Eksperci, z którymi rozmawialiśmy wskazują jego plusy i minusy.

Plusy

Realizm – rząd pisząc projekt skorygował prognozy, które jeszcze w czerwcu wydawały się realistyczne a dziś są już bardzo na wyrost. Wówczas zapowiadanie wzrostu PKB w przyszłym roku na 3,8 proc wydawało się nawet ostrożne. Ale nasilenie konfliktu na Ukrainie i rosyjskie embargo wprowadzone w odwecie za unijne sankcje, które niekorzystnie wpływa na polski eksport na Wschód wymusiły przewartościowanie prognoz. Dlatego rząd obniżył szacunki wzrostu PKB w przyszłym roku do 3,4. Podobnie stało się ze średnioroczną inflacją z ponad 2 proc. została obniżona do 1,2 proc. – Taki realizm powoduje, że nie widać dużego zagrożenia nowelizacją budżetu- podkreśla główny ekonomista Business Centre Club prof. Stanisław Gomułka. Nieco bardziej optymistyczne jest rząd w szacunkach wzrostu w kolejnych latach, miałby zbliżyć się do 4 proc PKB. W 2016 miałby wynieść 3,7 proc PKB, rok później 3,9 proc PKB i w 2018 4 proc.

Schodzenie z deficytem całego sektora. Budżet wpisuje się w strategię zmniejszania różnicy miedzy wydatkami a dochodami. - Zaletą jest to, że rząd stara się zmierzać ścieżką fiskalną zmniejszania deficytu sektora finansów publicznych do 3 proc PKB, by wyjść z procedury nadmiernego deficytu- zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Według ministra Mateusza Szczurka deficyt całego sektora finansów publicznych ma wynieść w 2015 roku 2,7 proc, czyli będzie pod 3 procentowym progiem wynikającym z kryteriów konwergencji. Choć zdaniem profesora Stanisława Gomułki efekty cały czas nie są zadowalające. – Ten deficyt nadal jest w okolicach 3 proc a przy tym tempie wzrostu powinien być zerowy, tak by przy wzroście około 5 proc PKB pojawiła się nadwyżka. To efekt ekspansywnej wydatkowej polityki rządu w poprzednich latach. Dziś premier, jako szef Rady Europejskiej zapowiada dbanie o finanse, ale jako premier miał jedne z najwyższych w Europie deficytów sektora finansów publicznych- zauważa ekonomista.

Reklama

Ulgi na dzieci. Premier zapowiedział zwiększenie ulg na trzecie i kolejne dziecko w rodzinie, ale co ważniejsze dopłaty do pełnej wysokości dla rodzin, których dochody są na tyle niskie, że nie mogą wykorzystać odliczeń w pełni. W ten sposób strumień dodatkowego 1,2 miliarda złotych trafi do rodzin w tym tych z najmniejszym dochodem rozporządzalnym. – Ta miejmy nadzieję próba zreformowania systemu ulg to zaleta pakietu propozycji premiera Tuska- ocenia Jakub Borowski główny ekonomista Credit Agriocle. Rząd liczy, że razem z wydatkami na zapowiedzianą zmianą waloryzacji emerytur zmiany w ulgach będą „wsparciem popytu konsumpcyjnego sektora prywatnego. … Prognozuje się, że realne tempo wzrostu spożycia prywatnego w 2015 r. przyspieszy do 3.” Co ma przełożyć się na PKB.

>>> Czytaj również: Po co nam ten Sojusz. Ile naprawdę kosztuje NATO i dlaczego jest tak ważne?

Minusy

Ale ekonomiści wskazują także na minusy rządowego projektu. Choć na pewno nie ma fundamentalnych zagrożeń to są minusy:

Duży deficyt w budżecie centralnym. Rząd założył, że dochody budżetu centralnego wyniosą 297 252 925 tys. zł. a wydatki 343 332 925 tys. zł. Czyli deficyt wyniesie 46 mld złotych i będzie nieco niższy od przewidzianego na ten rok. – To jest problemem, że te oszczędności pozwalające schodzić Polsce z deficytem całego sektora finansów publicznych są głównie poza budżetem. Bo jeśli spojrzeć na wydatki budżetowe w porównaniu do wykonania to wzrost wydaje się poważny. Trzeba było znaleźć 10 mld, o które ten budżet będzie wyższy, z czego 5 spłatę F 16 i 5 na realizację obietnic pana premiera – podkreśla Janusz Jankowiak. Choć zdarzają się także oszczędności w budżecie. Rząd ostatecznie nie zdecydowała się na odmrożenie funduszu płac w budżetówce, szczęściarzami w tym segmencie są tylko pracownicy wyższych uczelni tam podwyżki będą. Ale tak jak wskazuje ekonomista to działania w innych segmentach finansów publicznych pomagają zbijać deficyt całego sektora finansów publicznych. Na przykład zmiany w OFE sprawiły, że około trzy czwarte rocznej składki, która wcześniej trafiała do OFE pozostanie w ZUS to około 9 mld złotych o tyle mniejszy będzie deficyt w FUS i o tyle niższa dotacja budżetowa do FUS.

Wyborcze prezenty waloryzacja. Zapowiedziana przez rząd na przyszły rok waloryzacja mieszana ma zapewnić minimalny wzrost emerytury na poziomie 36 złotych. Jednak niska inflacja nie wymusza takiego kroku, bo wzrost cen w gospodarstwach domowych emerytów będzie niewielki lub nie będzie go wcale. Natomiast ten rodzaj waloryzacji powoduje, że w momencie, gdy inflacja się zwiększy państwo dużo więcej będzie musiało wydawać na emerytury. A nie będzie to mały wzrost, bo taki „bonus” otrzyma każdy emeryt, którego emerytura wynosi do 3 tysięcy złotych. Dla porównania każdy punkt procentowy podwyżki emerytur i rent kosztuje budżet dziś około 1,7 mld złotych.

Kto wygrany, kto przegrany

Jak widać z plusów i minusów na pewno za wygranych mogą się uważać emerycie i rodziny z dziećmi, które do tej pory nie mogły wykorzystać w pełni ulg. Powodów do radości nie ma budżetówka, a podatnicy mogą mieć mieszane uczucia. Z jednej strony oszczędzają na podwyżce dla budżetówki i kurs na niższy deficyt całego sektora finansów publicznych jest utrzymany, ale będą musieli wyłożyć trochę grosza na wyborcze prezenty dla rodziców i emerytów.

>>> Polecamy: Zaskakujące ruchy EBC. Stopy najniższe w historii, a potem...