Raport został wydany, gdy na warszawskiej giełdzie akcje BZWBK kosztowały 211 zł. W dniu wydania raportu na zamknięcie sesji kurs walorów banku wzrósł do 211,6 zł. W poniedziałek około godz. 12:25 za te same akcje trzeba było zapłacić 214,8 zł.

„Obecnie walory BZ WBK są notowane z dyskontem w stosunku do konkurentów (P/E na lata 2010/11 16.9 i 13.9 przy średniej 17.5 i 14.6). W ostatnich miesiącach akcje spółki zachowywały się gorzej niż walory innych banków. Naszym zdaniem było to spowodowane oczekiwaniem na wezwanie (w ocenie inwestorów cena w wezwaniu wyniesie 227 PLN, czyli 8% powyżej aktualnego kursu giełdowego), którego cena blokowała wzrosty kursu. Biorąc pod uwagę, iż Santander - nowy akcjonariusz BZ WBK - najprawdopodobniej ogłosi wezwanie w ciągu maksimum 12 miesięcy, min. 8% stopa zwrotu za ten okres wydaje się atrakcyjna” – napisano w raporcie.

„Naszym zdaniem, w momencie przejęcia, nowy właściciel ogłosi zaktualizowaną strategię dla banku, przedstawi plany rozwoju i być może nawet pokaże cele finansowe na kolejne lata. W optymistycznym scenariuszu, inwestorzy mniejszościowi, pozytywnie oceniwszy plany na kolejne lata i oczekując wzrostu kursu akcji banku, mogą nie odpowiedzieć na ofertę (po zmianie właściciela bank pozostanie jedną z najbardziej efektywnych spółek sektora, a biorąc pod uwagę doświadczenie Santandera, wskaźniki mogą się jeszcze poprawić). W pesymistycznym scenariuszu - czyli np. potraktowania inwestorów mniejszościowych podobnie, jak było to w przypadku przejęcia Banku BPH przez GE Money (brak konkretów ze strony nowego akcjonariusza, mgliste zapowiedzi na kolejne lata, ledwie wręcz ukrywane niezadowolenie z publicznego statusu spółki i konieczności kontaktu z inwestorami czy analitykami, a na koniec niski parytet wymiany akcji i obejście konieczności ogłoszenia wezwania) inwestorzy sprzedadzą akcje w wezwaniu, inkasując zysk wyższy niż stopa wolna od ryzyka. Tym samym podtrzymujemy rekomendację akumuluj na walory BZ WBK” – napisano w uzasadnieniu rekomendacji.