Marcowe wybory nazywane są najpopularniejszymi od czasów Slobodana Miloszevicia. Jedyną bowiem niewiadomą jest to, czy rządząca dotychczas Serbska Partia Postępowa - SNS Aleksandra Vuczicia otrzyma bezwzględną większość. Według ostatnich badań opinii publicznej, SNS może liczyć na ponad 40 proc. głosów. Na drugim miejscu plasują się socjaliści obecnego premiera Ivicy Daczicia z 13 proc. poparcia. Trzecie miejsce, według badań, należeć będzie do Nowej Demokratycznej Partii Borysa Tadicia, której badania dają 7-10 proc.



Przed nowym-starym rządem stoi sporo wyzwań. Najważniejszym jest zmniejszenie bezrobocia, które ostatnio sięgnęło niemal 29 proc. Kolejnym problemem są zarobki zwykłych obywateli, które w stosunku do zeszłego roku spadły o 6 proc. Sporym wyzwaniem jest też ciągle pogłębiający się dług publiczny, który w 2013 wzrósł o jedną czwartą.



Pod koniec stycznia prezydent Tomislav Nikolić podjął decyzję o rozwiązaniu Skupsztiny i zwołaniu przedterminowych wyborów. Uczynił to na wniosek wiceprzewodniczącego obecnie rządzącej SNS, który swoją decyzję argumentował potrzebą umocnienia obecnej władzy, której łatwiej będzie stawić czoła potężnemu kryzysowi ekonomicznemu.



W 2012 r. wybory parlamentarne wygrała Serbska Partia Postępowa Tomislava Nikolicia. Po trwających dwa miesiące negocjacjach postępowcy zawiązali koalicję m.in. z Socjalistyczną Partią Serbii. Jej lider Ivica Daczić objął urząd premiera. W opozycji znalazła się Partia Demokratyczna byłego prezydenta Borisa Tadicia, która dotychczas współrządziła z socjalistami. Jej nowym przewodniczącym został Dragan Dżilas, burmistrz Belgradu. W kolejnych miesiącach dochodziło u demokratów do licznych sporów i rozłamów. Jej lidera odwołano w 2013 ze stanowiska burmistrza.



Reklama

W ponad 7 milionowej Serbii uprawnionych do głosowania jest 6.7 mln osób. Oczekuje się, że frekwencja wyniesie 55 proc. Głosować można w ponad 8 tys. punktach wyborczych w Serbii oraz w 90 punktach w Kosowie, gdzie Serbowie stanowią 8 proc. społeczeństwa. Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała 19 list wyborczych.



Pod koniec stycznia ruszyły negocjacje akcesyjne Serbii z Unią Europejską. Ivica Daczić mówił w Brukseli, że UE jest nie tylko celem, ale i środkiem dzięki któremu zostanie zmodernizowany serbski system. Zdaniem niektórych ekspertów negocjacje mogą potrwać siedem lat. W tym czasie serbskie władze będą musiały dostosować swój system prawny do wymogów unijnych.

>>> Trwa referendum na Krymie. "Wynik głosowania jest przesądzony"