- W czasie jesiennej wojny o depozyty staliśmy z boku. Teraz, kiedy walka o oszczędności osłabła, wkraczamy do akcji - mówi Tomasz Molenda, dyrektor z Kredyt Banku. Od jego oferty (trzymiesięczna lokata na 8,3 proc. w skali roku) obecnie jest tylko jedna lepsza: 9 proc. w Polbanku. Pozostali konkurencji dają co najwyżej 8 proc.

Kredyt Bank chce przejąć od innych banków pieniądze z lokat, które wygasły pod koniec grudnia i tych, które zakończą się w styczniu. Zamierza w ten sposób zgarnąć z rynku co najmniej miliard złotych.

- Banki, które pod koniec ubiegłego roku tak dużo płaciły za oszczędności klientów, teraz niespecjalnie zabiegają o to, żeby je u siebie zatrzymać - podkreśla Tomasz Molenda.

Jego zdaniem, gdy banki dostrzegą strumień odpływającej od nich gotówki, znowu zaczną agresywnie zabiegać o oszczędności klientów.

Reklama

Ale to niekoniecznie musi oznaczać podniesienie oprocentowania. Analitycy oczekują, że pod koniec stycznia br. Rada Polityki Pieniężnej znowu obniży stopy procentowe o 0,5 pkt proc. Molenda spodziewa się, że wówczas konkurencja przeniesie się na reklamę: banki nie będą chciały więcej płacić klientom, ale za to głośniej promować swoją ofertę - pisze „Gazeta Wyborcza”.