ROZMOWA
PAWEŁ SOŁTYS, MARCIN PIASECKI:
Panie prezesie, co pan dostał od Świętego Mikołaja?
JACEK KRAWIEC:
Reklama
Ciekawą książkę i płytę.
Chyba także dwa kontrakty na dostawy ropy na kolejne trzy lata. Z Souz Petroleum oraz Mercurią Energy Trading, czyli dawniej J&S. Ponad 9,5 mln ton surowca, prawie 45 mld zł. Ma pan poczucie bezpieczeństwa?
Mam, ale co ważniejsze także kraj jest zabezpieczony w ropę naftową, a co za tym idzie, w produkcję paliw na najbliższe trzy lata. Wracając do pana pytania o mikołajki, to podpisanie umowy nastąpiło 1 grudnia. Ta data kojarzy mi się z czymś innym – tego dnia obchodziliśmy pięćdziesięciolecie powstania Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych w Płocku.
Gratulacje. Porozmawiajmy zatem o długości funkcjonowania firm. Jedna z tych, z którą podpisał pan kontrakt, jest dość świeża na rynku. Mam na myśli Souz Petrolium.
Souz jest nowym podmiotem na rynku pośredników ropy naftowej, który jest bardzo dynamiczny. Taka już specyfika rynku rosyjskiego. Jedni pośrednicy powstają, inni kończą działalność. Souz dostarcza nam ropę naftową od lipca tego roku. Dostawy są realizowane na podstawie kontraktów spotowych.
To jak z tym bezpieczeństwem, skoro firmy tak bardzo rotują?
Bezpieczeństwo jest zachowane. Orlen nigdy nie miał kłopotów z ciągłością dostaw ropy naftowej. To, że firmy się zmieniają, podyktowane jest specyfiką rynku rosyjskiego. Jednak ciągłość i bezpieczeństwo dostaw jest zawsze gwarantowane. Zwłaszcza że w tych obu kontraktach mamy po raz pierwszy nową klauzulę – mówi ona, że na wypadek jakichkolwiek przeszkód w dostawach rurociągiem Przyjaźń dostawcy są zobowiązani po tej samej cenie dostarczyć nam ropę morzem do portu w Gdańsku.
Wywiążą się w razie kłopotów?
Mamy wysoki poziom gwarancji bankowych. Spółki te działałyby na swoją szkodę, gdyby nie wywiązywały się z tych kontraktów.
Czemu ten rynek tak się zmienia, a firmy pośredniczące rotują? Czy nie może być inaczej? Normalne firmy z tradycjami, dobrze umocowane na rynku...
Politycy rosyjscy zapewniali, że chcieliby, aby producenci rosyjscy dostarczali ropę bezpośrednio do Orlenu (PKNORLEN). W związku z tym na początku naszych negocjacji wystosowaliśmy zapytania ofertowe nie tylko do pośredników, ale i do producentów. Oferty tych drugich były jednak daleko mniej atrakcyjne, zarówno pod względem ceny, jak i zapewnienia bezpieczeństwa dostaw. Naszym zadaniem jest wybranie najkorzystniejszych z dostępnych ofert, a nie regulowanie rynku dostawców ropy w Rosji.



Czy będzie jeszcze jeden kontrakt?
Przez najbliższe dwa lata nie planujemy. Mamy 85 proc. dostaw opartych na kontaktach terminowych. Do końca 2011 r. obowiązuje nas kontrakt z Petraco. To mieści się w naszej docelowej strukturze: 75 – 85 proc. surowca przypadającego na kontrakty terminowe, a reszta na podstawie kontraktów spotowych.
Czy w planach jest sprzedaż rafinerii w Możejkach?
Nie mamy takich planów i nie prowadzimy żadnych rozmów. Rentowność rafinerii jest dalece niesatysfakcjonująca, odkąd został wyłączony północny odcinek rurociągu Przyjaźń. Przez to ropę trzeba dowozić do rafinerii z Butyngi koleją. To zwiększa koszt o kilkaset milionów złotych rocznie. Jedynym ze sposobów na poprawę tego stanu rzeczy jest uzyskanie kontroli operacyjnej nad terminalem naftowym w Kłajpedzie i zbudowanie dwóch rurociągów, surowcowego i produktowego, między Kłajpedą, Butyngą a Możejkami. To wymaga zgody rządu Litwy. Drugi sposób to wznowienie dostaw północnym odcinkiem rurociągu Przyjaźń. Ta decyzja leży w gestii Rosjan, a oficjalnym powodem są problemy techniczne. Będziemy chcieli zapytać stronę rosyjską, czy istnieje możliwość wznowienia dostaw tą drogą i na jakich warunkach.
Rozmowy z litewskim rządem idą jednak dość ciężko...
Z niezrozumiałych dla mnie powodów napotykamy ścianę. Jest jednak małe światełko w tunelu. Niedawno rozmawiałem z panią prezydent Litwy Dalią Grybauskaite, obiecała nam pomóc. Sprawą ma się zająć jej główny doradca ekonomiczny Nerijus Udrenas.
Nie ma pan wrażenia, że Orlen jest traktowany na Litwie jako polski imperialista, który chce zawłaszczyć kluczową infrastrukturę techniczną tego kraju? To raczej kiepski wizerunek marketingowy.
Jesteśmy największym inwestorem zagranicznym na Litwie. Zainwestowaliśmy prawie 4 mld dol. w akcje rafinerii w Możejkach oraz program inwestycyjny. Ponad 10 proc. wszystkich podatków, które wpływają do budżetu Litwy, pochodzą od nas. Orlen Lietuva jest zdecydowanie największym podmiotem gospodarczym w tym kraju. Nie widzę zatem powodu, aby traktować nas jako imperialistę lub najeźdźcę.
Do końca roku Orlen chciał wyjść z dwóch przedsięwzięć. Jakie są postępy w sprzedaży 24 proc. akcji Polkomtela oraz 85 proc. papierów Anwilu?
Wszystko się toczy według harmonogramu. Wartość tych transakcji przekracza kilka miliardów złotych. Trzeba działać szybko, ale nie za szybko. Celem zarządu jest sfinalizowanie transakcji sprzedaży Anwilu do końca pierwszego kwartału przyszłego roku. Mamy trzy podmioty zainteresowane, ich nazw nie mogę jednak podać. Niebawem przystąpimy do negocjacji. Natomiast w Polkomtelu sytuacja kapitałowa nie jest tak prosta, gdyż jest tam wielu innych udziałowców. Zawsze podkreślaliśmy, że chcemy sprzedać te aktywa szybko, ale po dobrej cenie. Nie wyjdziemy z tego pakietu na każdych warunkach. Tym bardziej że wyniki Orlenu po drugim i trzecim kwartale były dobre. Do tego sprzyjają nam umacniający się złoty oraz drożejąca ropa naftowa. Nie musimy zatem spieszyć się ze sprzedażą, aby niezwłocznie poprawić strukturę naszego bilansu na 31 grudnia 2009 r.
Kto kupi akcje Polkomtela. Będzie inwestor branżowy czy finansowy? Czy też Polkomtel trafi na giełdę?
Póki nie rozpoczniemy procesu sprzedażowego, nie da się powiedzieć, kto będzie kupcem. Obecnie finalizujemy memorandum informacyjne. Mogę się spodziewać, że Polkomtelem zainteresują się zarówno inwestorzy branżowi, jak i finansowi. Proszę zauważyć, że na sprzedaż przeznaczony jest nie tylko nasz pakiet, ale także udziały PGE i Węglokoksu. W sumie jest to ok. 52 proc. akcji spółki, czyli pakiet kontrolny. To jest zupełnie inna jakość dla inwestora.



Czy Orlen będzie się angażował bardziej w poszukiwanie i wydobycie ropy naftowej?
Zgodnie z naszą strategią, ogłoszoną w listopadzie 2008 r., chcemy rozwijać się w dwóch kierunkach. Pierwszy to produkcja energii elektrycznej w celu sprzedaży stronom trzecim, a drugi to właśnie działalność wydobywcza. Orlen jest mniej wart niż jego regionalni partnerzy. Węgierski MOL jest wart dwukrotnie, a austriacki OMV trzykrotnie więcej od PKN Orlen. 10 lat temu te wszystkie trzy podmioty były wyceniane na zbliżonym poziomie. MOL i OMV zwiększyły swoją wartość dzięki zainwestowaniu w odpowiednim momencie w działalność wydobywczą (upstream). Orlen postawił wtedy na inny model rozwoju. W ubiegłym roku nasze plany inwestycji w upstream zawiesiliśmy w związku z kryzysem. Wrócimy jednak do ich realizacji tak szybko, jak sytuacja finansowa Orlenu na to pozwoli.
Co by pan chciał za rok powiedzieć słuchaczom „Trójki” i czytelnikom Dziennika Gazety Prawnej. Jakie mam pan cele na rok 2010?
Chciałbym, aby cena akcji Orlenu była w zupełnie innym miejscu niż jest dzisiaj. To jest bowiem odzwierciedlenie oceny pracy zarządu przez inwestorów. Wyższa cena akcji będzie możliwa dzięki zmniejszeniu zadłużenia, wyjściu z aktywów niepodstawowych i zainwestowaniu w rozwój. Jestem przekonany, że stworzenie holdingu zintegrowanego pionowo poprzez zakup aktywów wydobywczych, jak i stworzenie grupy opartej nie tylko na ropie, ale także na gazie i energii elektrycznej, spowoduje nieuchronnie wzrost wartości.
A jak będzie z cenami na stacjach Orlenu?
Ceny naszych produktów kształtują notowania ropy naftowej i kurs złotego. Od początku roku cena tego surowca wzrosła z 35 dol. do prawie 80 dol. Jednak jednocześnie umocnił się złoty, co miało pozytywny na ceny paliw na stacjach. Im mocniejsza jest nasza waluta, tym paliwo tańsze. Nie spodziewamy się takich turbulencji, jakie miały miejsce przez ostatnie półtora roku. Zatem w 2010 r. ceny paliw powinny być na stabilnym poziomie.
Polecamy także wideozapis rozmowy dostępny na stronie głównej.
ikona lupy />
Z Jackiem Krawcem (z lewej) rozmawiali Paweł Sołtys („Trójka”) i Marcin Piasecki (DGP) Wojciech Górski / DGP