Utrwala się podział na mniej zasobną Polskę B, obejmującą tereny wschodnie naszego kraju i lepiej rozwiniętą Polskę A, z zachodnimi i centralnymi regionami. Z najnowszych danych GUS wynika, że w 2012 r. PKB liczony na mieszkańca województw położonych na ścianie wschodniej był mniej korzystny w stosunku do średniej krajowej niż w 2001 r. Na przykład w woj. podkarpackim w 2012 r. PKB na osobę było niższe o 33 proc. od średniej krajowej, podczas gdy dekadę temu różnica wynosiła 28,1 proc. Tymczasem w Podlaskiem było to odpowiednie 29,1 proc., a w 2001 r. – 23,2 proc.

Przepaść pomiędzy Polską A a Polską B pogłębiała się, mimo że na rozruszanie słabszych regionów przeznaczono miliardowe sumy pochodzące z funduszy unijnych (konkretnie z regionalnych programów operacyjnych). W przeliczeniu na mieszkańca dopłaty dla województw wschodnich w latach 2007–2012 były znacznie wyższe niż dla tych zachodnich. W przypadku lubelskiego było to 552 euro, a warmińsko-mazurskiego – 739 euro, podczas gdy średnia dla całego kraju wynosi 484 euro. Ponadto pięć województw ze ściany wschodniej miało do wykorzystania dodatkową pulę 2,4 mld euro przeznaczoną na wyrównywanie ich szans rozwojowych.

Zdaniem ekspertów przyczyn tego, że drogi najsłabiej i najlepiej rozwiniętych regionów ciągle się rozchodzą, jest kilka. Gospodarka na Wschodzie ciągle kuleje między innymi z powodu kiepskiej infrastruktury. To zniechęca biznes do inwestycji na tych terenach. Świadczą o tym twarde dane: spośród blisko ponad 75 tys. spółek z kapitałem zagranicznym zarejestrowanych w naszym kraju w końcu ubiegłego roku, w woj. świętokrzyskim działało zaledwie 564, w woj. podlaskim – 632, a warmińsko-mazurskim – niecały tysiąc.

Reklama

Zaległości rozwojowe województw wschodnich mają związek także ze strukturą lokalnych gospodarek, w których dominuje rolnictwo. – Na przykład w woj. podlaskim zajęcie w rolnictwie ma ponad 30 proc. osób pracujących, czyli dwa razy więcej niż wynosi średnia w całym kraju. Natomiast przemysł i usługi są u nas słabo rozwinięte, a to przecież one tworzą najwięcej PKB – wyjaśnia dr Kazimierz Niewiadomski z Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Białymstoku.

Nie jest tajemnicą, że mieszkańcy najsłabiej rozwiniętych terenów szukają pracy na przykład w Warszawie, Wrocławiu czy Krakowie albo nawet za granicą, ale nie wymeldowują się przy tym ze swoich miejscowości. Statystycznie pomniejsza się więc PKB per capita terenów, z których wyjechało dużo osób. W statystykach uwzględnia się ich jako pracujących na miejscu.

Najbardziej niepokojące jest jednak to, że Polska B zaczyna się rozrastać. Coraz bliżej niej jest na przykład woj. zachodniopomorskie, gdzie jeszcze w 2001 r. PKB per capita był o 0,8 proc. wyższy od średniej krajowej, podczas gdy w 2012 r. był aż o 15 proc. niższy. – Wynika to między innymi z degradacji gospodarki morskiej w tym regionie. Obrazuje to na przykład zamknięcie Stoczni Szczecińskiej, które spowodowało kłopoty ponad 600 lokalnych firm, z których część upadła – wyjaśnia prof. Aneta Zelek z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie. Coraz bliżej Polski B jest także woj. opolskie, do czego przyczynia się wyludnianie regionu. Zyskuje natomiast woj. mazowieckie, gdzie PKB per capita jest już o 65 proc. wyższy od średniej krajowej, a także woj. dolnośląskie (+ 13,7 proc.). Bogaci się bogacą.

>>> Czytaj też: Polski PKB będzie rósł, jeśli strefa euro nie dostanie zadyszki