W poniedziałek prezydent Nicolas Sarkozy zapowiedział, że Francja zaproponuje wkrótce Europie i organizacjom międzynarodowym nowy system pomiaru postępu gospodarczego i społecznego, który lepiej niż PKB odzwierciedla jakość życia ludzi.

"Zastąpienie PKB innym wskaźnikiem jest nierealne. Komisja Stiglitza (na raport której powoływał się Sarkozy - PAP) wskazała, że PKB nie uwzględnia wszystkich aspektów, co jest już wiadome od dawna. Od kilkudziesięciu lat ekonomiści wskazują, że PKB może rosnąć np. także wtedy, gdy rośnie działalność w części szkodliwa, że PKB nie uwzględnia - bo nie może uwzględniać - pewnych nieekonomicznych aspektów życia. Tyle tylko, że jak dotąd, nie wymyślono wskaźnika, który by to wszystko uwzględniał" - powiedział PAP były minister finansów i szef NBP, przewodniczący fundacji FOR, prof. Leszek Balcerowicz.

Według niego, takiego wskaźnika "po prostu nie ma". Profesor uważa, że zjawiska gospodarcze należy mierzyć przy pomocy zestawów wskaźników, w których jako zasadniczy będzie nadal PKB. Mimo, że nie uwzględnia on wszystkich aspektów, to - zdaniem Balcerowicza - jest bardzo silnie związany z wieloma pozytywnymi zjawiskami, przede wszystkim z redukcją biedy. "Myślę, że deklaracja prezydenta Sarkozyego jest ruchem politycznym pod publikę. Ma odwrócić uwagę od realnych problemów, od tego, że wzrost gospodarczy mierzony PKB jest we Francji niski" - ocenił profesor.

Zgodnie z ostatnimi danymi Eurostatu, w drugim kwartale 2009 r. PKB Francji spadł o 2,6 proc. w ujęciu rocznym i wzrósł 0,3 w porównaniu z pierwszym kwartałem. PKB w strefie euro rok do roku spadł w tym czasie o 4,7 proc. zaś w ujęciu kwartalnym spadł o 0,1 proc.

Reklama

Profesor Elżbieta Adamowicz z Instytutu Rozwoju Gospodarczego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie powiedziała, że PKB, podobnie jak demokracja, jest krytykowane od dawna, ale nikt nie wynalazł lepszego rozwiązania. "Jest miernikiem niedoskonałym, nie uwzględnia wielu czynników, które mają wpływ na samopoczucie ludzi. (...) Jest jeszcze problem korzyści z czasu wolnego - w zapracowanych społeczeństwach są one cenione coraz wyżej. PKB ma jednak jedną wielką zaletę, jest miernikiem w miarę łatwym do policzenia i użytecznym w porównaniach międzynarodowych" - uważa prof. Adamowicz.

Zwróciła uwagę, że poszukiwania bardziej doskonałych mierników dobrobytu mają długą historię. W Polsce zajmował się tym jeszcze przed II wojną światową prof. Jan Drewnowski, później grupa statystyków z Instytutu Statystyki i Demografii SGH. "Znane mi propozycje wymagają jednak bardziej skomplikowanych procedur obliczeniowych niż PKB i są trudne do wystandaryzowania w skali międzynarodowej. W efekcie, może się zdarzyć, że zanim dowiemy się o poziomie bogactwa, sytuacja diametralnie się zmieni" - powiedziała profesor.

W poniedziałek podczas wykładu na paryskiej Sorbonie Sarkozy odniósł się do wręczonego mu raportu ekonomicznego, który przygotowała na zlecenie Pałacu Elizejskiego komisja międzynarodowych ekspertów pod przywództwem amerykańskiego noblisty Josepha Stiglitza. W raporcie tym zalecają oni opracowanie "nowego systemu statystycznego, który położy większy nacisk na mierzenie samopoczucia ludzi niż na produkcję gospodarczą".

Zdaniem Sarkozy'ego, należy od razu wyciągnąć wnioski z raportu. "Francja będzie walczyła, by wszystkie organizacje międzynarodowe zmodyfikowały swoje systemy statystyczne" - powiedział w poniedziałek Sarkozy. Dodał, że Francuzi zaproponują swoim partnerom europejskim, by dali przykład w tej dziedzinie innym kontynentom. Podkreślił też, że Francja wkrótce "wprowadzi swój własny aparat statystyczny" w tej dziedzinie.

"Problem pochodzi stąd, że świat, społeczeństwo i gospodarka zmieniają się, a sposób pomiaru (zamożności) się nie zmienił" - wyjaśnił. Dodał, że jest to bardzo niebezpieczne, gdyż "obywatel czuje się oszukiwany". "Przez długie lata statystyki pokazywały coraz silniejszy wzrost gospodarczy (...) aż do czasu, gdy okazało się, że ten wzrost, zagrażając naszej planecie, zniszczył więcej niż stworzył" - powiedział Sarkozy. W tym kontekście wezwał do "rewolucji", która skończy z "religią cyfr".

Jego zdaniem, nowy system statystyczny powinien uwzględniać - oprócz produktu krajowego brutto - także działalność nie przynoszącą bezpośredniego zysku, jak np. prace domowe czy wolontariat. Końcowy raport komisji Stiglitza, powstałej w lutym 2008 roku z inicjatywy Sarkozy'ego, precyzuje, że używany powszechnie wskaźnik PKB "nie jest sam w sobie fałszywy, ale może być fałszywie używany". Autorzy zwracają uwagę, że słabością tego wskaźnika jest fakt, iż uwzględnia on tylko pracę, za którą wypłaca się wynagrodzenie, a pomija inną - użyteczną, choć bezinteresowną. Z drugiej strony, podkreślają ekonomiści, pomiar samego wzrostu gospodarczego nie daje nam informacji o wyrządzonych przez niego szkodach, np. o zanieczyszczeniu środowiska.