Czterech największych europejskich operatorów telefonii komórkowej: Vodafone, Telefonica O2, T-Mobile i Orange zakwestionowało ważność rozporządzenia przed jednym z brytyjskich sądów. Ich zdaniem, Unia Europejska nie miała kompetencji do wprowadzenia maksymalnych opłat (tzw. eurotaryf) za połączenia wykonywane i odbierane za granicą. Przed wydaniem wyroku brytyjscy sędziowie postanowili poprosić o zdanie ETS. Trybunał na razie nie podjął ostatecznej decyzji, ale oczekuje się, że będzie ona taka sama, jak czwartkowa opinia rzecznika Miguela Poiaresa Maduro.

Stwierdził on jednoznacznie, że Parlament Europejski i Rada UE miały prawo przyjąć rozporządzenie na podstawie traktatowych zapisów o ochronie wspólnego rynku. Bo - podkreślił - różnice w opłatach pomiędzy połączeniami wykonywanymi we własnym państwie członkowskim a połączeniami wykonywanymi w ramach roamingu można by zasadnie uznać za zniechęcające do korzystania z usług transgranicznych.

"Takie zniechęcanie do dokonywania czynności transgranicznych może potencjalnie utrudniać ustanowienie rynku wewnętrznego, na którym zapewnia się swobodny przepływ towarów, usług i kapitału. W istocie nie ma bardziej wyrazistej czynności transgranicznej w sektorze telefonii komórkowej niż właśnie roaming" - napisał Poiares Maduro.

Rzecznik zauważył także, że według ustaleń Komisji Europejskiej opłaty z tytułu roamingu różniły się znacznie w sposób, którego nie można było uzasadnić na podstawie samych kosztów, przy czym operatorzy wypracowywali zyski w wysokości ponad 200 proc. w przypadku połączeń wykonywanych w ramach roamingu i 300-400 proc. za rozmowy odbierane. Z tym problemem nie byli sobie w stanie poradzić krajowi regulatorzy rynku; tym bardziej - uznał rzecznik - konieczne było działanie na szczeblu UE. Tym samym odrzucił wszelkie wysuwane przez operatorów zarzuty.

Reklama

W 8 sprawach - na 10 - sędziowie Trybunału w Luksemburgu podzielają w swoich wyrokach opinie rzeczników generalnych.