Świat zaczyna coraz bardziej kwestionować gospodarczą ideologię ostatnich 25 lat. Globalizacja przestaje przynosić korzyści mieszkańcom bogatych krajów. Jeśli nic się nie zmieni, przyszłe pokolenia odziedziczą po nas świat ze znacznie większą liczbą murów.

Unia Europejska rozważa wprowadzenie wiz dla obywateli Stanów Zjednoczonych i Kanady. Ma to być odpowiedź na politykę państw, które wymagają wiz od mieszkańców krajów UE, mimo że same są objęte ruchem bezwizowym. Zgodnie z prawem Komisja Europejska powinna tymczasowo zawiesić ruch bezwizowy wobec tych krajów. Polacy, Chorwaci, Bułgarzy, Rumuni i Cypryjczycy potrzebują wiz do Stanów Zjednoczonych, z kolei Kanadyjczycy utrzymują obowiązek wizowy wobec Bułgarii i Rumunii.

"Naszym celem jest uzyskanie pełnej wzajemności w kwestiach wizowych od naszych strategicznych partnerów dla wszystkich obywateli UE. Konstruktywnie pracujemy nad tym, by ten cel osiągnąć" - powiedziała w piątek w Brukseli rzeczniczka KE Mina Andreewa. Czytaj więcej tutaj.

Jak pisze portal Quartz, decyzja KE o wprowadzeniu wiz byłaby bardzo krótkowzrocznym działaniem, biorąc pod uwagę zyski z turystyki i handlu, które zapewniają podróżujący do Europy Amerykanie. Choć najprawdopodobniej tak się nie stanie, dyskusja o nakładaniu kolejnych ograniczeń w dzisiejszym świecie wróży coraz bardziej realny odwrót od proglobalizacyjnej ideologii gospodarczej z ostatnich 25 lat.

Kluczowe siły napędowe globalizacji – rozwój międzynarodowego handlu i przepływy kapitału – coraz bardziej hamują. Według "Wall Street Journal", pod wieloma względami jest to skutek ograniczeń w przepływie ludzi. To właśnie ta kwestia jest kością niezgody między Unią Europejską i USA.

Reklama

Jak zauważa Quartz, to właśnie migracje ludności spowodowały, że politycy w rozwiniętych państwach świata coraz głośniej mówią o działaniach, które przeczą założeniom globalizacji. W USA kandydat na prezydenta Donald Trump otwarcie opowiada się przeciw imigrantom, sugerując potrzebę zamknięcia granic. Chce zbudować mur między USA i Meksykiem. Z kolei w Grecji po ostatnich wyborach skrajnie prawicowa partia Złota Jutrzenka zdobyła poparcie, które pozwoliło jej awansować na trzecią największą siłę w parlamencie. W wyniku kryzysu uchodźczego, partia Angeli Merkel coraz bardziej traci przychylność wyborców, rekordowe poparcie zyskuje zaś antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec.

>>> Polecamy: Współczesny terroryzm to dziecko globalizacji. Belgia popełniała błąd za błędem

Wzrost obaw związanych z masową migracją ze Wschodu nie jest czymś zaskakującym w obliczu tragicznych zamachów terrorystycznych z Paryża czy Brukseli. I to właśnie niepokój o bezpieczeństwo przeważa w tym przypadku nad argumentami natury gospodarczej, związanymi np. z korzyściami płynącymi z włączenia migrantów na rynek pracy. Globalizacja nie wpłynęła jednak na zwiększenie zysków większości populacji bogatych państw. Negatywne nastroje łączą się i wyrażają w sprzeciwie zarówno wobec imigrantów, jak i idei wolnego handlu – pisze Quartz. Potwierdza to były ekonomista Banku Światowego Branko Milanovic. W swojej książce „Global Inequality” dowodzi, że największymi wygranymi globalizacji są ludzie na samym dole globalnej piramidy dystrybucji dochodów, szczególnie z biednych państw azjatyckich, oraz najbogatsi. Tymczasem najliczniejsza klasa średnia nie odczuwa wyraźnej poprawy standardów życiowych.

“Dopóki globalizacja nie zacznie przynosić realnych korzyści mieszkańcom krajów rozwiniętych, jest bardzo prawdopodobne, że kolejne pokolenia odziedziczą świat ze znacznie większą liczną murów” – pisze Quartz.

Jakie korzyści globalizacja przyniosła Polsce? Czytaj więcej tutaj.