Meble w ostatnich latach stały się polską specjalnością eksportową. Zajmujemy czwarte miejsce na świecie wśród ich sprzedawców, zaraz po Chinach, Włoszech i Niemczech.
Za granicę trafia ponad 85 proc. produkcji krajowych zakładów. W 2009 roku wartość eksportu według Głównego Urzędu Statystycznego wyniosła grubo ponad 20 mld zł i była o kilka procent wyższa niż rok wcześniej.
Problemem jest jednak to, że konsumenci za granicą rzadko zdają sobie sprawę z tego, że kupują produkty made in Poland.

Ogromny potencjał

Reklama
Chociaż pewne działania w zakresie promocji polskiej marki za granicą obiecało Ministerstwo Gospodarki, specjaliści uważają, że w najbliższych latach polscy producenci powinni rozwijać dystrybucję na rynku krajowym. Kryzys dotknął bowiem Polskę w o wiele mniejszym stopniu niż kraje Unii Europejskiej, a potencjał krajowego rynku według specjalistów jest ogromny.
Przeciętny Europejczyk wydaje na meble średnio 162 euro rocznie. Polak natomiast ponad cztery razy mniej – zaledwie 38 euro.
W większości krajów UE wielkość wydatków utrzymuje się na wysokim poziomie od lat. W Polsce natomiast, jak sądzą eksperci, będzie w najbliższych latach szybko rosła.
Skąd takie wnioski? W większości krajów Unii Europejskiej meble wymieniane są raz na sześć, siedem lat, w Polsce natomiast – raz na dwie dekady. – Musimy polskiego klienta zachęcić do tego, by częściej kupował meble – przekonują przedstawiciele branży meblarskiej. Ich zdaniem musi to być wspólna praca zarówno producentów, jak i handlowców.
To oznacza między innymi, że będzie rosła liczba sklepów z meblami. Ruch w tym zakresie odnotowały już najnowsze opracowania GUS. W ubiegłym roku branża meblowa, obok spożywczej, była jedną z niewielu, w których zanotowano wzrost liczby otwartych placówek. W 2008 roku na rynku funkcjonowało 8356 sklepów z meblami i sprzętem oświetleniowym, w 2009 roku – już 9302.

Domena franczyzy

Jednak rozpoczęcie handlu meblami na własną rękę jest w obecnych czasach trudne. Branża jest jedną z tych, gdzie aktywnie działają systemy franczyzowe. Oferują ją zarówno największe sieci, jak i te dopiero zaczynające ekspansję. Są wśród nich nie tylko firmy handlujące meblami tańszymi, szukające nabywców także w mniejszych miejscowościach, ale również sieci kierujące swoją ofertę do klientów, dla których bardziej liczy się oryginalny design niż cena.
Jak zauważają właściciele sklepów, kluczem do sukcesu jest lokalizacja (jej wybór należy do franczyzobiorcy). Najlepiej, co oczywiste, gdy salon znajduje się w dużym mieście, w samym centrum, przy ruchliwej ulicy lub ciągu pieszym.
Dużym powodzeniem cieszą się także centra handlowe. Ale w większości są to lokalizacje już mocno przebrane. Dlatego coraz więcej sieci stawia na ekspansję w mniejszych miejscowościach.
Jak informuje portal www.franczyzawpolsce.pl dla inwestorów ze średnich miast (ponad 50 tys. mieszkańców) skierowana jest oferta sieci Bizzarto, która ma już ponad 50 placówek, a na ten rok zaplanowała uruchomienie kilkunastu kolejnych. Do jeszcze mniejszych miejscowości chcą wejść Meble Vox (od 30 tys. mieszkańców), do których należy już ok. 150 sklepów, a w planach jest uruchomienie jeszcze ok. 50. Franczyzowe placówki sieci Abra będą zaś powstawać wyłącznie w miastach mających od 20 do 50 tys. mieszkańców. Licząca obecnie ok. 80 sklepów sieć za cztery lata chce mieć ich 150.

Koszty i zyski

Rozpoczęcie działalności w branży meblowej, jak zgodnie przyznają eksperci, nie należy do najtańszych. Salony mają zwykle dużą powierzchnię (300 – 500 mkw.), którą trzeba wyremontować. Każda sieć ma inne standardy. Meble Vox szacują, że prace adaptacyjne w lokalu mogą kosztować ok. 150 tys. zł. Podobnego kapitału na start wymaga Abra (na ekspozycję meblową udziela dwunastomiesięcznego, nieoprocentowanego kredytu kupieckiego). Najdroższe jest otwarcie salonu BoConcept – kosztuje w granicach 300 – 600 tys. euro.
W każdym wypadku na wyposażenie salonu o powierzchni ok. 200 mkw. w meble trzeba zarezerwować ok. 60 tys. zł. Salon zaczyna być rentowny po ok. 15 miesiącach, a zwrot nakładów można uzyskać po ok. trzech latach. Jednak wiele zależy od koniunktury gospodarczej oraz umiejętności i zdolności handlowych przedsiębiorcy. Czas do uzyskania rentowności jest krótszy w przypadku tańszych sieci. Według szacunków sieci Abra, salon franczyzowy na pierwsze zyski może liczyć już po upływie pierwszych dwunastu miesięcy od otwarcia.
ikona lupy />
Producenci liczą na wzrost sprzedaży w kraju / DGP