Głosowanie przeprowadzane po raz pierwszy po reformie wyborczej wyłoni 155 deputowanych zamiast dotychczasowych 120. Senat będzie miał po reformie 50 członków zamiast dotychczasowych 38, ale w niedzielę wyborcy dokonają wymiany tylko 25 spośród nich.

Po raz pierwszy od zakończenia dyktatury gen. Augusto Pinocheta w 1990 roku centrolewica przystępuje do wyborów podzielona.

Reforma zmieniła także sposób finansowania kampanii wyborczych: wydatki na ten cel zostały ograniczone, a partie uczestniczące w wyborach nie mogą korzystać z finansowania ze strony przedsiębiorstw; kobiety powinny stanowić co najmniej 40 proc. kandydujących w wyborach do parlamentu.

Po raz pierwszy też prawo głosowania uzyskało 40 000 Chilijczyków mieszkających w 59 krajach.

Reklama

Według wszystkich sondaży jest bardzo prawdopodobne, że centroprawicowy przedsiębiorca i polityk, kandydat ruchu Chile Vamos (Naprzód Chile) Sebastian Pinera uzyska już w pierwszej turze głosowania wystarczającą przewagę i nie będzie drugiej tury wyborów, przewidzianej na 17 grudnia.

Tych dwoje kandydatów, socjalistka i konserwatywny przedsiębiorca, rywalizujących w niedzielnych wyborach, rządziło w Chile w ostatnich latach: Michelle Bachelet w latach 2006-2010 oraz od 2014, a Sebastian Pinera w latach 2010-2014.

Jest nadzwyczaj prawdopodobne, że Michelle Bachelet, która była więziona za czasów dyktatury gen. Augusto Pinocheta (jej ojciec, generał lotnictwa Alberto Bachelet został stracony na jego rozkaz), przekaże władzę liderowi centroprawicy, nie zaś komuś ze swego obozu politycznego. W wyniku wyborów z 2013 roku doszła do władzy z 62-procentowym poparciem.

Obecnie eksperci z obu stron chilijskiej sceny politycznej, jak pisze opiniotwórczy dziennik "El Pais", formułują dość zbieżne opinie. Sprowadzają się one do tego, że Michelle Bachelet, mimo osobistej popularności, "będzie musiała zapłacić teraz za udane lub mniej udane próby przeprowadzenia lewicowych reform w tradycyjnie centrowym kraju, mimo że w większości innych krajów Ameryki Łacińskiej byłyby interpretowane jako ostrożne".

W ich wyniku, zdaniem ekspertów, gospodarka chilijska nie załamała się, ale wzrost wyniósł w ostatnim roku 1,8 proc. i był najsłabszy od 1990 roku.(PAP)