Nie wchodź do tego gabinetu z problemem, dla którego nie masz przynajmniej jednego rozwiązania – taka tabliczka wita każdego, kto puka do drzwi Sławomira Dolińskiego, właściciela i przewodniczącego rady nadzorczej spółki deweloperskiej Dolcan. On sam uspokaja, że ta zasada dotyczy przede wszystkim piątkowego popołudnia.
– Zdarza się, że ludzie przychodzą w tym czasie z problemami, których nie da się rozwiązać w weekend. Wtedy można zapomnieć o spokojnej sobocie i niedzieli. A często sprawę udaje się załatwić jednym telefonem w poniedziałek. Stąd piątkowe popołudnie jest czasem wolnym od problemów – mówi Doliński.
Pytanie, czy uda się tę zasadę utrzymać, bo firma szykuje się do dużego zwrotu w działalności. Po 23 latach obecności na rynku mieszkań, w maju Dolcan rozpocznie w stolicy budowę swojej pierwszej inwestycji komercyjnej. To centrum handlowe na Zaciszu. Potem firma ruszy z budową drugiego centrum na Białołęce i biurowca na Woli. Wartość tych trzech inwestycji szacuje się na ok. 400 mln zł. Czytaj więcej o rynku nieruchomości komercyjnych tutaj.
To nie oznacza, że firma rezygnuje z segmentu mieszkaniowego. W tym roku chce się skupić na największym krajowym rynku, czyli stolicy, i wprowadzić do sprzedaży niemal 1000 lokali. W 2013 r. Dolcan sprzedał niemal 440 mieszkań, a jego przychody wzrosły do ponad 250 mln zł.
Reklama
Od początku lat 90. firma zrealizowała kilkadziesiąt projektów deweloperskich obejmujących ponad 6 tys. mieszkań. Choć niektórzy deweloperzy mogą pochwalić się lepszymi wynikami, Doliński do takich porównań podchodzi spokojnie.
– Jesteśmy firmą rodzinną i wszystkie inwestycji realizujemy z dużą dozą rozsądku, mierząc siły na zamiary. Działam w tej branży długo i wiem, że im wyżej i agresywniej się wchodzi, z tym większym hukiem można spaść – mówi.
W 1994 r. właściciel Dolcanu zainwestował w klub piłkarski Ząbkovia Ząbki. Deklaruje, że kierowała nim chęć zrobienia czegoś dla lokalnej społeczności. Śmieje się, że losy Dolcanu Ząbki w tabelach na przestrzeni ostatnich 20 lat w ciekawy sposób pokrywają się z kondycją spółki. – Kiedy szło nam dobrze, awansowali też piłkarze. Kiedy przed ponad 10 laty zlikwidowano dużą ulgę budowlaną, Dolcan Ząbki spadł z II ligi. Teraz od sześciu sezonów utrzymuje się w I lidze, obecnie na czwartym miejscu – mówi Doliński.
Pytany o wejście drużyny do ekstraklasy, ze spokojem odpowiada, że na wszystko jest odpowiedni moment i nie ma nic przeciwko awansowi, ale nie zamierza w tym celu robić nic na siłę. Regularnie bywa na meczach rozgrywanych na ząbkowskim stadionie, a pozostały wolny czas spędza z rodziną, głównie na przejażdżkach rowerowych i należącym do firmy łowisku ryb. – Razem z żoną, która ze mną pracuje, staramy się nie przynosić pracy do domu. Trzeba znaleźć czas, by oderwać się od firmy. Chociaż bywa trudno, bo w spółce pracuje dwoje z trojga naszych dzieci – mówi.
To stoickie podejście do życia nie oznacza, że obawia się radykalnych ruchów. W ubiegłym roku z powodu słabych wyników wymienił cały dział inwestycji liczący kilkanaście osób. – Dobro firmy jest najważniejsze, choć takie decyzje nie należą do przyjemnych – deklaruje.
Pracownicy firmy, z którymi rozmawiał DGP, przyznają, że Doliński jest szefem, który potrafi wzbudzić duży respekt, ale jednocześnie wie, jak pozytywnie motywować zespół.