Brakuje szczegółów, szwankuje konstrukcja, nie ma mechanizmów służących ewaluacji. Efekt? Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji nie wydaje zgody na ich przeprowadzenie albo – co zdarza się najczęściej – daję zgodę warunkową. A to oznacza, że błędy wcześniej czy później należy poprawić. Dziś w numerze, wspólnie z AOTMiT, podpowiadamy, jak konstruować programy, by były dobre, i na co uważać, by później nie mieć z nimi kłopotów. Bo jak mówi DGP prezes AOTMiT Roman Topór-Mądry, agencja nie ocenia samych pomysłów, tylko to, jak program będzie zrealizowany. – Jeśli zostanie źle napisany, to nie zostanie osiągnięty jego efekt końcowy – wyjaśnia.
A samorządy nie ukrywają, że tworząc programy polityki zdrowotnej, mają kłopot zarówno z warstwą merytoryczno-medyczną, jak i z kwestiami dotyczącymi efektywności zdrowotnej, zwłaszcza wobec tych projektów, których skutek będzie widoczny po latach. Tymczasem już teraz trzeba taki pomysł udokumentować. – Opieramy się głównie na badaniach zewnętrznych, międzynarodowych – tłumaczy Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Niestety, jak dodaje, w niektórych przypadkach (jak szczepienia w kierunku HPV) zbyt wielu opracowań nie ma. W jego opinii jest to pole dla AOTiMT, która mogłaby przygotować wzory takich projektów. Oczywiście samorządy chętnie przygotowywałyby więcej programów czy też dla większej liczby mieszkańców, lecz podstawową bolączką, większą niż brak wiedzy, są pieniądze. I z tego powodu coraz mniej PPZ jest realizowanych przez powiaty (ostatnio gros środków muszą przeznaczyć na oświatę), zaś chętnie po nie sięgają duże miasta i samorządy wojewódzkie mające duże budżety. Agencja jednak zachęca do działania także małe jednostki. Jeśli nie stać ich na samodzielne działania, powinny łączyć swoje siły np. z samorządami wojewódzkimi. – To jest niewykorzystany potencjał, a efektywność programu jest większa, jeśli jest realizowany na większym obszarze – podkreśla Roman Topór-Mądry. ©℗ D1–8
AS