- Zmiany w Polsce 2050
- Ambicje międzynarodowe Hołownii
- Hołownia rezygnuje z funkcji przewodniczącego partii
- Politycy Polski 2050 o decyzji lidera
- Analiza porażek innych ruchów politycznych: Tymiński, Palikot, Kukiz, Petru
Zmiany w Polsce 2050
Szymon Hołownia w listopadzie przestanie pełnić funkcję marszałka Sejmu. Zgodnie z umową koalicyjną jego miejsce zajmie lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Hołownia obejmie funkcję wicemarszałka.
Ambicje międzynarodowe Hołownii
W poniedziałek Hołownia poinformował, że złożył aplikację w publicznym naborze ogłoszonym przez sekretarza generalnego ONZ na funkcję Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. Jeśli jego nominacja zostanie zaakceptowana, pod koniec roku będzie musiał zrezygnować z mandatu poselskiego, by od nowego roku objąć funkcję w ONZ.
Z harmonogramu dnia sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa wynika, że spotka się on z Hołownią w piątek w Nowym Jorku o godz. 15.30 (21.30 czasu polskiego).
Hołownia rezygnuje z funkcji przewodniczącego partii
Niezależnie od wyniku tych starań Hołownia zapowiedział, że na początku przyszłego roku przestanie być przewodniczącym Polski 2050.
Porównanie Hołowni do "bohaterów jednego sezonu"
Zdaniem politologa dr. hab. Olgierda Annusewicza, Hołownię można porównać do innych „bohaterów jednego sezonu politycznego”, takich jak Janusz Palikot, Paweł Kukiz czy Ryszard Petru. - Tyle że oni przynajmniej „walczyli do końca” - powiedział Annusewicz i wyjaśnił, że „Palikot startował w kolejnych wyborach, aż przepadł, a Kukiz i Petru wciąż starają się utrzymać w polityce, choć już nie na czele swoich ruchów”.
Politycy Polski 2050 o decyzji lidera
- W żadnym z tych przypadków nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której po dwóch latach kończy się funkcja marszałka Sejmu, a lider polityczny mówi, że zabiera swoje zabawki i odchodzi – dodał politolog. - Nie wnikam w osobiste pobudki, ale na zewnątrz to wygląda słabo, bo mamy do czynienia z liderem, który porzuca swoje środowisko. Pamiętajmy że ta partia nazywa się Polska 2050 Szymona Hołowni i to na Hołownię ludzie głosowali, nawet jak oddawali fizycznie głos na kogoś innego - powiedział Annusewicz.
Z tymi opiniami nie zgadzają się politycy Polski 2050. - Jest taka piosenka Perfectu, że „trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny niepokonanym”. Marszałek postanowił zejść w takim momencie. Niektórzy nie są w stanie zrozumieć, że ktoś może chcieć być poza polską polityką - powiedział PAP wiceminister cyfryzacji i poseł Polski 2050 Michał Gramatyka.
Dodał, że „jeżeli Hołownia zostanie Wysokim Komisarzem ONZ ds. Uchodźców, to będzie jeden z największych sukcesów polskiej polityki zagranicznej”. - Nawet jeśli nie zostanie, to fakt, iż zamierza odejść z funkcji szefa partii nie oznacza, że zamierza całkowicie ją opuścić; jego postawa dowodzi, że nie jest przyspawany do tego lub innego stanowiska - zaznaczył Gramatyka.
Posłanka Barbara Oliwiecka z kolei podkreśliła, że Hołownia jest konsekwentny, bo zawsze mówił, że „nie będzie wiecznym liderem partii, takim jak np. Jarosław Kaczyński”. - Widział się raczej w roli „animatora”. Zaś Polska 2050 od początku powstała jako ruch nie oparty na jednym liderze, ale mającym umożliwić pojawienie się innych liderów - powiedziała.
Posłanka Polski 2050 przyznała zarazem, że na ostatnie decyzje Hołowni wpływ miało na pewno to, że „marszałek miał ostatnio trudne momenty, dostał mocno w kość”. - To, co się działo w przestrzeni medialnej i hejt, który spadł na marszałka, mogło każdego zniechęcić do polityki - powiedziała.
- Trzeba jednak pamiętać, że Szymon dokonał przez dwa lata w Sejmie rzeczy naprawdę niemożliwych, o których wcześniej się mówiło, a nie były realizowane. Otworzył Sejm na ludzi, na konsultacje społeczne. Bardzo żałuję, że podjął taką decyzję, bo jest świetnym liderem. Ale to liderstwo mierzy się także tym, jak buduje się swoje zaplecze. Szymon zbudował wielu potencjalnych liderów, którzy teraz walczą o przywództwo w Polsce 2050 - powiedziała PAP Oliwiecka.
W nieoficjalnych rozmowach politycy ugrupowania Hołowni przyznają, że atak, którego ofiarą padł marszałek, zwłaszcza po lipcowych nieformalnych spotkaniach z Jarosławem Kaczyńskim u Adama Bielana, mocno go dotknął. Przeżył też słaby wynik w wyborach prezydenckich. Przyznają, że to mogło mieć wpływ na jego decyzję, choć ważne jest również to, że otworzyła się możliwość ubiegania się o funkcję w ONZ, do której Hołownia naprawdę się nadaje, bo zna tematykę uchodźców.
- Myślę, że wielu z nas zupełnie inaczej wyobrażało sobie wejście w politykę. Wyobrażaliśmy sobie, że będziemy mieli większy wpływ i większą sprawczość. Nie do końca też zdawaliśmy sobie sprawę, jaki to jest brutalny świat, napakowany hejtem, ile jest nieprawdziwych informacji w przestrzeni publicznej. A marszałek był poddany największemu naciskowi - powiedziała PAP posłanka Polski 2050 Żaneta Cwalina. - Oceniam, że ma prawo czuć się tak jak się w tej chwili czuje, ma prawo do pewnego resetu, do przerwy na odbudowanie swojej pozycji. To jednak nie jest koniec ani jego, ani Polski 2050 - przekonuje.
Jakie są podobieństwa i różnice między Hołownią, a innymi krótkotrwałymi bohaterami sceny politycznej?
Analiza porażek innych ruchów politycznych: Tymiński, Palikot, Kukiz, Petru
Pierwszym takim przypadkiem był Stanisław Tymiński, egzotyczny kandydat na prezydenta w pierwszych powszechnych wyborach w 1990 r. Choć przed tymi wyborami nikt nie słyszał o tym emigrancie z Kanady, udało mu się w szybkim czasie zdobyć znaczną popularność. W efekcie w wyborach prezydenckich 25 listopada 1990 r. zdobył drugie miejsce za Lechem Wałęsą, eliminując przed drugą turą m.in. urzędującego premiera Tadeusza Mazowieckiego. W drugiej turze przegrał już wyraźnie z Wałęsą, otrzymując jedynie ok 25 proc. głosów.
Te wybory to było jednak apogeum popularności Tymińskiego. W pierwszych demokratycznych wyborach parlamentarnych w 1991 r. założona przez niego Partia X zdobyła tylko trzy mandaty, a Tymiński przestał w ogóle pojawiać się Polsce. Po latach, w 2005 r., znów spróbował swych sił w wyborach prezydenckich, ale wówczas jego wynik był już śladowy (0,16 proc.).
Po latach na kilka lat polską scenę polityczną zdominował Janusz Palikot. Ten lubelski przedsiębiorca w 2005 r. wystartował w wyborach z list PO. Z czasem stał się znany dzięki spektakularnym happeningom - pojawiał się na konferencji prasowej poświęconej gwałtom z pistoletem i wibratorem, innym razem publicznie wypijał „małpkę”. Jesienią 2010 r. zrzekł się mandatu poselskiego i zapowiedział tworzenie własnego ruchu. Ruch Palikota rzeczywiście powstał i z wyrazistym lewicowym programem wystartował w wyborach parlamentarnych w 2011 r. Osiągnął 10 proc. głosów i zajął trzecie miejsce za PO i PiS, dystansując rywali na lewicy czyli SLD. Liczący 40 posłów klub zaczął się dzielić jednak i pogrążać w sporach. Skutkiem były porażki formacji (przemianowanej na Twój Ruch) w kolejnych wyborach. Zarówno w wyborach europejskich w 2014 r., gdy ludzie Palikota startowali w ramach wspieranego przez Aleksandra Kwaśniewskiego bloku Europa Plus, jak i w wyborach parlamentarnych w 2015 r., mimo wspólnego startu z list Zjednoczonej Lewicy z dotychczasowym antagonistą - SLD - nie udało przekroczyć progu wyborczego. Janusz Palikot zniknął z polskiej polityki, wrócił do biznesu, a puentą jego historii było aresztowanie w 2024 r. w wyniku zarzutów o oszustwa gospodarcze.
Nieco inny charakter miały kariery Pawła Kukiza i Ryszarda Petru. Obaj trafili do wielkiej polityki z innych dziedzin. Paweł Kukiz, znany już w latach 80. muzyk rockowy, w 2015 r. wystartował w majowych wyborach prezydenckich, w których osiągnął bardzo dobry rezultat (20 proc. głosów). Dzięki temu uzyskał zaplecze, które wykorzystał do budowy ugrupowania politycznego - Kukiz'15. W październikowych wyborach parlamentarnych w 2015 r. odniosło one relatywny sukces (prawie 9 proc. i 42 mandaty).
Jednak po wyborach zawieszony między rządem PiS a opozycją ruch zaczął tracić poparcie, zaś sam Kukiz zaangażował się w forsowanie jednomandatowych okręgów wyborczych jako remedium na wszystkie problemy i by zbliżyć się do realizacji tego postulatu (nigdy nie zrealizowanego), wikłał się w coraz mniej czytelne dla wyborców kompromisy. W kolejnych wyborach, w 2019 r., wystartował z egzotycznego sojuszu z PSL, zaś w 2023 r. z list Prawa i Sprawiedliwości, ale już tylko z garstką współpracowników.
Ryszard Petru to z kolei znany ekonomista, przed laty jeden z doradców Leszka Balcerowicza. W 2015 r. zapragnął wejść do polityki, stając na czele nowego ugrupowania - Nowoczesnej, czyli formacji, która odwoływała się do porzuconego przez rządzącą Platformę Obywatelska programu liberalnego. Nowoczesnej się udało osiągnąć względny sukces, ugrupowanie to wprowadziło do Sejmu wielu kompetentnych parlamentarzystów. O porażce Petru jako lidera przesądziło m.in. ujawnienie przez tabloidy, że w czasie gdy trwała zorganizowana przez posłów PO i Nowoczesnej świąteczno-noworoczna blokada sali sejmowej na przełomie 2016 r. i 2017 r., on - z jedną posłanek Nowoczesnej - poleciał na egzotyczne wakacje. W 2019 r. znalazł się poza Sejmem. Cztery lata później dostał się jednak do parlamentu z list Trzeciej Drogi jako przedstawiciel Polski 2050 i ostatnio zapowiedział nawet ubieganie się o fotel szefa tej partii po zapowiedzianym ustąpieniu Hołowni.
Hołownia i "strefa zgniotu"
Hołownia W 2019 r. - znany prezenter telewizyjny i publicysta religijny - zapowiedział swój akces do polityki i start w wyborach prezydenckich i udało mu się uzyskać całkiem dobry wynik w pandemijnych wyborach prezydenckich w 2020 r. (13 proc.).
By jednak przetrwać musiał zbudować całkiem nowy ruch polityczny, który miał wystartować z sukcesem w zaplanowanych dopiero na 2023 r. wyborach parlamentarnych. Udało mu się - powstało ugrupowanie Polska 2050, które najpierw zdobyło przyczółki parlamentarne, skłaniając do transferów kilku posłów Koalicji Obywatelskiej, a następnie w 2023 r. zawarło sojusz z PSL, by jako Trzecia Droga osiągnąć przyzwoity wynik w wyborach 15 października 2023 roku. Hołownia mocno przyczynił się do tego rezultatu, bardzo dobrze wypadając w przedwyborczej debacie telewizyjnej. W efekcie pozostali partnerzy powstałej po wyborach „koalicji 15 października" - KO, PSL i lewica - zgodzili się, by to lider Polski 2050 został marszałkiem Sejmu, choć tylko na pierwszą połowę kadencji.
Politolog prof. Antoni Dudek podkreślił w rozmowie z PAP, że wspólnym mianownikiem porażki ruchów Palikota, Petru i Kukiza było zdominowanie polskiej sceny politycznej przez PO i PiS. – W przypadku wszystkich tych ugrupowań scenariusz był podobny: powstawał 30–40-osobowy klub parlamentarny, który stopniowo ulegał dezintegracji, ponieważ wpływ większych partii był zbyt silny. W przypadku Petru dominowała Platforma Obywatelska, natomiast w przypadku Kukiza – Prawo i Sprawiedliwość – wyjaśnia Dudek.
Rola marszałka Sejmu w procesie decyzyjnym
Jego zdaniem również Hołownia „nie wytrzymał w strefie zgniotu między PiS, a PO”, bo jako lider, podobnie jak poprzednicy, nie był wstanie zbudować wystarczająco silnej tożsamości swojej formacji, choć jako marszałek Sejmu miał największe możliwości. - Momentem krytycznym dla Polski 2050 był właśnie moment, gdy Hołownia został marszałkiem Sejmu. Pozostał wtedy lojalnym koalicjantem Platformy i to przyczyniło się do jego upadku. Dziś widać, że gdyby był koalicjantem bardziej uciążliwym, który pokazywałby, że nie zgadza się na różne praktyki Platformy, potęgujące proces polaryzacji w Polsce - jak siłowe przejęcie TVP czy aresztowanie Wąsika i Kamińskiego w Pałacu Prezydenckim - mógłby na tym zyskać. Powinien też próbować dogadywać się z prezydentem Dudą i np. ostentacyjnie zacząć z nim rozmowy w sprawie zmian w wymiarze sprawiedliwości - uważa Dudek.
Ukoronowaniem strategii marszałka i Polski 2050 była rezygnacja z wystawienia kandydata w wyborach prezydenta Warszawy przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu. - To był początek końca Polski 2050 - powiedział politolog.
Przyszłość Polski 2050 i Hołowni
Posłowie Polski 2050 przekonują jednak, że Hołownia nie powiedział ostatniego słowa w polskiej polityce. Niektórzy przywołują analogię z Donaldem Tuskiem, który w 2014 roku opuścił PO i rząd, by objąć stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, ale w 2021 r. powrócił do polskiej polityki i kierowania Platformą, by dwa lata później wrócić na stanowisko premiera. Szymonowi Hołowni, jak można usłyszeć, „reset” kariery w polskiej polityce także może pomóc w powrocie po latach. Tym bardziej, przekonują politycy Polski 2050, że będzie pamiętany jako rzecznik wartości, do których scena polityczna może prędzej czy później zatęsknić.
Możliwość realizacji tego scenariusza potwierdza posłanka Cwalina. - Jesteśmy w trudnej sytuacji, to prawda, ale kryzysy powodują, że się wzmacniamy, że zaczynamy inaczej patrzeć. Teraz poszukujemy lidera najbardziej odpowiedniego na czas kryzysu. Czas pokaże, że Polska 2050 będzie istniała na scenie publicznej, marszałek będzie przez jakiś czas funkcjonował na innym poziomie, co nie wyklucza, że kiedyś znów będzie liderem partii - powiedziała.
Piotr Śmiłowicz (PAP)