Dzięki konsekwentnej modernizacji strategicznych zasobów i sił zbrojnych Chiny są obecnie w stanie kwestionować dominację USA na kluczowych dla siebie akwenach Pacyfiku, stając się równorzędnym rywalem Waszyngtonu na wodach regionu - pisze "New York Times".

Chiny są obecnie w stanie rzucić wyzwanie amerykańskim siłom zbrojnym tam, gdzie jest to dla nich najważniejsze, tj. na wodach wokół Tajwanu, który Pekin uznaje za swoją zbuntowaną prowincję, oraz na Morzu Południowochińskim, na którym toczy spory terytorialne z sąsiadami - podkreśla gazeta w środowym artykule.

Jak dodaje, coraz większa część Oceanu Spokojnego, na którym dominacja wojskowa USA była niekwestionowana od II wojny światowej, staje się na powrót terytorium podlegającym sporom.

Zdaniem przedstawicieli władz USA i analityków Chiny nie muszą dysponować siłami zbrojnymi zdolnymi do pokonania USA w ewentualnej konfrontacji, a jedynie muszą sprawić, by podjęcie interwencji w regionie stało się dla Waszyngtonu zbyt kosztowne. Jak pisze "NYT", zdaniem wielu ekspertów Pekin już ten cel osiągnął.

"Chiny są już w stanie kontrolować Morze Południowochińskie we wszystkich scenariuszach z udziałem USA poza wojną" - ocenił w marcu na przesłuchaniu w Senacie nowy szef dowództwa USA w regionie Indo-Pacyfiku, admirał Philip Davidson. Chiny określił jako "równorzędnego rywala", który dogania USA pod względem militarnym nie poprzez próby dorównania arsenałem, ale przez rozwijanie strategicznych "zdolności asymetrycznych", m.in. pocisków przeciwokrętowych i zdolności do prowadzenia wojny podwodnej.

Reklama

Chiny rozwijają zdolności "antydostępowe", wykorzystując radary, satelity i pociski, aby pozbawić dotychczasowej przewagi lotniskowcowe grupy bojowe USA. Głównym elementem tej strategii jest chiński arsenał przeciwokrętowych pocisków balistycznych. Jedna z najnowszych wersji tej broni - DF-26 - według Pentagonu ma tak daleki zasięg, że byłaby w stanie zagrozić okrętom i bazom na amerykańskiej wyspie Guam. Pociski te są przy tym praktycznie nie do wykrycia i przechwycenia.

DF-26 stanowią szczególne wyzwanie dla USA - unieszkodliwienie ich wymagałoby ataku sięgającego daleko w głąb chińskiego terytorium, co w sytuacji konfliktu stanowiłoby poważną eskalację. Amerykańska marynarka wojenna jeszcze nigdy nie stanęła w obliczu takiego zagrożenia, a niektórzy eksperci uważają te pociski za "zmieniające zasady gry" - ostrzegano w majowym raporcie dla członków Kongresu.

W imponującym tempie Chiny rozwijają też pełnomorską marynarkę wojenną, która byłaby zdolna do obrony rozrastających się chińskich interesów, od Pacyfiku po Atlantyk.

W 2017 roku Pekin uruchomił swoją pierwszą zamorską bazę wojskową w Dżibuti w Rogu Afryki, a teraz - pisze "NYT" - "najwyraźniej planuje uzyskać dostęp do sieci portów i baz nad Oceanem Indyjskim". Projekty te, choć mają charakter komercyjny, stanowią jednocześnie podstawę pod sieć obiektów mogących służyć do tankowania i uzupełniania zapasów.

Rozbudowa chińskiej marynarki wojennej rozpoczęła się w 2000 roku, ale na dobre ruszyła 13 lat później, gdy prezydentem kraju został Xi Jinping. Xi skoncentrował rozwój sił zbrojnych na marynarce wojennej, siłach powietrznych i rakietowych, a jednocześnie usunął dowódców oskarżonych o korupcję i ograniczył liczebność sił lądowych.

Dotąd Chiny zwodowały dwa lotniskowce, w tym jeden krajowej produkcji, a kolejny znajduje się w budowie. Według analityków Pekin chce docelowo mieć pięć lub sześć okrętów tego rodzaju. Ponadto ChRL tylko w ostatnich 10 latach zbudowała ponad 100 okrętów wojennych, w tym podwodnych, a od 2017 roku zaprezentowała trzy ciężkie krążowniki nowej klasy, które zdaniem przedstawicieli floty USA "są pod wieloma względami porównywalne z większością nowoczesnych okrętów wojennych Zachodu".

Przy tym Chiny, modernizując swe siły zbrojne, mimo dużej skali tego programu zachowują wydatki zbrojeniowe na możliwym do utrzymania poziomie. Obecny budżet zbrojeniowy Chin (228 mld dolarów) na świecie ustępuje tylko budżetowi USA (610 mld dolarów) - wynika z szacunków szwedzkiego think tanku SIPRI.

>>> Polecamy: Ukraina zrewiduje ważną umowę z Rosją? Sytuacja w regionie może się zaostrzyć