Szanse na kompromis są, bo Tymoszenko i Putin już trzy miesiące temu podpisali memorandum o nowych warunkach gazowej współpracy Rosji z Ukrainą. Kontrakty na dostawy gazu i tranzyt w 2009 r. były zapięte niemal na ostatni guzik. Rząd w Kijowie przyznał, że 31 grudnia Tymoszenko już siedziała w samolocie, który miał ją zawieźć do Moskwy na podpisanie umowy. Ale wtedy rozmowy zerwano i rozpętał się konflikt. Od nowego roku Gazprom zakręcił kurek Ukrainie, a sześć dni później wstrzymał tranzyt do Europy.

Być może szefowie rządów Rosji i Ukrainy rozwiążą gazowe spory sami, na co nalegała Bruksela. Rzecznik Komisji Europejskiej Johannes Laitenberger powiedział, że w spotkaniu Putina i Tymoszenko mogą wziąć udział komisarz ds. energii Andris Piebalgs i czeski minister przemysłu Martin Rziman, ale pod warunkiem że spotkanie nie będzie pretekstem do wznowienia dostaw. Francuska dyplomacja upiera się, że Unia w ogóle nie powinna uczestniczyć w szczycie w Moskwie, dopóki gaz nie popłynie.

Więcej w „Gazecie Wyborczej”