We wspólnym komunikacie wyrażono żal z powodu braku rozwiązania "handlowego sporu między Gazpromem a Naftohazem" wokół dostaw gazu z Rosji na Ukrainę.

Czechy, które w czwartek objęły półroczne przewodnictwo w UE, wraz z Komisją Europejską wezwały obie firmy oraz rządy w Moskwie i Kijowie "do kontynuowania negocjacji i szybkiego osiągnięcia pozytywnego wyniku, tak by nie ucierpiały dostawy gazu do UE".

"Wszystkie istniejące zobowiązania dotyczące dostaw i tranzytu muszą być dotrzymane" - oświadczył czeski wicepremier ds. europejskich Alexandr Vondra.

Unijny komisarz ds. energii Andris Piebalgs po raz kolejny zapewnił, że KE uważnie śledzi rozwój wydarzeń. KE i czeskie przewodnictwo są w kontakcie zarówno ze stroną rosyjską, jak i ukraińską.

Reklama

"UE ufa, że może wierzyć w zapewnienia, iż dostawy gazu do UE nie będą zakłócone, co będzie dowodem wiarygodności jej dostawców gazu" - powiedział Piebalgs.

Zapewnienie, że mimo sporu z Rosją zakłóceń w dostawach rosyjskiego gazu dla UE nie będzie, złożyła w środę w telefonicznej rozmowie z szefem KE Jose Barroso premier Ukrainy Julia Tymoszenko.

Wcześniej do szefa KE zadzwonił także premier Rosji Władimir Putin, by - jak poinformowała KE w komunikacie - "wyjaśnić problemy w dostawach gazu między Rosją a Ukrainą oraz możliwe konsekwencje dla Europy". W czwartek Gazprom przerwał dostawy gazu dla Ukrainy, jednocześnie zapewniając, że kontynuuje dostawy dla UE w pełnej objętości.

Rosja zapewnia jedną czwartą unijnego zapotrzebowania na gaz; 80 proc. dostaw idzie przez Ukrainę.

Michał Kot (PAP)

kot/ mw/ par/