roku, ale pod koniec tegoż roku spadły poniżej 40 dolarów.

Francisco Blanch, strateg ds. surowców w Bank of America twierdzi, że tolerowane widełki cen ropy naftowej znajdują się gdzieś pomiędzy 70 i 80 dolarami, przy czym 80 dolarów jest górnym limitem dla gospodarek rozwiniętych. Poziom 90-100 dolarów za baryłkę może zaszkodzić nawet Chinom.

W jego opinii niższe ceny ropy naftowej i innych surowców pod koniec zeszłego roku najpewniej w większym stopniu były korzystne dla gospodarki globalnej niż którykolwiek z rządowych pakietów stymulacyjnych. „Podstawą całego odrodzenia jest pozyskanie do systemu większej ilości środków finansowych, kiedy w istocie problem polega na tym, ze nie mamy wystarczającej ilości ropy naftowej” – podkreśla Blach.

Tłum. T.B.