Ortega powiedziała w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CNN, że wyznaczyła "dwóch sędziów śledczych do zbadania czterech dyrektorów Krajowej Rady Wyborczej (CNE) za ten skandaliczny akt".

Prokurator generalna nawiązywała do oskarżeń o manipulację wysuniętych przez brytyjską firmę zajmującą się liczeniem głosów.

W środę firma SmartMatic, która od 2004 roku jest odpowiedzialna za głosowania w Wenezueli, poinformowała w Londynie, że dane dotyczące frekwencji podczas niedzielnych wyborów do Konstytuanty zostały zmanipulowane.

Szef SmartMatic Antonio Mugicala ocenił podczas konferencji prasowej, że "różnica miedzy faktyczną frekwencją a tą ogłoszoną przez władze wynosi co najmniej milion głosów".

Reklama

Krajowa Rada Wyborcza podała w poniedziałek, że w głosowaniu wzięło udział ponad 8 mln ludzi, czyli 41,5 proc. uprawnionych. Opozycja zakwestionowała te dane.

"Mamy do czynienia z wydarzeniem bez precedensu, które stanowi przestępstwo" - podkreśliła Ortega. W poniedziałek skrytykowała ona Konstytuantę i "dyktatorskie ambicje" prezydenta Maduro, który zastąpił zmarłego w 2013 roku Hugo Chaveza.

Ortega ostatnio zerwała z obozem władzy i stała się jedną z jego największych przeciwniczek.

Niedzielnym wyborom do Zgromadzenia Konstytucyjnego towarzyszyła przemoc; w całym kraju podczas starć demonstrantów z policją zginęło 10 osób. Opozycja zbojkotowała głosowanie, uznając je za próbę pełnego zawłaszczenia władzy przez szefa państwa, którego mandat wygasa w 2019 roku.

Maduro przesunął z czwartku na piątek inauguracyjne posiedzenie Konstytuanty. Jej członkowie będą mieli praktycznie niegraniczony czas na dokonanie zmian w prawodawstwie, w tym dotyczących wyborów nowego parlamentu. W obecnym większość miejsc zajmują przeciwnicy Maduro.

W ciągu trwających od początku kwietnia demonstracji antyprezydenckich śmierć poniosło już ponad 120 osób. (PAP)