Wynik piątej edycji Superbrands jest dowodem na kryzys rodzimych marek. – Polskie firmy nie potrafią konsekwentnie budować swojej marki – diagnozuje Maciej Mitoraj, dyrektor ds. marketingu Grupy Żywiec.

>>> Czytaj też: LOT ratuje Żywca przed spadkiem sprzedaży piwa

Według rady marek, czyli ekspertów w dziedzinie marketingu, reklamy i brandingu badających rozpoznawalność, wyrazisty wizerunek marki i nawiązywanie relacji z klientami, w ubiegłym roku jedynie Żywiec nawiązał walkę z markami globalnymi. Kluczem do sukcesu okazało się pozycjonowanie marki na rynku oraz jej odświeżenie m.in. przez mecenat nad „Męskim graniem”.

>>> Zobacz również: Darmowa reklama Jeronimo Martins: Tusk kupuje w Biedronce

Reklama
Jednak z sukcesu Żywca w rzeczywistości cieszyć się powinni Holendrzy, bo to Heineken jest właścicielem polskiej marki.
Pod względem budowania brandu polskie firmy są w odwrocie. Maciej Mitoraj przyznaje, że wiele tradycyjnych polskich marek starzeje się wraz ze swoimi klientami. I nie zawsze w porę udaje się je odmłodzić, bo oczekiwania klientów są coraz wyższe. Taki los spotkał Goplanę, której nie udało się na nowo wypromować, i koncern Nestle, który był właścicielem Goplany, zdecydował o jej sprzedaży.

>>> Polecamy: Ocaleją marki zaspokajające prawdziwe ludzkie potrzeby

W czołówce nie utrzymuje się także Wedel. Na przykład w kategorii czekoladek na prezent potentatem stały się Merci i Ferrero.
Polskie marki przez wiele lat dyskontowały mocny kapitał, z jakim wyszły z komunizmu. Jednak uwięzione w sentymentalizmie nie uwspółcześniły swojej komunikacji z klientem.
– Kto nie idzie do przodu, ten się cofa – mówi Jacek Młynarski z Young & Rubicam.
Dlatego takie brandy jak Google czy Facebook, które wykorzystały koniunkturę, błyskawicznie zbudowały silną pozycję i wbiły się do naszej świadomości.
– Trafiły w zapotrzebowanie i zbudowały szacunek odbiorców – mówi Młynarski.
Przykład tych firm pokazuje światową tendencję – dominację marek globalnych. W takiej konkurencji polskie firmy nie mają szans. Nie dlatego że nie są dobre. W żadną z polskich marek nie inwestowano tak dużo ani tak konsekwentnie jak w zachodnie marki globalne. Z tego względu nie przyniosła spektakularnych rezultatów promocja w sąsiednich krajach największego polskiego koncernu – Orlenu.
– Promowany produkt niekoniecznie musi być dobry. Wystarczy, że zajmuje pierwsze miejsce w świadomości. A żeby to osiągnąć, musi być wspierany marketingowo na całym świecie – mówi Leszek Stafiej, ekspert ds. komunikacji marketingowej.
Najsilniejszą marką na świecie jest dziś Coca-Cola. Jej wartość wyceniania jest na 67 mld dol. Trzy razy więcej niż szacowany majątek firmy.
W Polsce takich obliczeń nikt nie prowadzi. Podczas prywatyzacji Wedla czy Żywca wartość marki w ogóle nie była określona. Wyceniane są za to firmy występujące pod znanymi markami. Najcenniejszy z nich jest Orlen, wraz z majątkiem wart jest 3,8 mld zł. Kolejny – PKO BP – 3,6 mld zł, a PZU – 2,8 mld zł.
Mirosław Boruc, prezes Instytutu Marki Polskiej, szansę dla polskich marek widzi w dziedzinach niszowych. Tu możemy być potentatami. Naszą specjalnością jest produkcja monokryształów. Również pianki budowlane Selena czy okna Fakro to światowi potentaci.