Po pierwszym półroczu tego roku przychody netto TVP z reklam wyniosły około 550 mln zł i były niższe o prawie 11 proc. w stosunku do roku ubiegłego – wynika z szacunków domu mediowego Starlink dla DGP. W całym 2009 roku przychody publicznego nadawcy z reklam będą w sumie o około 120–130 mln zł niższe niż przed rokiem – wynika z naszych wyliczeń. Doliczając do tego o ok. 199 mln zł niższe wpływy z abonamentu, TVP może mieć duże problemy z utrzymaniem płynności finansowej, bo jej zasoby finansowe skurczą się w sumie o ponad 300 mln zł.
Tymczasem przyjęty przez poprzedni zarząd TVP na początku roku plan finansowy zakładał, że tegoroczne przychody spółki spadną tylko o 4,1 proc., do 1,9 mld zł, a firma zakończy rok stratą w wysokości 78 mln zł. Nie wiadomo, czy te założenia – biorąc pod uwagę efekty recesji na rynku reklamy – nie zostały później skorygowane. Jeśli nie, TVP może mieć poważne problemy.
– Czekamy teraz na dokładne i rzetelne informacje ze spółki, bo wcześniej było o nie trudno. Z dotychczas dostępnych informacji wynika, że nieuruchomienie linii kredytowej oznacza utratę płynności. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji – powiedział wczoraj DGP Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Prezentując założenia finansowe na ten rok, zarząd kierowany przez Piotra Farfała przyznał, że strata mogłaby wynieść nawet 300 mln zł. Ale zapewniał, że uda się jej uniknąć dzięki oszczędnościom oraz planowanej restrukturyzacji, w wyniku której pracę stracić może prawie 400 z 4,4 tys. zatrudnionych w TVP osób. Tak duża liczba pracowników to jeden z głównych powodów, dla których publiczna telewizja jest kilkanaście razy mniej rentowna niż TVN czy Polsat, mimo że poziom przychodów reklamowych obu komercyjnych nadawców nie odbiega znacząco od przychodów TVP. Tymczasem jej koszty mogły jeszcze w tym roku wzrosnąć z powodu uruchomionej platformy satelitarnej.
Reklama
Chcąc załatać dziurę w kasie, TVP szuka banku, który udzieli jej około 100 mln zł kredytu na bieżącą działalność. Sukces w rozmowach z bankami zależy jednak od tego, czy nowy prezes Bogusław Szwedo będzie kontynuował rozpoczęty przez poprzednika proces restrukturyzacji. Wczoraj nie odpowiedział na pytanie, co zamierza zrobić, by przy zakładanych mniejszych przychodach z abonamentu i mniejszych przychodach z reklamy uchronić firmę przed utratą płynności finansowej. Daniel Jabłoński, p.o. rzecznika prasowego TVP, poinformował nas, że nowy zarząd objął kierowanie spółką niedawno, a sprawy finansowe i kadrowe wymagają dogłębnych analiz. Dodał, że dziś spotka się zarząd TVP i niewykluczone, że podejmie jakieś decyzje.
– Nowy zarząd nie powinien przerywać restrukturyzacji. Pomijam już to, że będzie to oznaczało zachowanie wysokich kosztów, mimo kurczących się przychodów, co jest niezdrowe dla spółki. Ale w takiej sytuacji banki niechętnie będą rozmawiać na temat tak wysokiego kredytu dla TVP – mówi Waldemar Stachowiak, analityk Ipopema Securities.
Dotychczasowe zamieszanie w kierownictwie TVP wpływa niekorzystnie na sytuację spółki na rynku. – Obie anteny już tracą w stosunku do konkurencji – mówi Jakub Bierzyński, prezes domu mediowego Omnicom Media Group. We wrześniu w grupie wiekowej 16–49 lat w czasie najwyższej oglądalności według AGB Nielsen Media Research, za którą najchętniej i najwięcej płacą reklamodawcy, np. udziały TVP 2 spadły z 17,5 proc. do 15,8 proc. w roku ubiegłym.
– Złe zarządzanie firmą zawsze odbija się na jakości produktu. Możliwość generowania przychodów przez TVP jest coraz mniejsza i jej udział w rynku reklamy będzie spadał. Ramówkę planuje się na rok, dwa lata do przodu, więc pełny efekt zamieszania w TVP i jego wpływ na program widać będzie w przyszłym roku – dodaje Jakub Bierzyński.