Widok stacji, przy której nie ma sklepu z przynajmniej podstawowym asortymentem akcesoriów samochodowych i produktów spożywczych jest dziś właściwie niespotykany. Już przed dwoma–trzema laty według analiz firmy Nielsen sklep towarzyszył ponad 90 proc. stacji paliw. Szybki rozwój formatu convenience, jak nazywany jest sklep, w którym można szybko zrobić zakupy pierwszej potrzeby, skłonił do zainteresowania się tym formatem także duże sieci handlowe.

Moda z Zachodu

Rewolucja w przystacyjnym handlu spożywczym rozpoczęła się od stacji zachodnich koncernów, które swoje doświadczenia z Europy Zachodniej zaczęły przenosić na polski grunt. Ich sukces przekonał do inwestycji w segment pozapaliwowy również polskie koncerny. Stąd choćby wieloletni projekt restrukturyzacji sieci detalicznej Orlenu, nakierowany między innymi na zmiany w formacie sklepowym.
Przy modernizacji swoich sklepów na stacjach Orlen korzystał z usług amerykańskiej firmy CBX, która przeprowadzała wcześniej szereg podobnych projektów na całym świecie. Zmiany obejmowały całą koncepcję wizualizacyjną sklepu, ekspozycję produktów, a także wprowadzenie zupełnie nowych usług, jak choćby kąciki gastronomiczne.
Reklama
Wszystkie te elementy są już standardem nie tylko na stacjach wielkich sieci, ale również w obiektach prywatnych. W efekcie tych zmian obecne sklepy przy stacjach paliw nie odbiegają pod względem oferty od zdecydowanej większości sklepów tradycyjnych, a pod względem standardu obsługi często biją je na głowę. Niestety konsekwencją tego są też wyższe ceny. Sklepy na stacjach zawsze uważane były za stosunkowo drogie, ale nie przeszkadza im to zyskiwać na popularności. Z roku na rok rośnie bowiem wartość ich sprzedaży.

Sieci handlowe

To właśnie dobre wyniki sprzedaży skłoniły do zainteresowania się stacjami paliw sieci handlowe. W tej chwili wymienić można czterech graczy, którzy na poważnie zaangażowali się w ten segment rynku.
Jako pierwszy na współpracę ze stacjami paliw zdecydował się Carrefour, który już od ponad roku wspólnie z BP testuje pierwsze sklepy pod logo „5 minut”. Trzy obiekty w formacie convenience zostały uruchomione na warszawskich stacjach BP i póki co nie są jeszcze znane efekty testu.
Sklepy pod logo „5 minut” mają powierzchnię sprzedaży od 100 do 500 mkw. Ich wyróżnikiem jest bogaty asortyment towarów – od 2, 5 do 5 tys. produktów – oraz bardzo atrakcyjne ceny. W obiektach tych są również dostępne produkty marki własnej Carrefour. Charakterystyczne jest również to, że sklepy te działają w oparciu o umowy franczyzowe. Carrefour nie ogranicza się przy tym do współpracy wyłącznie z BP. Ostatnio powstała bowiem stacja franczyzowa Statoil, której właściciel, firma Citronex uruchomiła także sklep „5 minut”.
W ślad za francuską siecią poszła polska sieć delikatesów Piotr i Paweł. Jesienią 2008 r. nawiązała ona współpracę z siecią Shell. W ramach projektu testowego ruszyły trzy sklepy przy stacjach koncernu w Warszawie, Poznaniu i Swarzędzu.
– Wyniki testu będą znane na początku roku 2010. Wtedy też na podstawie współpracy na przestrzeni ponad jednego roku zostaną podjęte decyzje o dalszych krokach – mówi Błażej Patryn, rzecznik prasowy Piotra i Pawła.
Według wcześniejszych, nieoficjalnych informacji, pierwsze wyniki współpracy obu sieci były zachęcające. Stąd prawdopodobna jest decyzja o kontynuowaniu współpracy i jej stopniowym rozszerzaniu na kolejne stacje Shell w Polsce.
Kolejnym projektem, młodszym niż dwa wcześniejsze, jest test sklepów Spar na stacjach jednego z koncernów. Wiadomo o nim jednak zdecydowanie mniej niż o sklepach Carrefour oraz Piotr i Paweł. Przede wszystkim Spar nie zdradza, kto jest jego partnerem w tym projekcie. Domyślać można się jednak, że nie jest to żaden z dwóch wymienionych wyżej koncernów. Spółka nie zdradza także póki co żadnych szczegółów odnośnie do samych sklepów i ich oferty.

Przy stacji marketowej

Jeszcze inny pomysł na połączenie sklepu ze stacją paliw ma sieć Intermarché. Francuski operator zaczynał od uruchamiania stacji paliw przy swoich supermarketach. W tej chwili działa ich 20. Przed kilkoma miesiącami sieć postanowiła jednak zrobić kolejny krok i przy własnych stacjach paliw uruchomiła pierwszy całodobowy sklep w formacie convenience. Obecnie działają już dwie takie placówki.
– Obecnie traktujemy ten obiekt jako test, który potrwa około pół roku. Po tym czasie będziemy w stanie ocenić, czy nowy koncept się sprawdził i czy oferta asortymentowa jest w pełni dopasowana do potrzeb konsumentów. Jeśli taki format się sprawdzi, będziemy dążyli do tego, by placówki tego typu stały się standardem w naszej sieci – mówił przy okazji uruchomienia pierwszego ze sklepów Aleksander Hołoga, odpowiedzialny za rozwój stacji benzynowych Intermarché.
Pozornie mogłoby się wydawać, że w ten sposób mniej osób będzie zainteresowanych zrobieniem zakupów w pełnoformatowych sklepach Intermarché. Innego zdania jest jednak Magdalena Jończak z Deloitte Business Consulting.
Decyzja odnośnie do takiego modelu wynikła prawdopodobnie z analizy zachowań zakupowych klientów stacji. Być może okazało się, że duża część z kierowców przyjeżdża tylko na stację zatankować i nie wchodzi do sklepu.
– Zakup w takim sklepiku przystacyjnym ma charakter impulsowy i zwykle świadomość porównawcza ceny danego towaru wśród klientów nie jest aż tak wysoka. Dlatego też tego typu sprzedaż raczej nie kanibalizuje sprzedaży właściwego sklepu, a pozwala generować dodatkową marżę – uważa Magdelena Jończak.