Mieszkańcy Berlina będą musieli w przyszłym roku wypracować swoją strategię przedświątecznych zakupów po tym, jak niemiecki Trybunał Konstytucyjny nakazał wczoraj władzom miejskim zaostrzyć liberalne przepisy dotyczące otwarcia sklepów.

Orzekając na postawie skargi kościołów protestanckiego i katolickiego, sąd stwierdził, że polityka Berlina, zezwalająca sklepom na handel przez cztery niedziele Adwentu przed Bożym Narodzeniem oraz w czasie sześciu innych niedziel w roku, stanowi pogwałcenie konstytucji.

Prawo powinno, „z zasady traktować niedziele i święta , jako dni odpoczynku” – powiedział Hans-Jürgen Papier, prezes Trybunału. Władze Berlina oświadczyły, że wprowadzą nowe reguły otwarcia sklepów, ale bez zmian pozostaną godziny ich otwarcia w niedziele w tym miesiącu.

Wyrok może oznaczać odwrócenie trwającego od prawie dekady procesu liberalizacji, który rozpoczął się pod koniec lat 1990. i stopniowo przekształcił najbardziej uregulowany rynek detaliczny w Europie w jeden z najbardziej liberalnych.

Decyzja stanowi pierwsze zwycięstwo obozu przeciwników liberalizacji – powołanej ad hoc koalicji związków zawodowych i chrześcijańskiego duchowieństwa – która bez powodzenia walczyła od przeszło dziesięciu lat z coraz bardziej wydłużającymi się godzinami handlu. Jest ona również na rękę małym sklepikarzom, którzy bardzo niechętnie otwierali swoje placówki w niedzielę, aby stawić czoła konkurencji ze strony wielkich sieci handlowych.

Reklama

„To jasny sygnał sprzeciwu wobec całkowitego podporządkowania społeczeństwa gospodarce” – głosi oświadczenie Komitetu Centralnego Niemieckich Katolików, odzwierciedlające narastanie antybiznesowych nastrojów, które zaczęły zdobywać popularność wśród opinii publicznej od początku kryzysu gospodarczego przed dwoma laty.

Kiedy w 2006 roku 16 niemieckich landów uzyskało prawo do ustalania własnych reguł handlu, B erlin, rządzony przez koalicję socjaldemokratów i byłych komunistów, poszedł dalej niż inni, likwidując wszystkie dawne ograniczenia.

Prócz bardzo szczodrych reguł handlu w niedziele, regionalny rząd zniósł wszelkie ograniczenia w sprawie godzin otwarcia sklepów w dni powszednie. W ten sposób stolica znalazła się w niewielkim gronie niemieckich miast, w których konsumenci mogli robić zakupy przez 24 godziny na dobę, przez okrągły tydzień/

Przed wprowadzeniem liberalizacji w 2003 roku w Niemczech obowiązywało rygorystyczne prawo „Ladenschlussgesetz” zmuszające do zamykania sklepów w soboty już o godzinie 1-szej pod południu. Prócz wielu innych obyczajów, przyczyniło się ono do powstania kultury powszechnej nieobecności w pracy w piątkowe popołudnia, gdyż pracownicy spieszyli się z załatwieniem swoich zakupów przed nastaniem weekendu.

Innym niezamierzonym efektem ubocznym tych regulacji było powstanie tzw. handlowych rajów. Dworce kolejowe, które wyłączono z ograniczeń, zamieniały się w wielkie centra handlowe, a stacje benzynowe, mogące handlować poza godzinami, przekształcały się w mini-supermarkety.

Trybunał powstrzymał się od przywrócenia całkowitego zakazu handlu w niedzielę, dzięki czemu mało prawdopodobny jest powrót do czarnych czasów, kiedy centra miast zamieniały się w czasie weekendów w miejskie pustynie. Stwierdził jednak, że handel w niedzielę powinien być wyjątkiem.

„Sklepy będą mogły być otwarte w niedziele Adwentu, ale nie dłużej niż cztery tygodnie z rzędu” – powiedział Friedhelm Hufen, przedstawiciel federacji detalistów HDE podczas postępowania przed Trybunałem.

ikona lupy />
Po zakupach w domu towarowym KaDeWe w Berlinie. / Bloomberg