Rada Ministrów przyjęła 26 października Ramy Strategiczne Narodowego Planu Wprowadzenia Euro. Jest to opis ścieżki, po której Polska ma dojść do strefy euro, ale nie zawierający na razie konkretnych dat. O tym, dlaczego rząd przyjął taki dokument i czy kryzys wpłynął na bilans korzyści i kosztów zamiany złotego na euro, mówi wiceminister finansów Ludwik Kotecki.

Obserwator Finansowy: Rząd przyjął Ramy Strategiczne Narodowego Planu Wprowadzenia Euro. Co to jest za dokument?

Minister Ludwik Kotecki: To jest dokument porządkujący nasze myślenie w tej sprawie. Oczywiście nie w takich sprawach jak poziom kursu walutowego przy wejściu do strefy euro, czy data…

…szkoda…

… co oczywiście byłoby najciekawsze i wszyscy chcieliby to wiedzieć. Natomiast jest tam mowa o kosztach i korzyściach z przyjęcia europejskiej waluty, o kryteriach i o uwarunkowaniach instytucjonalnych. Ten dokument został przyjęty przez Radę Ministrów 26 października. Dodatkowo opublikujemy suplement o tym, jaki jest wpływ kryzysu greckiego na naszą strategię wejścia do strefy euro. Pokazuje on, że Grecja nie dlatego miała kłopoty, że jest w strefie euro, tylko dlatego że nie przeprowadziła w porę potrzebnych działań naprawczych.

Reklama

Czy po tym wszystkim, co się stało w Grecji i co się stało z Grecją, są w ogóle jeszcze jakieś korzyści wynikające z samego faktu bycia w strefie euro?

Nawet gdy Grecja miała kilkunastoprocentowe rentowności, to w tym czasie Finlandia i Niemcy miały je bardzo niskie. Nawet niższe niż normalnie, dlatego, że kapitał szukający pewnej, bezpiecznej inwestycji, przesunął się do tych „dobrych”. Korzyści wynikające z samego faktu bycia w strefie euro stale istnieją. Może są mniejsze niż były – w tym sensie, że bycie w tej strefie nie wystarcza, aby być chronionym przed karą za złą politykę gospodarczą. Ale to stale jest ogromny i bogaty obszar jednej waluty i obszar „złotowy” nijak nie może z nim konkurować. Bycie w obszarze euro zawsze z tego punktu widzenia będzie atrakcyjne. Ale to prawda – do tej pory samo bycie w strefie załatwiało wszystko, niezależnie od tego czy było się Grecją, czy było się Niemcami. Teraz doszedł drugi warunek – doszła „normalność”, czyli ryzyko konkretnego kraju, jego polityki gospodarczej, długookresowej stabilności itd.

A gdybyśmy byli dziś w strefie euro, to ile wynosiłaby rentowność naszych papierów?

Nie wiem. Nie mam pojęcia. Jest to niemożliwe do precyzyjnego określenia.

A jednak?

Jesteśmy dobrze postrzegani. Popyt na polskie papiery skarbowe pokazuje, że jesteśmy bardzo atrakcyjni. Gdybyśmy byli w strefie euro, to byłoby nam bliżej do Niemiec i Finlandii – może bardzo blisko – niż do Grecji.

Pełna treść wywiadu: Parę spraw do załatwienia przed rokiem €