Łatwo nie będzie tym bardziej, że nie wszystko, co dziś jest uważane przez gminy za recykling, jest nim z punktu widzenia UE. Dodatkowo za kilka miesięcy, gdy zacznie w pełni działać baza danych o odpadach, a potem, gdy pokończą się dotychczasowe umowy, zniknie też ryczałtowe rozliczanie się za odbiór śmieci. Wtedy, jak szacują eksperci, w sprawozdaniach pojawi się dużo odpadów, których do tej pory nikt nie ujawniał. I to wszystko nałoży się na nowy wzór liczenia poziomów recyklingu. Bardziej świadome tego, co je czeka, samorządy już sprawdziły, jaki poziom osiągną. Nie napawa to optymizmem – z 40 proc. mogą spaść nawet do 15 proc. ©℗
Bożena Ławnicka
bozena.lawnicka@infor.pl
Na papierze wszystko się zgadza
Reklama
Wyliczenia gmin dotyczące obowiązkowego poziomu recyklingu więcej mają wspólnego z kreatywnym wykorzystywaniem wzoru do tych wyliczeń niż z selektywną zbiórką odpadów. Jeśli jednostki samorządu nie zmienią podejścia, to w przyszłym roku czeka je kubeł zimnej wody
W 2019 r. gminy powinny wykazać 40 proc. poziom recyklingu odpadów komunalnych i wygląda na to, że wielu z nich się to uda. Jednak są wątpliwości, czy będą to prawdziwe dane. Uzyskanie poziomu zależy bowiem od tego, jak samorząd wykorzystuje obowiązujący w tym zakresie wzór i czy jest on dla niego korzystny. Często wstawiane są do niego dane statystyczne sprzed lat, nieprzystające do obecnych realiów. Do recyklingu zaliczane są działania, które faktycznie nie mają z nim wiele wspólnego i których Unia Europejska za recykling nie uważa. Dochodzą do tego nie do końca uczciwe zachowania niektórych instalacji do przetwarzania śmieci. Wcale nierzadkie jest niesprawdzanie przez nie, z której konkretnie gminy przyjechała dana śmieciarka, i podawanie później jednostce samorządu terytorialnego uśrednionych danych o recyklingu. Ale te wszystkie praktyki niedługo przestaną się sprawdzać. Obowiązkowy poziom recyklingu za 2020 r. będzie bowiem wyliczany według nowego wskaźnika, zamieszczonego w nowym, przygotowywanym obecnie, rozporządzeniu ministra środowiska.
Wzór dobry do kombinowania
Przypomnijmy: dziś przy wyliczeniach obowiązuje rozporządzenie ministra środowiska z 14 grudnia 2016 r. w sprawie poziomów recyklingu, przygotowania do ponownego użycia i odzysku innymi metodami niektórych frakcji odpadów komunalnych (Dz.U. poz. 2167). Wyznacza ono poziomy do 2020 r. W 2018 r. gminy były obowiązane osiągnąć 30-proc. poziomu recyklingu, a w 2019 r. – o 10 proc. wyższy. Czy im się to udało? Danych za ten rok oczywiście jeszcze nie ma, ale są te z 2018 r. Według obliczeń Pawła Głuszyńskiego, eksperta z Towarzystwa na Rzecz Ziemi od lat zajmującego się odpadami komunalnymi, poziomu recyklingu za 2018 r. nie udało się osiągnąć ok. 17 proc. samorządów. To nieco ponad 300 gmin, choć ekspert zastrzega, że nie ma jeszcze wszystkich danych. Także Ministerstwo Środowiska w przesłanym do nas stanowisku mówi o kilkunastu procentach gmin, które nie osiągnęły obowiązkowego pułapu. – Rekordziści in minus osiągali w 2018 r. poniżej 1 proc. Ale to pojedyncze, zazwyczaj małe miejscowości – mówi Paweł Głuszyński. – Sporo gmin było na styk, na granicy 30 proc. A to znaczy, że przedstawiając sprawozdanie za 2019 r., będą musiały dobrze kombinować – dodaje ekspert.
– Wiedza, jak liczone są poziomy recyklingu, jest dostępna już od 15 lat – mówi dr inż. Jacek Pietrzyk z opolskiej spółki Atmoterm SA, zajmującej się doradztwem w zakresie ochrony środowiska. – Kiedy poziomy recyklingu przez kilka lat oscylowały na poziomie 10‒18 proc., gminy uważały, że jakoś to będzie, i spora część z nich niewiele robiła dla poprawy selektywnej zbiórki. Duża część w ogóle nie przystosowała systemu gospodarki odpadami do tego, by osiągać coraz wyższe poziomy, bo po prostu nie było takiej potrzeby. Dopiero nowelizacje ustawy o czystości i porządku w gminach z ostatnich lat zmusiły tych, którzy mówili, że jakoś to będzie, by cokolwiek zaczęli robić – wyjaśnia ekspert. Ale sama zmiana regulacji nie wszystkich motywuje. Dlaczego? Zagadka tkwi we wzorze z rozporządzenia. Można w nim podawać skład morfologiczny odpadów z własnych badań, ale niewiele gmin to robi (wśród takich gmin są np. Gdańsk, Kraków, Gdynia). JST podstawiają wyniki z Krajowego Planu Gospodarki Odpadami, z badań, które były przeprowadzane w latach 2006‒2007. ‒ Te są już dawno nieaktualne. Do tego stosuje się niepełne dane z GUS. Ostatni element to dane z instalacji, które też nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości. W gminach myślą, że ich odpady są indywidualnie przetwarzane, a tak nie jest. Zakłady niekiedy stosują taką praktykę, że klienta, którego lubią, bo np. płaci lepiej wyróżniają, a innego nie ‒ zwraca uwagę dr Pietrzyk. Paweł Głuszyński dorzuca do tego jeszcze manipulacje liczbą mieszkańców w systemie. Można ją liczyć według osób zameldowanych lub tych, które widnieją w deklaracjach śmieciowych. Na ogół tych drugich jest mniej i tę liczbę wygodniej jest stosować, bo daje korzystniejszy wynik. Według eksperta jest to bardzo widoczne zwłaszcza w miastach na wschodzie Polski.
To, jaki faktycznie jest poziom recyklingu, sprawdził niedawno Związek Gmin Wiejskich na podstawie danych z GUS. Wyliczenia nie napawają optymizmem. Choć w 2018 r. średnia krajowa sięgnęła 29 proc., to jednak roczny przyrost recyklingu wyniósł jedynie ok. 4,5 proc. (patrz opinia Leszka Świętalskiego).

opinie ekspertów

Wiele barier i znaków zapytania
Leszek Świętalski sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich
Przeliczyliśmy rzeczywiste poziomy recyklingu, korzystając z metadanych GUS, czyli ze znacznie bardziej realnych danych niż te, które wynikają z wyliczeń na podstawie obecnie obowiązującego rozporządzenia. Wyszło nam, że gminy za 2018 r., średnio na poziomie kraju osiągnęły 29-proc. poziom recyklingu. Najlepiej, bo powyżej 40 proc., wypadły te w województwie śląskim, najsłabiej te w warmińsko-mazurskim, bo poniżej 20 proc. Generalnie lepiej jest na obszarach wiejskich niż miejskich. Jeśli chodzi o odpady segregowane, to przybywa ich o ok. 4,5 proc rocznie. Przy takim tempie nie ma szans, żeby wszystkie samorządy osiągnęły 40 proc. za 2019 r., przy zastosowaniu obecnego wzoru może się okazać, że nie będzie lepiej, niż wynika to z danych GUS. Ale z pewnością nie da się osiągnąć 50-proc. poziomu w 2020 r. dla całego kraju, może z wyjątkiem województwa śląskiego.
Jest wciąż sporo barier i znaków zapytania wcale nie po stronie samorządów. To przede wszystkim potężna podaż i słaby popyt na segregowane odpady. Problemy będą też z frakcją bio za 2020 r. Będzie wprawdzie można wliczyć ją wagowo i do licznika, i do mianownika, ale pytanie, czy chodzić będzie o odpady świeże zielone czy przekompostowane. Poziom recyklingu zależeć będzie również od tego, jak podejdziemy do wzoru na jego obliczanie – czy będziemy bazować na ilości selektywnie zebranych odpadów, czy też przekazanych do recyklingu. W tym pierwszym przypadku szanse na wypełnienie obowiązku są większe.
Nie pomaga także wprowadzenie w tym roku dużej nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Samorządy są w tej chwili bardzo zajęte dostosowywaniem się do jej wymogów, muszą np. myśleć o nowych regulaminach, odpadach z nieruchomości niezamieszkałych czy lokalnych przepisach o kompostownikach. Nowości jest dużo. Najważniejsze jest jednak to, by kreatywne rozliczanie się z odpadów nie przesłoniło samorządom troski o środowisko. ©℗
Nie naginajmy danych, uczmy mieszkańców
Mateusz Karciarz prawnik w Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp. k. w Poznaniu
Nie sztuką jest tak interpretować (czy też naginać) przepisy, by w sposób kreatywny osiągnąć ustalone poziomy recyklingu. Nie tylko gminy, lecz także samo państwo (a zwłaszcza Ministerstwo Środowiska) muszą zrozumieć, że uzyskanie 40-, czy też 50-proc. poziomu będzie możliwe wyłącznie wtedy, kiedy sami mieszkańcy zaczną segregować odpady komunalne. Do tego z kolei potrzebne są jak najczęstsze kampanie informacyjne i edukacyjne zarówno na szczeblu lokalnym (zaczynając już od poziomu szkół, na bezpośrednim edukowaniu samych mieszkańców w ich domach kończąc), jak i ogólnopolskim. Nie należy bowiem zapominać, że to na podstawie rozporządzenia ministra środowiska mamy w Polsce jednolity system selektywnego zbierania odpadów komunalnych. Tym samym to właśnie z poziomu tego ministerstwa powinny wychodzić zakrojone na szeroką skalę kampanie edukacyjne. Z kolei na szczeblu lokalnym należy pamiętać, że to obowiązkiem każdej gminy – wyrażonym przepisami ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1454; dalej: u.c.p.g.).– jest prowadzenie działań informacyjnych i edukacyjnych w zakresie prawidłowego gospodarowania odpadami komunalnymi, w szczególności w zakresie selektywnego zbierania odpadów komunalnych (art. 3 ust. 2 pkt 8 u.c.p.g.). Jednocześnie warto pamiętać, że ustawodawca umożliwia gminom pokrywanie kosztów tych działań z pobieranych opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi (art. 6r ust. 2 pkt 4 u.c.p.g.). ©℗
W tym roku jeszcze się uda
Z dostępnych danych nie da się jednoznacznie wywróżyć, jak będzie w 2019 r. – Z pewnością nie osiągniemy w Koszalinie 40-proc. poziomu recyklingu za 2020 r. – mówi nam Tomasz Uciński, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Koszalinie i szef Krajowej Izby Gospodarki Odpadami. – Już w ubiegłym roku z trudem dobiliśmy do 30 proc. – przyznaje. Choć, jak wyjaśnia, w tym mieście prawie wszyscy deklarują, że segregują odpady. – We wszystkich osiedlach są pojemniki do selektywnej zbiórki, osobno od tego roku zbieramy też frakcję bio. Nasi mieszkańcy mogą wyrzucić selektywnie praktyczne wszystko, łącznie ze starym tapczanem, by nic nie trafiało np. do lasu – dodaje nasz rozmówca. Ale, jak twierdzi, i tak miasto zebrało 60 tys. ton opadów zmieszanych, a to, co daje się z nich wysegregować przez stosunkowo nowoczesny koszaliński zakład, to raptem ok. 5 proc. odpadów do recyklingu. Uciński dodaje, że nawet jak się do tego dołoży to, co zostało zebrane selektywnie, nadal do osiągnięcia wymaganego poziomu jest daleko. Jednak Koszalin się nie poddaje. Widzi bowiem, że segregacja, zwłaszcza przy jednocześnie prowadzonej edukacji, może iść w dobrym kierunku. Potwierdza to odrębna zbiórka odpadów kuchennych. – Początkowo wyglądało, że się u nas nie przyjmie – mówi Uciński. – W tych odpadach było bowiem 50 proc. innych zanieczyszczeń, co powodowało, że takie zbieranie nie miało sensu. Dziś po kilku miesiącach jest ich tylko 15 proc. Czyli widać, że ludzie się po prostu nauczyli. I my też – przekonuje przedstawiciel Koszalina.
Wymagany poziom recyklingu jest wyzwaniem także dla dużych miast. Na przykład stolica osiągnęła za ubiegły rok niewiele ponad 30 proc. i wcale nie jest pewne, czy w tym roku przekroczy magiczne 40 proc. (uchyliła się od bezpośredniej odpowiedzi na nasze pytanie w tej kwestii).
Ale są też miasta, które przy dotychczas stosowanym wzorze radzą sobie świetnie. Lublin z najlepszym wśród miast wojewódzkich wynikiem 88,2 proc. zbliża się już do poziomu miast zero waste. Gonią go Kielce, z wynikiem 77,9 proc. Rekordzistką jest zaś Krynica Morska. Osiągnięty przez nią poziom recyklingu przygotowania do ponownego użycia i odzysku wyniósł w 2018 r. 233 proc. przy wymaganych 30 proc.! I nie jest to przypadkowe przesunięcie przecinka, w poprzednich latach gmina też wykazywała wysoki poziom recyklingu.
To, dlaczego niektórym liczenie wychodzi na plus, tłumaczą poniekąd przedstawiciele Warszawy. – U nas stosowany był stary wzór, według którego na wysokość poziomu wpływało kilka czynników, w tym m.in. wskaźnik łącznego udziału wybranych frakcji odpadów papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła w składzie morfologicznym odpadów komunalnych oraz wskaźnik masy wytworzonych odpadów komunalnych przez jednego mieszkańca na terenie województwa mazowieckiego – wyjaśnia Dominika Wiśniewska z Biura Marketingu m.st. Warszawy. – Dla niektórych miast wskaźniki są dużo mniejsze – mówi. Z kolei Tomasz Uciński z Koszalina dodaje, że wszystko zależy od tego, jak się liczy odpady. – Niektórzy liczą np. jako recykling wszystkie odpady suche, zbierane razem. Może wtedy poziom, przynajmniej teoretycznie, jest wyższy – wyjaśnia.
Zapytaliśmy gminy, które wypadły najlepiej, jak to osiągnęły. I, jak się okazuje, nie wszystko jest kwestią umiejętnego skorzystania ze wzoru. W Kielcach podstawą jest, by wszystkie odebrane odpady zostały zagospodarowane w sposób właściwy, przy zastosowaniu najlepszej dostępnej technologii.
– Przetarg jest ogłaszany tylko i wyłącznie na odbiór odpadów komunalnych, ze wskazaniem odbiorcy, gdzie mają one być skierowane. Wszystkie śmieci, również te zebrane selektywnie, trafiają do Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Promniku, która w 100 proc. stanowi własność gminy Kielce – mówi Tomasz Porębski, rzecznik prasowy prezydenta Kielc. Informuje też, że obliczając poziomy odzysku i recyklingu, uwzględnia się dane przekazywane przez punkty skupu surowców, a także odpady oddawane przez mieszkańców do punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Z kolei kontrole odebranej ilości i jakości selektywnie zebranych odpadów ułatwia stworzony na potrzeby kieleckiego magistratu system monitoringu i kontroli odbioru odpadów komunalnych. Miasto ma też wymogi wobec firm odpadowych – jeśli chcą wystartować w przetargu na odbiór śmieci komunalnych, to ich pojazdy muszą być wyposażone w systemy RFID, GPS, wagi oraz moduł kamer.
Także w Lublinie duże znaczenie przykłada się do odpowiednio przeprowadzonego przetargu. Jak mówi Marta Smal-Chudzik, dyrektor wydziału ochrony środowiska w tamtejszym magistracie, zlecając usługę na odbieranie i zagospodarowanie odpadów komunalnych, ocenia się poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia odpadów papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła, jaki wykonawca zobowiązuje się osiągnąć w sektorze, na który składa ofertę. W 2018 r. do obliczenia poziomu recyklingu uwzględniono dane od 22 podmiotów zbierających odpady komunalne.
270 zł będzie w 2020 r. wynosić kara za każdą brakującą tonę surowców do recyklingu, dziś jest to 170 zł
Manipulacje ukrócone
Czy jednak najlepszym uda się osiągnąć 50 proc. za 2020 r.? Wcale nie są tego pewni i wolą się na razie na ten temat nie wypowiadać. Ale Paweł Głuszyński nie ma wątpliwości. – Tych 50 proc. pewnie nikt za rok nie zrobi. Za to cała kreatywna księgowość weźmie w łeb – twierdzi Głuszyński. Ekspert policzył poziomy recyklingu na nowych zasadach i wyszło mu, że najbliżej sukcesu będzie Gdańsk, który już dziś przy obliczeniach nie rozmija się z rzeczywistością. Jednak w kolejnym roku JST będą musiały korzystać z nowego, bardziej restrykcyjnego rozporządzenia. Ponieważ ostatecznego projektu jeszcze nie ma, to poziomy można tylko szacować. Zgodnie z przepisami unijnymi wzór ma wyglądać następująco: masa odpadów poddanych recyklingowi dzielona na całkowitą masę wytworzonych odpadów i pomnożona przez 100 proc. (więcej szczegółów w tekście Bartosza Draniewicza). – To diametralna różnica w liczeniu, jakby zmienić zasady matematyki – zwraca uwagę dr Jacek Pietrzyk. I także twierdzi, że osiągnięcie pozytywnego wyniku, czyli przekroczenie 50 proc. poziomu recyklingu, będzie dla gminy nie lada sukcesem. – Dotychczas przedstawiciele samorządów wiedzieli, że mają 30 czy 40 proc. recyklingu, a tu z przymiarek na 2020 r. wynika im, że będą mieli tylko 15 proc. Bardzo trudno to ludziom wytłumaczyć, wyjaśnić, że stary wzór był fikcją. Nowym trudniej będzie manipulować – mówi Jacek Pietrzyk. Przekonuje, że przepustką do uzyskania tego poziomu będzie minimum 50 proc. selektywnie zebranych śmieci. Świadomość tego ma stolica. – Osiągnięcie każdego kolejnego procenta poziomu recyklingu jest dużo trudniejsze. Oceniamy, że, biorąc pod uwagę generalne właściwości dużych miast (np. Wiednia), uzyskanie wymaganych poziomów (50 proc. i więcej) będzie wymagało wielkiej pracy – uważa Dominika Wiśniewska. – Wynika to ze specyfiki takich miast, które generują przede wszystkim odpady zmieszane w zabudowie wielorodzinnej. Są to duże wyzwania nawet dla tych ośrodków, w których selektywna zbiórka odpadów jest powszechna od lat – dodaje przedstawicielka Warszawy.
– Osiągnięcie przez samorządy poziomu recyklingu może zależeć od szczegółów, jak się te poziomy będzie liczyć w nowym rozporządzeniu – mówi z kolei Maciej Kiełbus z kancelarii dr Krystian Ziemski & Partners. O co chodzi? O to, że nie wiadomo, czy w mianowniku znajdzie się rzeczywista masa odpadów zebranych w gminie czy średnia masa na mieszkańca według GUS. Jeśli według GUS, to gminy, zdaniem Jacka Pietrzyka, będą miały mniej możliwości manewru. Jeśli według odpadów zebranych, to będą miały możliwość dogadania się z odbierającym, że np. zapłacą więcej za tonę, a zakład policzy im mniej ton. To może korzystnie wpłynąć na wynik. Tu jednak dr Pietrzyk zwraca uwagę na kolejną kwestię – planowany system kontroli na podstawie Bazy danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami (BDO). – Jest ona właśnie po to, by wyeliminować takie praktyki – mówi ekspert. Więcej, spodziewa się, że jak poszczególne podmioty zaczną sprawozdawać do BDO, to masa odpadów wzrośnie, jak szacuje, o ok. 30 proc. Bo – według niego – tyle jest na rynku śmieci, których nie ma w sprawozdaniach. Gdzie są ukryte? Między innymi w ryczałtowych rozliczeniach z przedsiębiorstwami odpadowymi. A w związku z nowelizacją ustawy o czystości i porządku w gminach także one wkrótce nie będą dozwolone.
Zmiana dotyczyć będzie także tego, co jest uznawane za recykling. Wynika to z niedawnej decyzji Komisji Europejskiej z 7 czerwca 2019 r. , która wskazuje, że wcale nie chodzi o wszystko, co się selektywnie zbierze, tylko o konkretny odpad recyklingowy (wydzierka).
Decyzja wykonawcza Komisji (UE) 2019/1004 z 7 czerwca 2019 r. określająca zasady obliczania, weryfikacji i zgłaszania danych dotyczących odpadów zgodnie z dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/98/WE oraz uchylająca decyzję wykonawczą Komisji C(2012) 2384
Zgodnie z zasadami określonymi w art. 11a dyrektywy 2008/98/WE do obliczania wartości docelowych recyklingu na lata 2025, 2030 i 2035 należy wykorzystywać odpady wprowadzane do procesu recyklingu lub odpady, które utraciły status odpadów. Zasadniczo odpady poddane recyklingowi należy mierzyć w momencie ich wprowadzenia do procesu recyklingu. Państwa członkowskie mogą jednak stosować odstępstwo i mierzyć odpady komunalne na wyjściu z operacji sortowania, pod warunkiem że odliczą dalsze straty z tytułu obróbki poprzedzającej proces recyklingu i że odpady po operacji sortowania są faktycznie poddawane recyklingowi.
– Niektóre urzędy marszałkowskie stosują taką metodę od kilku lat, a niektóre nie, więc i tu w części województw można spodziewać się zmian na niekorzyść – zauważa dr Pietrzyk. Przypomina też o karach finansowych za brak recyklingu. Gmina, która je otrzyma, jest uznawana za nieprzestrzegającą przepisów o ochronie środowiska. A to oznacza, że nie może brać udziału w większości konkursów na ekologiczne środki publiczne. – Czyli nie dostanie dofinansowania na budowę PSZOK, na wodociągi, kanalizację czy termomodernizację. Takie wykluczenie dotyczy zarówno karanych przedsiębiorców, jak i gmin – twierdzi ekspert.
Nie tylko edukacja
Jakie działania mogą pomóc w rzeczywistym zwiększeniu poziomu recyklingu? Wszyscy pytani przez nas eksperci zwracają uwagę na rolę edukacji.
– Budujemy i zwiększamy świadomość mieszkańców o selektywnej zbiórce odpadów. Zależy nam, by każdy wiedział, do którego kosza powinno trafić puste opakowanie czy resztki po posiłku – mówi Dominika Wiśniewska ze stołecznego Urzędu Miasta. – Podejmujemy także działania skierowane do operatorów odbierających odpady oraz podmiotów, które je zagospodarowują. W naszej ocenie to jest praca na najbliższe lata i wiąże się głównie ze zmianą kulturową i nowym nastawieniem mieszkańców do ekologii – konkluduje przedstawicielka stolicy.
Sama edukacja to jednak za mało. Pytani przez nas specjaliści i samorządowcy nie mają wątpliwości – część kosztów recyklingu powinien wziąć na siebie przemysł opakowaniowy, bo bez tego walka z poziomami będzie jak walka z wiatrakami. Nad tym, jak ma u nas wyglądać rozszerzona odpowiedzialność producenta, pracuje też MŚ [ostatnia koncepcja mówi o tym, że część z pieniędzy od koncernów, za wprowadzanie na rynek nowych opakowań, trafiałaby do JST – red.]. – Dwa, trzy grosze od opakowania wystarczyłoby, żeby zainteresowanie recyklerów było większe. A byłoby to też bardziej sprawiedliwe, bo więcej płaciłby przy zakupie towaru ten, kto więcej konsumuje – przekonuje Tomasz Uciński.
– Mamy sygnały, że Unia Europejska przymierza się do nałożenia podatku na tworzywa sztuczne, przede wszystkim trudno recyklingowalne, nawet do 1 euro za kg. To by też zdyscyplinowało przedsiębiorców – mówi z kolei Paweł Głuszyński. I dodaje, że organizacje pozarządowe chciałyby iść jeszcze krok dalej, czyli wrócić do butelek wielokrotnego użytku. – Według nas mogłoby tak być pakowanych 75 proc. napojów. Ale zdajemy sobie sprawę, że przemysł będzie stawał okoniem – dodaje nasz rozmówca. ©℗
Stanowisko Ministerstwa Środowiska dla DGP z 7 października 2019 r.
DGP: Kiedy planujecie państwo wydanie nowego rozporządzenia dotyczącego m.in. minimalnych poziomów recyklingu odpadów komunalnych? Czy może jeszcze do września przyszłego roku samorządy będą liczyły poziomy według starych zasad?
MŚ: Cały czas obowiązuje rozporządzenie ministra środowiska z 14 grudnia 2016 r. w sprawie poziomów recyklingu, przygotowania do ponownego użycia i odzysku innymi metodami niektórych frakcji odpadów komunalnych (Dz.U. poz. 2167). Rozporządzenie to wyznacza poziomy przejściowe do 2020 r., tj. w 2018 r. gminy były obowiązane osiągnąć 30-proc. poziom, a w 2019 r. jest to 40 proc. W związku z powyższym do 2020 r. (czyli za 2019 r.) gminy przy obliczaniu poziomu stosować będą nadal wzór określony w rozporządzeniu ministra środowiska z 14 grudnia 2016 r. Natomiast po 2020 r. nastąpi wynikająca z przepisów unijnych zmiana metodyki liczenia poziomu, która będzie uwzględniać nie tylko cztery frakcje odpadów komunalnych, ale również inne odpady komunalne. W związku z tym nastąpi również nowelizacja ww. rozporządzenia w zakresie zmiany dotychczasowego wzoru stosowanego do obliczania poziomu. Według tego rozporządzenia obliczać się będzie poziomy za cały 2020 r.
DGP: Za 2018 r. niektóre samorządy, np. Lublin, osiągnęły prawie 90-proc. poziom recyklingu, a Szczecin czy Kielce – ponad 70-proc., inne, w których program śmieciowy prowadzony jest z głową, ledwo osiągnęły 30 proc. Czy takie rozbieżności nie wynikają przypadkiem z kreatywnego stosowania obecnego wzoru?
MŚ: (…) Dotychczas wymagany rozporządzeniem ministra środowiska z 14 grudnia 2016 r. w poszczególnych latach poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia odpadów komunalnych był osiągany przez większość gmin. Zauważalne są oczywiście duże różnice w jego wielkości pomiędzy gminami, co może być związane z jednej strony z możliwością czasowego magazynowania odpadów, skutkującą zwiększonym stopniem ich przetwarzania w danym roku, co również wpływa na zwiększenie poziomu recyklingu. Z drugiej strony zróżnicowanie wielkości poziomu może wynikać także ze stosowanych we wzorze przy jego wyliczaniu współczynników dotyczących liczby mieszkańców gmin oraz masy wytworzonych odpadów komunalnych przez jednego mieszkańca na terenie danego województwa. Współczynniki te bazują na danych statystycznych publikowanych w oparciu o szacunkowe wyliczenia przygotowywane przez Główny Urząd Statystyczny.
Odnosząc się do określania poziomów recyklingu, podkreślić należy, że to gminy informują marszałków województw o osiągniętych poziomach recyklingu, a nie RIPOK-i. Do instalacji komunalnych powinny być przekazywane tylko zmieszane odpady komunalne, z których można wysortować jeszcze odpady do recyklingu. Natomiast selektywnie zbierane frakcje odpadów komunalnych gmina powinna przekazać bezpośrednio do podmiotów zajmujących się ich recyklingiem. Zatem gmina zna ilość odpadów przekazanych do recyklingu.
DGP: Czy Baza danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami ukróci niektóre, być może kreatywne działania samorządów?
MŚ: (…) Pełne uruchomienie wszystkich funkcjonalności BDO umożliwi skuteczną kontrolę rynku gospodarki odpadami, przyczyniając się do efektywniejszego wsparcia organów inspekcji ochrony środowiska w walce z nieprawidłowościami występującymi w tym sektorze.
Przykładowo dzięki BDO organy kontroli będą mogły analizować jednocześnie zgodność faktycznie prowadzonej przez podmiot działalności w zakresie gospodarki odpadami z zakresem zadeklarowanym w rejestrze czy informacjami zamieszczanymi w ramach pozostałych modułów. Ze względu na fakt, iż organy inspekcji ochrony środowiska będą miały zapewniony stały dostęp do BDO, umożliwi im to m.in. bieżącą kontrolę ewidencji odpadów, która prowadzona będzie przez podmioty wyłącznie za pomocą dedykowanego w bazie modułu. Powinno się to przyczynić do wyeliminowania nielegalnego przekazywania odpadów wraz z niewłaściwym sposobem ich ewidencjonowania, jakie może potencjalnie występować w przypadku ewidencji prowadzonej w sposób tradycyjny, tj. w formie papierowej.
Tak liczymy poziomy recyklingu zgodnie z wymogami UE
Począwszy od 2020 r., nastąpi odejście od liczenia poziomów dla wybranych frakcji na rzecz ogółu odpadów komunalnych. Nie jest to pomysł polskiego ustawodawcy, ale przeniesienie rozwiązań europejskich
Poziomy recyklingu i przygotowania do ponownego użycia, które zostały określone w art. 11 ust. 2 lit. a i b dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/98/WE z 19 listopada 2008 r. w sprawie odpadów oraz uchylającej niektóre dyrektywy (Dz.Urz. UE z 2008 r. L 312, s. 3; dalej: dyrektywa 2008/98/WE), zostały przeniesione do art. 3b ust. 1 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Zostały one rozpisane w Polsce na poszczególne lata w rozporządzeniu ministra środowiska z 14 grudnia 2016 r. w sprawie poziomów recyklingu, przygotowania do ponownego użycia i odzysku innymi metodami niektórych frakcji odpadów komunalnych. Zgodnie z tym rozporządzeniem poziomy recyklingu i przygotowania do ponownego użycia następujących frakcji odpadów komunalnych: papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła wynoszą odpowiednio w latach: 2017 – 20 proc., 2018 – 30 proc., 2019 – 40 proc., 2020 – 50 proc. Jeśli chodzi o rozliczenie, to za 2019 r. (z wyjątkiem sprawozdawczości) i lata poprzednie następuje ono na dotychczasowych zasadach. Zmiany obejmą natomiast już 2020 r. W art. 11 dyrektywy 2008/98/WE na mocy dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/851 z 30 maja 2018 r. zmieniającej dyrektywę 2008/98/WE w sprawie odpadów (Dz.Urz. UE z 2018 r. L 150, s. 3; dalej: dyrektywa 2018/851) zmieniono poziomy recyklingu i przygotowania do ponownego użycia oraz sposób ich liczenia. Przy czym Polska korzysta z prolongaty zawartej w art. 11 ust. 3 dyrektywy 2008/98/WE (przesunięcie czasowe osiągnięcia nowych celów o maksymalnie pięć lat), co znajduje swoje odzwierciedlenie w art. 3b ust. 1 u.c.p.g.
Holistyczne podejście
Nowe poziomy recyklingu oraz sposób ich liczenia określa w Polsce nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz o zmianie niektórych innych ustaw z 19 lipca 2019 r. (Dz.U. poz. 1579). Niesie ona za sobą nie tylko zmianę poziomów recyklingu i przygotowania do ponownego użycia, lecz także odejście od liczenia poziomów dla poszczególnych frakcji na rzecz holistycznego podejścia – zliczania co do zasady wszystkich odpadów komunalnych. Zgodnie z pkt 3 preambuły do dyrektywy 2018/851 ma to odzwierciedlać unijną ambicję przejścia na gospodarkę o obiegu zamkniętym.
W myśl pkt 10 preambuły odpady komunalne są zdefiniowane jako śmieci z gospodarstw domowych oraz z innych źródeł, takich jak handel detaliczny, administracja, edukacja, służba zdrowia, mieszkalnictwo i usługi gastronomiczne oraz inne usługi i działalność, mające podobny charakter i skład jak odpady z gospodarstw domowych. Powinny również obejmować odpady powstałe m.in. w wyniku pielęgnacji parków i ogrodów (liście, trawy i ścięte gałęzie drzew) oraz z usług oczyszczania targowisk i ulic (zawartość pojemników na śmieci i zmiotki, z wyjątkiem materiałów takich jak piasek, skały, błoto lub kurz). Zakresem śmieci komunalnych nie powinny być objęte odpady pochodzące z handlu i przemysłu na dużą skalę, niepodobne do odpadów z gospodarstw domowych. Wyłączenie dotyczy też odpadów z produkcji, rolnictwa, leśnictwa, rybołówstwa, budownictwa oraz rozbiórki, zbiorników bezodpływowych, z sieci kanalizacyjnej i oczyszczalni ścieków. Za odpady komunalne nie należy też uznawać pojazdów wycofanych z eksploatacji. Trzeba również pamiętać, że poziomy recyklingu, przygotowania do ponownego użycia i odzysku dla odpadów z budownictwa oraz rozbiórki stanowiących odpady komunalne (np. pochodzące z drobnych i samodzielnie wykonywanych prac budowlanych i wyburzeniowych w gospodarstwach domowych) są uregulowane odrębnie (wymagany poziom to 70 proc.).
Wzór w rozporządzeniu
Minister właściwy do spraw środowiska ma określić w drodze rozporządzenia sposób obliczania poziomów recyklingu, przygotowania do ponownego użycia i odzysku innymi metodami. Ma on umożliwiać zweryfikowanie poziomu osiągniętego przez każdą gminę (art. 3b ust. 3 u.c.p.g.). Takie rozporządzenie jest w przygotowaniu. Zgodnie z przepisami unijnymi wzór ma wyglądać następująco: masa odpadów poddanych recyklingowi dzielona na całkowitą masę wytworzonych odpadów i pomnożona przez 100 proc. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Pewne wskazówki można znaleźć w dodanym przez dyrektywę 2018/851 art. 11a dyrektywy 2008/98/WE. Zgodnie z nim masę odpadów komunalnych:
  • wytworzonych i przygotowanych do ponownego użycia lub poddanych recyklingowi ‒ oblicza się w danym roku kalendarzowym;
  • przygotowanych do ponownego użycia ‒ oblicza się jako masę produktów i składników produktów, które stały się odpadami komunalnymi oraz przeszły wszystkie niezbędne operacje sprawdzania, oczyszczania i naprawy umożliwiające ponowne użycie bez dalszego sortowania i przetwarzania wstępnego;
  • poddanych recyklingowi ‒ oblicza się jako masę odpadów, które – po przejściu wszystkich niezbędnych operacji sprawdzania, sortowania i innych czynności wstępnych mających na celu usunięcie materiałów odpadowych, które nie są przedmiotem dalszego powtórnego przetwarzania, oraz zapewnienie wysokiej jakości recyklingu – wprowadzane są do procesu recyklingu, w którego wyniku materiały odpadowe są faktycznie powtórnie przetwarzane na produkty, materiały lub substancje (art. 11a ust. 1 dyrektywy 2008/98/WE).
Pojemny proces R 12
Jak wyraźnie widać, prawodawca europejski z procesów podlegających ewentualnemu zaliczeniu na osiągnięte poziomy recyklingu wyklucza operacje wstępne, a w szczególności sortowanie. Może mieć to znaczenie, w załączniku nr 1 do ustawy o odpadach wskazuje się bowiem, że proces R 12 – „Wymiana odpadów w celu poddania ich któremukolwiek z procesów wymienionych w pozycji R 1–R 11” – obejmuje procesy wstępne poprzedzające przetwarzanie wstępne odpadów, jak np. demontaż, sortowanie, kruszenie, zagęszczanie, granulację, suszenie, rozdrabnianie, kondycjonowanie, przepakowywanie, separację, tworzenie mieszanek lub mieszanie przed poddaniem któremukolwiek z procesów wymienionych w poz. R 1–R 11. Powstaje więc pytanie, czy gminy w swoich dotychczasowych sprawozdaniach nie stosowały kreatywnej księgowości (świadomie czy też nie) i nie wskazywały, że pewne odpady przeszły proces „recyklingu”, który za taki nie powinien być uznany. Nadto wskazuje się, że masę odpadów komunalnych poddanych recyklingowi mierzy się w momencie wprowadzenia do procesu recyklingu. Na zasadzie odstępstwa od tej zasady masę odpadów komunalnych poddanych recyklingowi można mierzyć na wyjściu z dowolnej operacji sortowania, pod warunkiem że:
  • odpady po operacji sortowania są następnie poddane recyklingowi;
  • masa materiałów lub substancji usuwanych w dalszych operacjach poprzedzających operację recyklingu i niepoddawanych następnie recyklingowi nie jest zaliczana do masy odpadów zgłaszanych jako poddane recyklingowi (art. 11a ust. 2a dyrektywy 2008/98/WE) .
Ten wyjątek został dopuszczony, by ograniczyć obciążenia administracyjne.
Bioograniczenia
Odpady komunalne ulegające biodegradacji, poddawane obróbce tlenowej lub beztlenowej można zaliczyć do odpadów recyklingowanych, jeżeli w wyniku tej obróbki powstaje kompost, materiał pofermentacyjny lub inny materiał wyjściowy o podobnej ilości zawartości pochodzącej z recyklingu w stosunku do wsadu, i ma on być wykorzystany jako produkt, materiał lub substancja z recyklingu. Jeżeli uzyskany materiał wyjściowy jest wykorzystywany na powierzchni ziemi, to państwa członkowskie mogą go zaliczyć jako poddany recyklingowi tylko wtedy, gdy to wykorzystanie przynosi korzyści rolnictwu lub prowadzi do poprawy stanu środowiska.
Warto też wspomnieć, że od 1 stycznia 2027 r. państwa członkowskie będą mogły zaliczać bioodpady komunalne poddawane obróbce tlenowej lub beztlenowej do odpadów poddanych recyklingowi tylko wtedy, gdy zostały selektywnie zebrane lub posegregowane u źródła (art. 11a ust. 4 dyrektywy 2008/98/WE).
Kary
Zgodnie z art. 9z ust. 2 pkt 1 i 2 u.c.p.g. w sytuacji nieosiągnięcia powyżej wskazanych poziomów recyklingu i przygotowania do ponownego użycia wymierza się karę pieniężną. Karę tę oblicza się jako iloczyn jednostkowej stawki opłaty za umieszczenie niesegregowanych (zmieszanych) odpadów komunalnych na składowisku, określonej w przepisach wydanych na podstawie art. 290 ust. 2 ustawy z 27 kwietnia 2001 r. – Prawo ochrony środowiska (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1396 ze zm.), i brakującej masy odpadów komunalnych wyrażonej w Mg, wymaganej do osiągnięcia odpowiedniego poziomu recyklingu, przygotowania do ponownego użycia i odzysku innymi metodami. ©℗
Samorządy kombinują, ale Unia coraz mocniej przykręca odpadową śrubę