Według rozmówców gazety, Trump miałby pojechać na swoje pole golfowe w Aberdeenshire w Szkocji oraz spotkać się z premier Theresą May w jej siedzibie na Downing Street w Londynie.

Jak podkreśliło jedno ze źródeł "Sunday Times", ze względu na ryzyko wielotysięcznych protestów przeciwko amerykańskiemu prezydentowi, jego wizyta - jeśli doszłaby do skutku - zostałaby potwierdzona oficjalnie zaledwie 24 godzin przed nią, aby utrudnić zorganizowanie masowych demonstracji.

Według informacji opublikowanych w czerwcu br. przez portal Onet.pl, jedną z dat, które były brane pod uwagę jako możliwy termin przyjazdu Trumpa do Wielkiej Brytanii był 5 lipca, tuż przed zaplanowaną na 5-6 lipca wizytą w Polsce na szczycie Trójmorza.

Nieformalny charakter ewentualnej wizyty sprawia jednak, że ceremoniał byłby znacznie mniej rozwinięty niż podczas obiecanej Trumpowi na początku roku przez premier May pełnej wizyty państwowej z audiencją u królowej Elżbiety II. Wbrew temu, że Downing Street powtarza, że zaproszenie zostało przyjęte i obie strony planują odwiedziny z pełnymi fanfarami, zapowiedź przyjazdu Trumpa nie znalazła się w mowie tronowej królowej Elżbiety II, która nakreśliła plany swojego rządu na następne dwa lata.

Reklama

Po tym, jak May przekazała Trumpowi zaproszenie do odwiedzin Wielkiej Brytanii w całym kraju zorganizowano wielotysięczne protesty przeciwko amerykańskiemu prezydentowi. W największym - przed siedzibą premier na Downing Street w Londynie - wzięło udział ponad 30 tys. osób.

Jednocześnie spiker Izby Gmin John Bercow wyraził wówczas swoje wątpliwości co do tego, czy Trump powinien otrzymać prawo wystąpienia przed brytyjskim parlamentem. "Jeśli chodzi o to miejsce (brytyjski parlament), to zdecydowanie uważam, że ogromnie ważny jest nasz sprzeciw wobec rasizmu i seksizmu oraz nasze poparcie dla równości wobec prawa i dla niezależnego wymiaru sprawiedliwości" - powiedział Bercow.

W przyszłym tygodniu Trump odwiedzi Polskę oraz Niemcy, gdzie w Hamburgu weźmie udział w szczycie G20, podczas którego ma spotkać się z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)