ikona lupy />
Największe fundusze emerytalne (graf. Obserwator Finansowy) / Inne

Od 2011 roku do końca 2016 roku aktywa w zarządzaniu 300 największych na świecie funduszy emerytalnych urosły o 23,4 proc., do 15,7 bln dol. – wynika z raportu „Pensions & Investments/Willis Towers Watson 300 analysis”. Tym samym stanowiły około 43 proc. całego rynku.

Wartość aktywów wszystkich funduszy i planów emerytalnych z najważniejszych rynków rozwiniętych i wschodzących pod koniec 2016 roku wynosiła 36,4 bln dol. – mówią wyniki Global Pension Asset Study tej samej firmy analitycznej. Tym samym wartość ta była większa o 4,3 proc. w porównaniu z końcówką 2015 roku. Od 2011 roku poszła w górę o 28,4 proc.

Głównym motorem napędzającym wzrosty wartości aktywów był rosnący rynek akcji – wyjaśnili zarządzający funduszami ankietowani przez Willis Towers Watson. W 2016 roku indeks MSCI All Countries World poszedł w górę o 8,48 proc. Akcje mają największy udział w portfelach funduszy – stanowią zazwyczaj około 40 proc.

Reklama

„W roku 2016 zarobiliśmy 6,9 proc. Wszystkie klasy aktywów dały zysk, ale gros tego wyniku wypracowała część akcyjna portfela w II połowie roku” – przyznał na łamach raportu Yngve Slyngstad, jeden z zarządzających norweskim państwowym funduszem emerytalnym.

Więksi rosną szybciej

Gdy weźmiemy światowy rynek funduszy emerytalnych pod lupę, każe się, że widać kilka ciekawych trendów.

Gigantyczne fundusze emerytalne rosną szybciej niż te mniejsze. W 2016 roku 20 największych podmiotów na świecie urosło w średnim tempie 7,1 proc. To sprawiło, że mają w zarządzaniu już 6,3 bln dol. W latach 2011-2016 czołówka zestawienia rosła średniorocznie w tempie 4,6 proc. Fundusze zajmujące miejsca 21-50 pod względem wartości aktywów rosły w tempie 3,4 proc., a te z miejsc 51-150 w tempie 4,3 proc.

Z badania brytyjskiego rynku funduszy emerytalnych przeprowadzonego przez Goldman Sachs wynika, że te większe (minimum 500 mln funtów aktywów) notują regularnie o wiele lepsze stopy zwrotu od tych mniejszych. Dzieje się tak dlatego, że “maluchy” nie mają skomplikowanych (i kosztownych) systemów wczesnego ostrzegania przed rynkowymi turbulencjami. Z kolei duże fundusze stać na dobre zabezpieczenia przed ryzykiem kursowym i rosnącą inflacją. Poza tym dużym graczom o wiele łatwiej zdywersyfikować się geograficznie.

– Większe fundusze korzystają z efektu skali. To on pozwala im rosnąć szybciej i zarabiać więcej. Coraz częściej mówi się o zbliżającej się serii konsolidacji na rynku funduszy emerytalnych. Takie plany ma na przykład Holandia – mówi Obserwatorowi Finansowemu prof. Ania Zalewska z University of Bath, dyrektor Centre for Governance and Regulation.

Światowym liderem, jeśli chodzi o wartość aktywów w zarządzaniu, niezmiennie od 2002 roku jest japoński rządowy fundusz emerytalny (1,24 bln dol. aktywów). Ma on zdecydowaną przewagę nad wiceliderem – rządowym funduszem norweskim (0,89 bln dol. aktywów).

Państwowe ważą więcej

Jeśli chodzi o rodzaj funduszy, to dominują te działające na zasadzie defined benefit (zdefiniowanego świadczenia), które mają skłonność do bardzo długoterminowego inwestowania. Pod koniec roku 2016 ich aktywa stanowiły 65,5 proc. aktywów funduszy emerytalnych ogółem i w 12 miesięcy urosły o 5,6 proc. Tego rodzaju fundusze opanowały rynek w Ameryce Północnej (76 proc. wszystkich) oraz Azji (67 proc.).

Fundusze zdefiniowanej składki (defined contribution), pokazujące skłonności do inwestowania średnio a nawet i krótkoterminowego, stanowiły 22,2 proc. ogółu. Największy udział miały w rynku europejskim (32,3 proc.).

Jeśli chodzi o strukturę właścicielską, dominują fundusze państwowe (lub szerzej: sektora publicznego). Pod koniec 2016 roku miały aż 68,4 proc. aktywów ogółem. W pierwszych trzystu największych funduszach emerytalnych aż 144 należą do sektora publicznego.

Największym prywatnym funduszem emerytalnym jest ten funkcjonujący w ramach koncernu Boeing (107 mld dol. aktywów). Na podium znajdują się także fundusze IBM (101 mld dol.) oraz AT&T (96 mld dol.).

Ameryka Północna dominuje jako region

Jeśli chodzi o geograficzny kontekst rynku funduszy emerytalnych, to widać wyraźnie wysokie tempo wzrostu oszczędności w Ameryce Północnej: zarówno w USA, jak i Kanadzie. Fundusze z tego kontynentu urosły w latach 2011-2016 o 6,7 proc. średniorocznie. Kanada wyprzedziła w ubiegłym roku Wielką Brytanię pod względem wartości aktywów. Fundusze emerytalne z Ameryki Północnej mają 44,1 proc. udziału w wartości aktywów ogółem, podczas gdy Europa i Azja po około 26 proc. Europa urosła we wspomnianym okresie o 3,1 proc., a Azja o 2,8 proc. średniorocznie.

Z USA pochodzą aż 134 fundusze spośród 300, które opisuje raport. W latach 2011-2016 tylko sześć amerykańskich funduszy wypadło z tego grona, za to awansowało do niego aż 19 podmiotów.

– Jest wiele powodów, dla których Ameryka Północna jako region dominuje na globalnej mapie emerytalnej. Począwszy od niskich stóp procentowych, przez wysokie standardy zarządcze dla publicznych i prywatnych funduszy, na dużej tolerancji ryzyka u zarządzających kończąc – tłumaczy prof. Zalewska.

W najszybszym tempie rosną chińskie fundusze emerytalne. W latach 2011-2016 rosły w średniorocznym tempie 20,6 proc. w dol. i 22,8 proc. w lokalnej walucie. Jest to związane głównie z szybkim rozwojem gospodarczym Chin – do funduszy płyną składki o coraz większej wartości. Po części także z hossą na chińskich giełdach, która trwała do połowy 2015 roku. Między połową czerwca a końcem września 2015 roku nastąpił krach, ale i tak w perspektywie pięcioletniej indeks Shanghai Composite notuje wynik blisko +60 proc.

Europejski rynek emerytalny dostał zadyszki

Profesor Ania Zalewska zwraca jednak uwagę, że raport Willis Towers Watson nie pokazuje pełnej prawdy o europejskim rynku funduszy emerytalnych, który jest w lekkim kryzysie.

– W latach 2007-2009 fundusze emerytalne straciły podczas kryzysu, podobnie jak i inni inwestorzy, którzy działali wtedy na rynku. Problem w tym, że raport nie pokazuje, czy fundusze w swojej masie odrobiły te straty – wskazuje prof. Zalewska.

Dodaje, że raport nie pokazuje również, jak duże jest niedoinwestowanie funduszy emerytalnych. Taka informacja byłaby szczególnie ciekawa w kontekście rodzajów systemów, czyli defined benefit i defined contribution.

Zdaniem prof. Zalewskiej wartość aktywów w zarządzaniu europejskich funduszy emerytalnych w 2016 roku poszła w dół.

– Zwróćmy uwagę, że raport podaje, iż aktywa funduszy europejskich urosły o 3,1 proc. w 2016 roku. Ale to jest obliczenie dla wyceny w dolarze amerykańskim. W ubiegłym roku dolar umocnił się w stosunku do większości walut, a w stosunku do euro o 4,1 proc. To może oznaczać, że aktywa funduszy europejskich zmalały w 2016 roku – zwraca uwagę prof. Zalewska z University of Bath.

Nisko wiszących owoców już nie ma

W co inwestują fundusze emerytalne? Jeśli chodzi o 20 największych podmiotów, to ich portfele są wypełnione w 41,7 proc. akcjami, w 37,2 proc. obligacjami, a resztę stanowią aktywa alternatywne oraz gotówka.

Co ciekawe, eksperci zwracają uwagę, że fundusze emerytalne mają coraz większy problem z doborem aktywów do portfela. Dzieje się tak głównie dlatego, że niemal na całym świecie stopy procentowe są na bardzo niskich poziomach. Jest dużo pieniądza na rynku, który ze wszystkich stron płynie na rynek akcji.

Obligacje, w których „chowały” się fundusze emerytalne przez całe dekady, straciły swój urok na skutek masowego luzowania ilościowego. Ale – jak pokazał niedawny raport Centre for Policy Studies – fundusze emerytalne były (i są) niejako zmuszone do ich nabywania…

„Poszukiwanie aktywów o dobrej relacji ceny do ryzyka zaprząta głowę zarządzających funduszami. To wcale nie jest prosta sprawa w środowisku niskich stóp. Ten problem uderzył na pewno w tempo wzrostu aktywów funduszy” – ocenił podczas publikacji raportu Roger Urwin, szef działu inwestycji w Willis Towers Watson.

Tezę tę potwierdza w rozmowie z Obserwatorem Finansowym prof. Paul Rose, prawnik i ekonomista z Ohio State University specjalizujący się w tematyce funduszy emerytalnych i inwestycyjnych.

– Wiele nisko wiszących owoców już zostało zerwanych. Zarządzający funduszy emerytalnych muszą się coraz bardziej starać, coraz głębiej szperać, by znaleźć dobre aktywa – mówi nasz rozmówca.

Profesor Zalewska zwraca uwagę, że globalizacja zwiększyła stopień integracji pomiędzy rynkami, co ogranicza znacząco możliwości dywersyfikacji portfela.

– Branża funduszy inwestycyjnych urosła znacząco w kilku ostatnich dekadach. Za tym nie poszedł tak duży wzrost rynków kapitałowych. Swoją cegiełkę do tej sytuacji dokładają regulatorzy, ograniczając zbyt restrykcyjnymi przepisami branżę funduszy emerytalnych – uważa prof. Zalewska.

Ostatnio ciekawy raport o tym, jak regulacje ograniczają wyniki wypracowywane przez fundusze emerytalne, opracował Bank Światowy.

Inwestycje alternatywne na celowniku

Trudności ze znalezieniem atrakcyjnych walorów firm powodują, że fundusze emerytalne coraz częściej inwestują w infrastrukturę i inne aktywa alternatywne. Jeszcze w 1995 roku trzymały w nich ledwie 5 proc. portfeli, teraz może to być kilkanaście procent – wynika z szacunków firmy Willis Towers Watson.

Z danych firmy Preqin wynika, że już 19 proc. publicznych funduszy emerytalnych oraz 15 proc. prywatnych lokuje środki przyszłych emerytów w infrastrukturę i nieruchomości. W tej awangardzie przodują między innymi fundusze kanadyjskie, dla których te wartości sięgają – odpowiednio – 44 proc. i 31 proc.

– Lokowanie oszczędności emerytów w infrastrukturę jest ciekawym pomysłem, dobrym uzupełnieniem portfela. Fundusze emerytalne są długoterminowymi inwestorami, powinny wykazywać się cierpliwością w oczekiwaniu na zwrot na inwestycji – mówi prof. Paul Rose.

Fundusze emerytalne będą miały spore pole do popisu. Według raportu firmy McKinsey “Bridging Global Infrastructure Gaps” (czerwiec 2016) co roku w infrastrukturę globalnie inwestuje się 2,5 bln dol., a w latach 2017-2030 roczne zapotrzebowanie na kapitał finansujący takie inwestycje wyniesie 3,3 bln dol. Głównie z uwagi na dynamiczny rozwój gospodarek wschodzących.

Zielone jest modne, ale (chyba) będzie też dochodowe

Fundusze nie ograniczają się jednak do tak oczywistych wyborów jak infrastruktura. Coraz częściej słychać o nietypowych inwestycjach. Przede wszystkim zapanowała prawdziwa moda na „zielone” (ekologiczne) inwestowanie. Przykład? Kanadyjski fundusz Caisse de dépôt et placement du Québec (CDPQ, około 200 mld dol. aktywów) już zapowiedział duże inwestycje w indyjskie elektrownie słoneczne i spółkę filtrującą wodę.

– Fundusze emerytalne robią się coraz sprytniejsze, jeśli chodzi o rozpoznawanie różnego rodzaju ryzyka czającego się w różnych aktywach. Wydaje się, że w długim horyzoncie czasowym „zielone inwestycje” mogą być opłacalne, w dodatku przy relatywnie niskim ryzyku – uważa prof. Rose z Ohio State University.

– “Zielone inwestycje” to nie jest kwestia mody i pokazania się w świetle społecznej odpowiedzialności biznesu. To jest przygotowanie się na zmianę, jaka nadchodzi w strukturze rynków i gospodarek – uważa prof. Zalewska.

Ścieki, „czerwone latarnie” – na wszystkim można zarabiać…

Amerykańskie fundusze nie omijają również takich aktywów, jak udziały w ryzykownych funduszach hedge czy private equity. Z badań prof. Rose’a i Jasona S. Seligmana z Departamentu Skarbu USA wynika, że w długim terminie może się to im opłacić.

Fundusze nie boją się także bardziej kontrowersyjnych inwestycji. Kontrowersyjnych z wizerunkowego punktu widzenia. Fundusz emerytalny BBC zainwestował w budowę kanałów ściekowych w Londynie, a holenderski fundusz Rabobanku w budynki znajdujące się w dzielnicy „czerwonych latarni” w Amsterdamie – donosił w listopadzie 2016 roku „Bloomberg Businessweek”.

Autor: Piotr Rosik