- Jest jeszcze za wcześnie na podawanie konkretnych liczb - Ryszard Jacek Wnukowski z PKP Cargo nie chce potwierdzić kwoty strat.
- Będzie ona znana dokładnie po zakończeniu audytu - wyjaśnia.
Według Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR spółka jednak mogła zanotować w ubiegłym roku tak ogromną stratę.
- Po 10 miesiącach Cargo było pod kreską na 200 mln zł. Biorąc pod uwagę, że listopad oraz grudzień były praktycznie martwe pod względem przewozów towarowych, straty mogły sięgnąć nawet 300 mln zł - ocenia ekspert.
Reklama
Jeszcze dalej w prognozach idzie wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury Janusz Piechociński, który uważa, że można mówić o kwocie nawet dwukrotnie wyższej, czyli 600 mln zł.
- Cargo jest w fatalnej sytuacji i stoi w obliczu szalenie poważnego kryzysu - ocenia Janusz Piechociński.
Jego zdaniem w drugiej połowie tego roku spółka może stracić płynność finansową. Według prognoz spółki straty w 2009 roku mogą sięgnąć nawet 500 mln zł.
- To optymistyczny wariant - twierdzi Adrian Furgalski.
Cargo to kolos na glinianych nogach. Spółka ma roczne przychody dochodzące do 5 mld zł i zatrudnia około 44 tys. pracowników. Pod względem wielkości w Europie wyprzedza je tylko niemiecki przewoźnik. Jednak średni wiek taboru sięga 30 lat, spółka nie ma jednego spójnego systemu informatycznego, brakuje nowoczesnego systemu rozliczeń finansowych. W ostatnich latach udziały rynkowe spółki stopniały z 87 proc. w 2004 roku do niecałych 70 proc. (pod względem wykonanej pracy przewozowej).
- Sytuacja jest bardzo zła - przyznaje Andrzej Wach, prezes PKP SA, która nadzoruje PKP Cargo.
W związku z tym spółka zaczęła wprowadzać program restrukturyzacji, który ma przynieść niemal 500 mln zł oszczędności.
- To działania spóźnione o co najmniej dwa lata. Tymczasem w spółce mamy dramatyczny przerost zatrudnienia w administracji, który generuje ogromne koszty - uważa Janusz Piechociński.
W sprawie odchudzenia zatrudnienia zaczęły się już rozmowy ze związkami zawodowymi. Pracę może stracić nawet 9 tys. osób z 44-tys. załogi spółki. Dokładna liczba ma być znana pod koniec stycznia.
Możliwe jednak, że potężne kolejarskie związki zablokują program zwolnień i zapowiadana restrukturyzacja może skończyć się kadrowymi przesunięciami.
- Rozważamy utworzenie w ramach Grupy PKP spółek remontowo-naprawczych, które będą dbały o tabor. Do spółek trafiłaby część pracowników Cargo. Jak duża, jeszcze nie wiadomo - mówi Ryszard Jacek Wnukowski.
- To byłyby działania pozorne, które pociągną w dół całą Grupę PKP - ocenia Furgalski.
Na fatalną sytuację Cargo ogromny wpływ ma pogarszająca się sytuacja gospodarcza.
- Transport samochodowy zredukował koszty do minimum i zrezygnował niemal całkowicie z marży. Podbiera kolei, co się rusza - zauważa Janusz Piechociński.
Optymistyczne rachunki PKP Cargo mówią o zmniejszeniu przewozów ze 145 mln ton w 2007 roku do 122 mln ton w 2009 roku.
- W porównaniu z 2008 rokiem przewozy towarowe mogą spaść nawet o 8 proc. - uważa Adrian Furgalski.
Na razie Cargo ma zakontraktowany na przyszły rok przewóz 100 tys. ton materiałów. Wystarczy, że ArcelorMittal nie uruchomi po ubiegłorocznym wygaszeniu dwóch pieców hutniczych i plan runie - to największy odbiorca usług spółki.
W związku z kryzysem i złą sytuacją w spółce pod znakiem zapytania stanęły inwestycje. Spółka musi jednak kupować m.in. nowy tabor. Powód - w ubiegłym roku brakowało węglarek do obsługi eksportowych zamówień na węgiel.
ikona lupy />
Najwięksi przewoźnicy towarowi / DGP