Madoff nie tylko dla krezusów

Afera Madoffa trochę już spowszedniała, ale co chwilę pojawiają się rewelacje o podmiotach uwikłanych w warte 50 mld dolarów machlojki nieuczciwego byłego szefa Nasdaq. To już nie tylko fundacje znanych osób, takich jak Steven Spielberg i pieniądze najbogatszej kobiety świata, czyli Liliane Bettencourt. To, jak wskazują analizy francuskiej prasy, także zwyczajne fundusze inwestycyjne, zawierające nie tylko oferty dla najbogatszych.
Kilka dni temu francuski nadzór (Autorite des Marches Financiers) podsumował, że francuskie fundusze inwestycyjne zaryzykowały i wpłaciły pół miliarda euro w – jak się okazało – niebezpieczne pomysły Madoffa. Takich podmiotów jest sto, a nazwy – weryfikowane przez francuską prasę - są obecne także na polskim rynku. Jak na przykład Allianz, Fortis czy HSBC.

Ale nie tylko inwestycja w fundusz alternatywny, zatem raczej dla osób zamożnych, inwestujący bezpośrednio część środków w pomysły Madoffa mogła być niebezpieczna. Fundusze mogły powtarzać ten sam mechanizm, który rynek bankowy znał z kryzysu hipotecznego: papiery bazujące na wybranych aktywach (jak się potem okazało – toksycznych) pakowano w kolejny produkt, i kolejny produkt. Ryzyko co prawda stawało się – procentowo – coraz mniejsze, ale też coraz większa liczba produktów była zainfekowana.

Tak właśnie się stało z np. klientami funduszu AGF Equilibre, określanego jako „klasyczny”. 5,27 proc. aktywów tego funduszu zostało zainwestowanych w inny fundusz znanej w Polsce grupy Allianz (fundusz Phenix Alternative Holdings), który to fundusz niewielką część swoich aktywów zainwestował w Madoffa – wylicza Le Figaro. Pocieszając, że dla tych, których inwestycje zostały niespodziewanie uderzone rykoszetem, „ryzyko Madoffa” stanowi „tylko” 1 do 2 proc. aktywów. Inne znane w Polsce nazwy firm finansowych, wymieniane przez prasę francuską, które miały pecha związać się z Madoffem to HSBC i Allianz Global Investors.

Reklama

KNF sprawdza, czy za pośrednictwem jakiegoś funduszu inwestującego w jednostki innych funduszy inwestycyjnych, ubezpieczeniowego funduszu kapitałowego czy produktu strukturyzowanego, ryzyko związane z Madoffem nie przeniosło się na polski rynek. „Bo jeśli coś takiego się zdarzyło, to właśnie w ten sposób” – mówi Forsal.pl Tomasz Publicewicz z Analiz Online. Dokładnie tak odbyło się to we Francji.

W Polsce na razie nikt się nie boi

Na razie jest spokojnie. „Jak wynika z danych KNF polski sektor bankowy nie jest zaangażowany w jednostki uczestnictwa lub certyfikaty zagranicznych funduszy inwestycyjnych. Fundusze emerytalne nie inwestowały ani aktualnie nie posiadają "otwartych pozycji" w funduszu Bernard L. Madoff Investment Securities. Wstępne dane z funduszy inwestycyjnych i zakładów ubezpieczeń również nie wskazują na bezpośrednie zaangażowanie w ten podmiot”- przekazała Forsal.pl Katarzyna Biela z KNF.

Marek Baran, rzecznik prasowy Allianz w Polsce, zapewnia, że żaden fundusz zarządzany przez Allianz TFI nie inwestował w inne produkty grupy Allianz, które byłyby powiązane z inwestycjami megaoszusta. „Żadne inne spółki z grupy także nie mają takich pakietów” – dodaje.

Również Grzegorz Świetlik, szef przedstawicielstwa Fortis Investments w Polsce mówi Forsal.pl, że "fundusze Fortisa, które są dostępne w Polsce, nie mają żadnych powiązań ani inwestycji zwiazanych z Madoff Investment Securities czy LuxAlpha American Selection".

Ale precedens już był

Na razie nic więc nie wskazuje na to, by Polacy inwestujący w dostępne na naszym rynku produkty powiązane z funduszami zagranicznymi, mieli pecha zetknąć się z Madoffem.

Niemniej warto przypomnieć, że choć polskie instytucje finansowe generalnie powstrzymały się od kupna papierów powiązanych z amerykańskimi toksycznymi aktywami, to KNF znalazł dwa banki, które na takie zakupy, choć w śladowych ilościach, jednak się zdecydowały.

Francuzi czekają i liczą straty

Francuski nadzór nakazał firmom zarządzającym aktywami, by wstrzymały subskrypcje i odkupienia tych funduszy, w których „ryzyko Madoffa” przekracza 5 proc. aktywów. Okazało się, że musi tak np. uczynić Rotschild et Cie Gestion z funduszem Elite, rozprowadzanym przez sieć doradców finansowych. Fundusz ten zainwestował aż 22,78 proc. swoich aktywów w LuxAlpha American Selection, fundusz luksemburski zarządzany przez szwajcarski UBS – pisał francuski dziennik „Le Figaro”.

W ten sam fundusz inwestowały również dwa fundusze Fortis Investments, dostępne na rynku francuskim. Jeden z nich zaangażował 140 tys. euro, czyli 12,5 proc. aktywów, a drugi – 14,5 proc. aktywów, co oznaczało 3,4 mln euro.

Innym niebezpiecznym funduszem, poza luksemburskim LuxAlpha, był fundusz irlandzki – Thema International.
Francuskie prawo umożliwia zarządzającym aktywami na wydzielenie w takiej sytuacji niepłynnej części portfela z funduszu. Klienci mają dostęp wówczas przynajmniej do środków w „zdrowej” części swojej inwestycji. Na to właśnie decydują się francuscy zarządzający.

Amerykanie przygotowują się zmiany prawa

Już po nowym roku, 5 stycznia, W USA dojdzie do przesłuchania w sprawie piramidy Madoffa. Amerykańscy deputowani chcą sprawdzić, jak należy zmienić prawo, by zapobiegać w przyszłości takim oszustwom. Demokratyczny kongresmen Paul Kanjorski, który przewodniczy podkomisji zajmującej się rynkami kapitałowymi, uznał w poniedziałkowym oświadczeniu, że będzie to „najistotniejsza zmiana w prawie dotyczącym rynków finansowych w USA od czasu Wielkiej Depresji”.