Ich zdaniem projekt kompromisu przygotowany przez francuskie przewodnictwo to propozycja fatalnej legislacji, która unijne ambicje w walce ze zmianami klimatycznymi redukuje do "najniższego wspólnego mianownika", a unijne, samozwańcze przywództwo w tej sprawie wystawia na pośmiewisko.

"Dramatyczny krok do tyłu w sprawie pakietu nie mógł nastąpić w gorszym momencie: kiedy w Poznaniu trwają oenzetowskie negocjacje klimatyczne, oczy całego świata zwrócone są na UE. Wiarygodność UE jako czołowego uczestnika walki ze zmianami klimatycznymi topnieje w oczach. Ale jeszcze nie jest za późno, by przywódcy uratowali twarz" - oświadczyła fińska eurodeputowana Satu Hassi.

Brytyjska eurodeputowana Zielonych Caroline Lucas oceniła, że "rozważane obecnie propozycje są potwornym zagrożeniem". Skrytykowała proponowane przez Francję przyznanie zakładom przemysłowym i elektrowniom znacznej części pozwoleń na emisje za darmo. Jej zdaniem szczególnie karygodne jest wspieranie "przestarzałego" sektora energetycznego.

Chodzi o to, że wychodząc naprzeciw postulatom Polski, najnowsza francuska propozycja zakłada okres przejściowy dla Polski odnośnie do zakupu uprawnień do emisji CO2 w energetyce. Ma on trwać do roku 2019, a nie 2015, jak wynikało z wcześniejszych francuskich propozycji. W 2012 roku, kiedy ruszy zmodernizowany unijny system handlu emisjami, polskie elektrownie musiałyby kupować tylko 30 proc. uprawnień na aukcjach, a 100 proc. dopiero w roku 2020.

Reklama

Ponadto, głównie w wyniku presji ze strony Niemiec, francuska propozycja przewiduje darmowe uprawnienia dla szeregu energochłonnych branż przemysłu.

Michał Kot (PAP)

kot/ icz/ mc/