Przy odnawianiu polis przedsiębiorcy rezygnują z wielu dodatkowych zabezpieczeń, a niektórzy nie ubezpieczają się w ogóle.
– Zrezygnowałem z ubezpieczenia całkowicie – przyznaje właściciel zakładu meblowego z Wielkopolski. –Nigdy nic złego mi się nie przytrafiło, a taka polisa stanowiła poważne obciążenie finansowe – dodaje.

Najtaniej lub wcale

W ocenie zarówno ubezpieczycieli, jak i organizacji przedsiębiorców to ostatnio częsta praktyka. Ci, którzy obawiają się zrezygnować zupełnie z zabezpieczenia, kupują najtańsze polisy.
Reklama
– Firmy rezygnują z ubezpieczenia na wypadek ryzyka związanego z prowadzoną działalnością. Jeśli nie muszą, nie wykraczają poza niezbędne minimum przy wykupywaniu polisy – wyjaśnia Agnieszka Durlik-Khouri, ekspert prawno-gospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej.
Według niej dotyczy to zwłaszcza małych i średnich przedsiębiorstw. Duże firmy mają więcej pieniędzy i większą świadomość ryzyka, jakie wiąże się z brakiem ubezpieczenia. – Problem z małymi firmami jest taki, że rzadko która przeprowadza analizy ryzyk – zaznacza Durlik-Khouri. – Pokutuje też przekonanie, że w razie nieszczęścia pomoże państwo – dodaje.
Mali przedsiębiorcy ubezpieczają więc tylko to, co muszą, i to w minimalnym zakresie. Z danych KIG wynika, że obecnie zaledwie 60 proc. firm ma jakiekolwiek ubezpieczenie, i to w bardzo wąskim zakresie. Z reguły polisy obejmują to, co dla przedsiębiorcy najważniejsze, czyli maszyny.
Ubezpieczyciele zauważają jeszcze jedno niepokojące zjawisko – jeśli firma ubezpiecza linię produkcyjną czy pojedynczą maszynę, wybiera gorszą opcję ubezpieczenia, według wartości księgowej, a nie odtworzeniowej. – To krótkowzroczne działanie, bo co z tego, że teoretycznie taki przedsiębiorca ma polisę, jeśli w przypadku szkody dostanie za maszynę np. 1 tys. zł, bo tyle jest ona warta po latach eksploatacji – wyjaśnia przedstawiciel jednego z ubezpieczycieli. – Gdyby miał polisę wyliczoną według wartości odtworzeniowej, dostałby tyle pieniędzy, ile potrzeba na zakup maszyny, jaka uległa zniszczeniu – dodaje.
Maciej Kuźmicz, dyrektor biura komunikacji Ergo Hestia, ostrzega, że oszczędności na składkach ubezpieczeniowych są pozorne, bo w razie szkody mniejsza składka oznacza niższe odszkodowanie. – Jak wynika z naszych badań, nadal np. co druga mała i średnia firma nie ma ubezpieczenia OC z tytułu działalności – podaje Kuźmicz. – Tymczasem koszty ochrony dla mniejszych firm nie są wysokie – dodaje.

A koszty są małe

Z wyliczenia, które przedstawia, wynika, że przedsiębiorca, który prowadzi niewielki hotel we Wrocławiu na 15 miejsc i chce ubezpieczyć tylko budynek od ognia (na 1,5 mln zł), a także na wypadek pożaru mienie (na sumę 100 tys. zł), zapłaci tylko około 1,3 tys. zł rocznie. W tym zawarte jest także ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej na sumę 200 tys. zł.