Jedna z odpowiedzi jest taka, że niemiecka gospodarka radzi sobie dużo lepiej niż w zeszłym roku i może być o 2,5 – 3,5 proc. większa, niż donoszą oficjalne statystyki. Na tę możliwość zwrócił uwagę Carsten-Patrick Meier z Kiel Economics Research & Forecasting GmbH & Co, a następnie w swojej publikacji Spiegel. Artykuł ukazał się po niemiecku, co może tłumaczyć, dlaczego chyba nikt z angielskojęzycznej prasy jego nie zauważył… Dziennikarz Bloomberga rozmawiał z CS. Meierem i uznał jego poglądy za bardzo przekonujące.

Po pierwsze, niemieckie federalne biuro statystyczne (tamtejszy GUS) rewiduje szacunki rocznego produktu krajowego brutto z długim opóźnieniem. Wyniki PKB z 2011 roku zostały podwyższone dopiero w sierpniu ubiegłego roku. Szacunki z 2013 roku nie zostaną zweryfikowane do sierpnia 2015. Te rewizje często odzwierciedlają zmieniające się szacunki wydatków w budownictwie i usługach, które trudno obliczyć na bieżąco. W rezultacie, początkowe szacunki śledzą dane tylko na temat handlu zagranicznego i produkcji. Ten błąd zazwyczaj nie stwarza problemów, ale byłby w stanie wyjaśnić, jak biuro statystyczne może przegapić boom gospodarczy napędzany przez konsumpcję krajową.

>>> Czytaj więcej o tureckich oczekiwaniach wobec Niemiec.

Jest lepiej niż się wydaje

Reklama

Wiele danych popiera teorię, że niemiecka gospodarka jest silniejsza, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Miesięczny indeks Ifo Business Climate jest bliski swojego najwyższego poziomu od czasu zjednoczenia Niemiec. To sugeruje wzrost o ok. 3 proc. w ubiegłym środku. Badanie biznesowe DIHK wykazuje podobny optymizm. Dane nt. zaufania konsumentów z firmy Icon oraz Komisji Europejskiej odpowiadają poziomowi wzrostu nieco powyżej 2 proc. Dane z GfK nt. oczekiwanych dochodów jest wciąż wysoki. Badanie firmy ZEW niemieckiego oczekiwanego wzrostu sugeruje wzrost PKB w okolicach 3,5 proc. w ubiegłym roku i 4 proc. w 2014.

Nawet jeśli nie przekonują was wyniki badań, jest jeszcze dodatkowy wskaźnik sugerujący ukryty boom niemieckiej gospodarki. Bundesbank mierzy kontrakty płacowe, wynegocjowane na bieżący rok. Pokazują one, że pracownicy mają już umówione w stawkach godzinowych podwyżki płac przekraczające 2 procent. W latach przed kryzysem podwyżki płac nie przekraczały 1 proc. lub mniej. Niemcy tworzą też w szybkim tempie nowe miejsca pracy, mimo że ludność tego kraju się kurczy. Pracodawcy nie robiliby tego, gdyby wzrost gospodarczy był ledwo dostrzegalny.

Niemiecki boom pomoże nawet sąsiadom

To oznacza, że luka popytowa w Niemczech jest znacznie mniejsza niż uważano, a proponowane wydatki rządowe mogą prowadzić do kilkuletnich wzrostu płac nawet o 5 proc. Niemiecka inflacja, wstrzymana przez spokojne ceny surowców i kryzys w większości Europy, również przyśpieszy, gdy w portfelach konsumentów znajdzie się więcej pieniędzy, a oni sami będą je łatwiej wydawać. To byłoby dobre dla zwykłych Niemców, a także dla ich europejskich sąsiadów, którym byłoby łatwiej poprawiać ich względną konkurencyjność bez potrzeby dalszego sztucznego regulowania rynku płac.

>>> Współrządząca partia CSU chce utrudnić imigrantom dostęp do świadczeń socjalnych. Niemiecki rynek pracy od stycznia jest otwarty dla obywateli Rumunii i Bułgarii. Czytaj więcej

>>> Amerykanie zarzucają Niemcom zbyt duży handel zagraniczny. Czytaj dalej