Powodem - jak twierdzi bank - była zmiana wyceny portfela polskich euroobligacji i transakcji zabezpieczających ten pakiet papierów dłużnych.
- To bardzo zła wiadomość. Nie wiemy, czy inne banki nie będą miały z tego tytułu również problemów z wynikami - uważa Marta Jeżewska, analityk Domu Inwestycyjnego BRE Banku.
Analitycy obawiają się, że poza ING Bankiem Śląskim także na wyniki innych giełdowych banków w coraz większym stopniu będą wpływać operacje niezwiązane z ich podstawową działalnością.

Trudno prognozować wyniki

Reklama
- W tej sytuacji nie tylko trudno prognozować same wyniki, ale w ogóle mówić o inwestycjach w papiery danego banku, licząc na przykład na spodziewaną dywidendę - ocenia Tomasz Bursa, analityk firmy Espirito Santo Investment Poland.
Jego zdaniem problem dotyczy nie tylko Banku Śląskiego, ale także innych, które mają duże pakiety papierów dłużnych. Międzynarodowy broker Wood&Company, cytowany przez agencję Bloomberg, w komentarzu do wyników ING Banku Śląskiego, zwraca uwagę, że silnie zaangażowane w papiery dłużne są też BZ WBK i Bank Handlowy. Bank BZ WBK do czasu ogłoszenia 2 marca wyników za IV kwartał 2008 r. nie udziela żadnych komentarzy o ewentualnym wpływie inwestycji w polskie papiery skarbowe na sytuację finansową banku. Nie wiadomo też, czy zawierał jakiekolwiek transakcje zabezpieczające związane z tym portfelem.
- Po przeczytaniu raportu ING Bank Śląskiego dotyczącego aktualizacji wyceny posiadanego portfela papierów dłużnych wyemitowanych przez Skarb Państwa pragnę oświadczyć, że analogiczna sytuacja nie miała miejsca w Citi Handlowym, a co za tym idzie, nie należy się spodziewać kłopotów banku ze względu na takie inwestycje - zapewnia Paweł Zegarłowicz, rzecznik Banku Handlowego, którego kurs stracił wczoraj ponad 6 proc. Kurs BZ WBK spadł o 2,65 proc.
Poza inwestycjami w obligacje na pogorszenie wyników ING Banku Śląskiego wpłynęły też m.in. rezerwy na należności kredytowe. Sebastian Buczek z Quercus TFI ocenia, że pogorszenie jakości portfela kredytowego i wynikający z tego wzrost rezerw na ryzykowne pożyczki, kosztowna konkurencja na wysokooprocentowane lokaty prowadząca do spadku marży odsetkowej i wycena aktywów spowodują, że dla banków IV kwartał będzie najmniej udany w całym 2008 roku.
- Cały IV kwartał dla banków i innych firm może upłynąć pod znakiem niespodzianek, a inwestorzy mogą mieć problemy z odczytywaniem wyników - mówi szef Quercus TFI.

Wyniki gorsze nawet o 40 proc.

Z tych powodów znacznie trudniejszy będzie dla sektora cały 2009 rok.
- Wyniki banków spadną od 10 do 40 procent wobec osiągniętych w 2008 roku. Skala spadku będzie zależała od banku. Lepiej poradzą sobie duże instytucje, których wyniki mogą zniżkować o około 10-20 procent - dodaje Sebastian Buczek.
Dlatego szczególnie w pierwszych miesiącach tego roku na GPW notowania banków będą pod bardzo dużą presją.
- To pogłębia negatywny sentyment do banków - mówi Marta Czajkowska z KBC Securities.
Sam Śląski mocno wczoraj tracił. Tuż przed 10.00 kurs banku osiągnął dzienne minimum, kiedy po spadku o 9,6 proc. akcja kosztowała 352,5 zł. Między innymi zachowanie ING spowodowało, że mWIG40, w którego skład wchodzi, był najsłabszy na sesji. Bank spadł wczoraj o 6,4 proc., a mWIG40 o 1,85 proc. Kus ING BSK gwałtownie tracił już drugi dzień z rzędu. We wtorek, przed podaniem informacji o wynikach, spadł o 9,3 proc. Notowaniami zainteresowała się Komisji Nadzoru Finansowego.
- Standardowo wyjaśniamy takie sprawy pod kątem ujawnienia i wykorzystania informacji poufnej. W pierwszej kolejności będziemy identyfikować osoby dokonujące transakcji akcji w ostatnich dniach i sprawdzać, kto miał dostęp do informacji o wynikach - mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.
Marcin Materna, analityk Millennium DM, ocenia, że najpóźniej dzisiaj bank powinien znaleźć aktualne dno notowań.

Uwaga na największych

Jednak dla rynku szczególnie dotkliwe będą negatywne informacje z największych banków, które mają duży wpływ na zachowanie WIG20. Udział pięciu z nich - Pekao, BZ WBK, PKO BP, Getinu i BRE Banku - w indeksie wynosi ponad 38 proc.
- Wiele zależy od tego, na jakim poziomie będzie rynek, gdy pojawią się negatywne informacje. Jeśli będzie to poziom 1600 punktów, istnieje ryzyko przebicia dołka bessy, który jest w okolicach 1500 punktów. Jeśli złe wieści pojawią się, gdy WIG20 będzie na poziomie 1800-1900, indeks powinien pozostać w szerokim trendzie bocznym, czyli między 1500 a 1900 punktów - mówi Mirosław Saj z BM DnB Nord.
Decydujący wpływ na polski rynek nadal będzie jednak miała globalna sytuacja makroekonomiczna i zachowanie giełd zagranicznych.
ŚLĄSKI STRACIŁ 290 MLN ZŁ NA INWESTYCJACH W POLSKIE EUROOBLIGACJE
Wczoraj przed sesją ING BSK poinformował, że z powodu aktualizacji wyceny posiadanych przez bank skarbowych papierów dłużnych, w tym przede wszystkim euroobligacji, musiał skorygować swój wynik finansowy za IV kwartał 2008 r. o 290 mln zł. W efekcie zamiast zysku, bank zamknie kwartał stratą netto na poziomie 94 mln zł.
- Strata powstała na skutek załamania się rynku euroobligacji. Od października praktycznie nie ma możliwości rynkowej wyceny ich wartości, gdyż na rynku nie ma żadnych transakcji - tłumaczył wczoraj Brunon Bartkiewicz, prezes ING BSK. Przyznał, że euroobligacje stanowią bardzo dużą pozycję w bilansie banku. Nie chciał jednak ujawnić konkretnej sumy. Jak podkreślił, w przypadku utrzymania tych papierów w bilansie banku do terminu ich zapadalności (a więc jeszcze przez około 10 lat) bank odnotuje na nich zysk analogiczny do straty wykazanej w IV kwartale 2008 r.
Jednak analitycy mają poważne wątpliwości co do charakteru straty Śląskiego. Ich zdaniem powstała ona raczej nie na samej aktualizacji wyceny obligacji, ale raczej na transakcjach zabezpieczających.
- W przypadku ING problem polega na tym, że ten portfel był zabezpieczony kontraktami na stopę procentową. Strata wynikła z tego, że spread między ceną tych kontraktów a rentownością obligacji się bardzo mocno rozszerzył. W rezultacie, wskutek zabezpieczeń, bank nie dość, że nie zarobił na osłabieniu złotego, to jeszcze na tym stracił. Nie zarobił też na hossie na obligacjach denominowanych w złotówkach - ocenia proszący o anonimowość jeden z analityków finansowych.
Ten scenariusz potwierdził sam Bartkiewicz. Powiedział wczoraj, że gdyby bank I nie zabezpieczał swojego pakietu euroobligacji, straty by nie było. Jak stwierdził, spread między kontraktami na zmianę stopy procentowej a stopami przed załamaniem się rynków finansowych w październiku wynosił 18 punktów bazowych, a później wzrósł do 100-150 punktów bazowych. Jak dodał, bank musiał stosować zabezpieczenia, co wynika z nowych standardów rachunkowości.
- Trudno oceniać, czy bank miał obowiązek zabezpieczać się przed spadkiem wartości euroobligacji - zastanawia się Tomasz Bursa, analityk Espirito Santo Investment Poland.
Paradoksalnie, bank padł ofiarą bardzo konserwatywnej polityki kredytowej. W porównaniu z konkurencją Śląski pożyczał bardzo ostrożnie - wskaźnik kredytów do depozytów ING BSK po III kwartale 2008 r. wyniósł 43 proc. i był zdecydowanie najniższy spośród wszystkich największych banków. Dysponując dużą nadpłynnością, bank inwestował nadwyżki finansowe w papiery dłużne, m.in. w polskie obligacje i euroobligacje. Jak się okazało, inwestycje te były tak duże, że bank zabezpieczał swój portfel przed ryzykiem zmiany stóp procentowych. A to w efekcie doprowadziło to strat banku.
isk