Rzecznik, który wypowiadał się na spotkaniu z dziennikarzami zagranicznymi w Moskwie, zapowiedział także, iż rosyjski gaz będzie sprzedawany Ukrainie po cenach rynkowych. Nie określił jednak konkretnej wysokości, zastrzegając iż cena pozostaje nadal przedmiotem negocjacji. W grudniu, na początku kryzysu, mowa była o cenach 250-418 dolarów za 1000 metrów sześciennych.

Pieskow oświadczył też, że spór między Moskwą a Kijowem "to nie kwestia polityki lecz skorumpowania" (strony ukraińskiej). Oskarżając Naftohaz o "pasywność" w rozmowach, podkreślił, iż między stronami nadal istnieje wiele nierozwiązanych poważnych kwestii - wymienił różnice w szacunkach zadłużenia ukraińskiego za gaz czy w sprawie ilości podbieranego przez Ukrainę rosyjskiego surowca. Podkreślił, iż strona rosyjska nadal nie ma bezpośredniego dowodu by Kijów podpisał protokół bez wcześniejszych warunków.

Agencja ITAR-TASS sugeruje natomiast, że dokument został podpisany - bez obecności prasy - przez wicepremiera Ukrainy Hryhorija Nemyrię i zastępcę szefa Naftohazu Wołodymyra Trykołycza.

Reklama

Rzecznik ukraińskiej spółki paliwowej Naftohaz Wałentyn Zemlanski w poniedziałek rano nie potrafił potwierdzić PAP doniesień Gazpromu, jakoby Ukraina podpisała ten protokół bez wcześniej dodanego oświadczenia.