Według przewoźników drogowych, obstawanie przez niemieckie związki zawodowe oraz stowarzyszenia przewoźników przy wprowadzeniu płacy minimalnej dla kierowców firm z Europy Środkowej i Wschodniej, przejeżdżających tranzytem przez Niemcy, to próba rozłamania jedności Unii Europejskiej - poinformował w poniedziałek PAP Jan Buczek prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.

"Mamy do czynienia z próbą rozłamania jedności Unii Europejskiej, tymczasem te najbogatsze państwa, które wyprowadziły produkcję do biedniejszych państw, które ledwie ponad dziesięć lat wcześniej weszły do UE, nie patrzą za ile i w jakich warunkach ci pracownicy pracują" - powiedział Buczek odnosząc się do treści nowej ekspertyzy, która uzasadnia płacę minimalną dla kierowców i która została wykonana na zlecenie Federacji Niemieckich Związków Zawodowych (DGB) i Federalnego Stowarzyszenia Transportu Towarów (BGL).

"Spodziewaliśmy się tego, że przed wyborami w Niemczech, zaplanowanymi na 24 września, zostanie upolityczniona ta kwestia i że my będziemy przedmiotem rozgrywki pomiędzy zwalczającymi się frakcjami politycznymi w Niemczech" - dodał.

Przypomniał, że polska branża transportowa, która - jego zdaniem - stała się symbolem dobrego polskiego produktu eksportowego, przynosi ogromne korzyści dla budżetu i zagospodarowuje około 1 mln osób zatrudnionych pośrednio i bezpośrednio w transporcie.

"Uważam, że nasza władza, nasz rząd przyjmuje właściwy kurs, nie zgadzając się na wiele rozwiązań narzuconych przez inne państwa. Wierzymy, że będą to bardzo zdecydowane działania" - powiedział Buczek.

Reklama

Prezes stwierdził, że próba wprowadzenia płacy minimalnej w Niemczech dla kierowców firm, których samochody tylko przejeżdżają tranzytem przez Niemcy, to powód do dużego zaniepokojenia. "Politycy takiego państwa, które stoi na straży praworządności w UE, powinni trochę ochłonąć i pamiętać o tych głównych swobodach europejskich, w których dopuszcza się wszelkiego rodzaju aktywność kapitału jak i przemieszczania osób, czy przemieszczania towarów, a tymczasem blokuje się nam przemieszczenie naszych ofert usługowych" - powiedział.

O nowej ekspertyzie, która uzasadnia płacę minimalną dla kierowców poinformował w poniedziałek dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Przejeżdżając tranzytem przez Niemcy, kierowca "podejmuje działalność (gospodarczą)" w Niemczech, "nawet jeśli stoi w korku ulicznym", co oznacza, że podlega przepisom o płacy minimalnej - twierdzi autor ekspertyzy Peter Mankowski, cytowany przez "FAZ". Jego zdaniem, płaca minimalna obowiązuje wszystkich zatrudnionych w kraju pracowników.

Niemiecki prawnik zaznacza, że płaca minimalna dla kierowców w tranzycie nie stanowi naruszenia unijnej dyrektywy o usługach. Ochrona pracowników uzasadnia - jak pisze - "ograniczone ingerencje" w tę dyrektywę, gdyż nie chodzi w tym przypadku o powody czysto ekonomiczne. Mankowski dodaje, że traktat z Lizbony "wzmocnił socjalny wymiar" i "zrelatywizował prymat wolności wspólnego rynku".

DGB i BGL walczą od dawna o objęcie przepisami o płacy minimalnej także kierowców wschodnioeuropejskich przejeżdżających tranzytem przez Niemcy. Obecnie stawka wynosi 8,84 euro za godzinę. Obowiązujące wyjątki są - ich zdaniem - "dumpingiem" zapewniającym przewoźnikom z Europy Środkowej i Wschodniej niesprawiedliwe korzyści.

"FAZ" wyjaśnia, że przeciwko Niemcom toczy się unijne postępowanie o naruszanie swobody świadczenia usług. Minister pracy i spraw społecznych Andrea Nahles wprowadziła w 2015 roku do czasu rozstrzygnięcia sporu rozwiązanie tymczasowe, polegające na tym, że władze niemieckie odstąpiły na razie od kontroli przestrzegania przepisów o płacy minimalnej u kierowców przejeżdżających tranzytem.

Zdaniem "FAZ" sytuacja może ulec zmianie w toku prac w Komisji Europejskiej nad nową dyrektywą dotyczącą sektora transportowego, która ma sprecyzować przepisy o prawie pracy. Sprawą otwartą pozostaje, czy minister pracy Nahles zdoła pozbyć się przed wyborami do Bundestagu 24 września rozwiązania tymczasowego w sprawie płacy minimalnej - czytamy w "FAZ".

>>> Czytaj też: Polska sieć rzuciła wyzwanie Biedronce. Ma już wartość 4 mld zł