- Sygnałem, że Polska opowiada się za spójną polityką energetyczną jest wspieranie komisarza ds. energii Andrisa Piebalgsa. Nie sądzę, by w sobotę w Moskwie powinien być ktoś z polskich negocjatorów. Stoimy na gruncie prawa, na gruncie podpisanych umów z Gazpromem - mówił Steinhoff podczas konferencji "Pozytywna energia - Śląsk-Polska-Europa", poświęconej m.in. sprawom bezpieczeństwa energetycznego.

Jak podkreślił, kluczowe w aktualnej sytuacji są jasne, przejrzyste reguły dostaw i tranzytu gazu. W jego opinii, warto rozważyć koncepcję, by Unia Europejska czy kraje członkowskie, zainteresowane tranzytem, kupowały gaz na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Podpisując bilateralną umowę z Ukrainą o tranzycie gazu, kontrolowały by w ten sposób jego przepływ.

W sytuacji, gdy Polska skazana jest na import gazu, należy go importować z dwóch kierunków. - Doświadczyliśmy już bardzo trudnych warunków podczas negocjacji z jednym dostawcą. Polska powinna wracać do kierunku północnego. Dwa ostatnie rządy podjęły te projekty, ale jesteśmy teraz w znacznie trudniejszej sytuacji. Odchodząc kiedyś od nich, straciliśmy po części wiarygodność - powiedział Steinhoff.

Pytany o sobotnią konferencję w Moskwie, b. wicepremier ocenił, że dojdzie do rozwiązania konfliktu, lecz tylko prowizorycznego. Tymczasem trzeba budować trwałe procedury, które wykluczą podobne problemy w przyszłości.

Reklama

- Nie sądzę, by nie doszło do porozumienia. Rosja już teraz straciła, według słów premiera Władimira Putina, 1,2 mld dolarów. (...) Popieraliśmy zawsze starania Rosji o członkostwo w Światowej Organizacji Handlu. Mam nadzieję, że gdy Rosja tam się znajdzie, tego typu operacje nie będą już stosowane - podkreślił Steinhoff.