Kiedy Barack Obama obejmie urząd jako 44-ty prezydent Stanów Zjednoczonych, lista życzeń kierowanych z zagranicy pod jego adresem może się tak wydłużać, że ani on, ani ktokolwiek inny nie będzie w stanie ich spełnić.

Są przede wszystkim odwieczne konflikty na Bliskim Wschodzie i w Kaszmirze, między Indiami i Pakistanem, które pokazały swe wyjątkowo fatalne oblicze jeszcze zanim Obama objął ster rządów. Skumulowało się w nich tyle nieporozumień i przemocy, które kształtują obecnie obraz świata islamu i jego stosunków z USA.

Dla rozwiązania obu konfliktów niezbędne będzie aktywne włącznie się USA. I będzie to wymagało wyobraźni, twórczej dyplomacji, która nie mieści się w szablonach oraz odwagi, zarówno ze strony USA, jak i lokalnych liderów. Bo powrót do status quo sprzed wybuchu konfliktów już nie wystarczy.

Jednym z kluczowych priorytetów dla nowej administracji stanie się także znalezienie sposobu na rozładowanie napiętych od 30 lat stosunków między Ameryką i Iranem. Zarówno prezydent-elekt, jak i nowo desygnowana sekretarz stanu powiedzieli, że zamierzają odejść od polityki milczenia i izolacji stosowanej przez poprzednią administrację oraz spróbują zaangażować Iran do rozwikłania tak trudnych kwestii, jak program jądrowy czy wpływy irańskie w Iraku i Afganistanie.

Reklama

Stany Zjednoczone ugrzęzły w obu tych krajach w otwartych konfliktach zbrojnych. Podczas gdy administracja Obamy zamierza zwiększyć w Afganistanie liczbę żołnierzy oraz zaangażowanie w odbudowę tego kraju, sygnalizuje zarazem, że prezydent Hamid Karzai nie może liczyć na podobną swobodę działania, jak za administracji Busha. Karzai będzie musiał skupić się na zwalczaniu korupcji oraz powinien lepiej niż dotychczas reagować na potrzeby obywateli Afganistanu.

Nowa administracja będzie także starała się ożywić porozumienia dotyczące broni jądrowej, które w okresie minionych ośmiu lat odłożono na bok oraz budować bardziej konstruktywne relacje z Rosją, nalegając przy tym, by Moskwa wypełniała swoje międzynarodowe zobowiązania.

Wielu sojuszników – oraz przeciwników – z zadowoleniem powitało deklaracje nowej administracji USA w sprawie stosowania dyplomacji i polityki perswazji. Ale wciąż aktualne jest pytanie, czy sojusznicy Waszyngtonu zaangażują swoje wpływy i autorytety w ustalaniu wspólnej agendy politycznej.

Szereg państw i rządów podkreśla rolę Ameryki, jako globalnego przywódcy. Ale czy w razie potrzeby włączą się do działania, nie ograniczając się do szafowania kąśliwych ocen? Wiele się oczekuje od Obamy, ale równie wiele należy oczekiwać od jego sojuszników.

ikona lupy />

What the world wants of Obama

By Christiane Amanpour, CNN Chief International Correspondent