Rozmowy obu prezydentów skupiły się na współpracy w walce z terroryzmem. Rząd Nigerii już dziewiąty rok zmaga się z dżihadystyczną organizacją Boko Haram, która spustoszyła północno-wschodnią część kraju. W tym wewnętrzny konflikcie zginęło już ponad 20 tys. osób, a setki tysięcy musiało opuścić swoje miejsca zamieszkania. Boko Haram wpisana jest na listę organizacji terrorystycznych Departamentu Stanu USA.

Trump wyraził także chęć pomocy Nigerii w próbie załagodzenia konfliktu między chrześcijanami a muzułmanami, który odczuwalny jest głównie w centrum afrykańskiego kraju. Często dochodzi tam do napięć między chrześcijańskimi rolnikami a muzułmańskimi pasterzami.

Amerykański ekspert od stosunków zagranicznych John Campbell, cytowany przez AFP, podkreślił, że wizyta prezydenta Nigerii w Waszyngtonie może być sygnałem poprawy relacji USA z państwami afrykańskimi. Przypomniał, że zostały one wyraźnie nadszarpnięte, gdy amerykańskie media podały, że Trump nazwał państwa Afryki "zadupiem" (ang. shithole countries). Trump zaprzecza, by tak nazwał kraje, z których do USA przyjeżdżają migranci, choć przyznał, że użył ostrego języka.

Muhammadu Buhari objął urząd w 2015 roku. Wkrótce obwinił ówczesnego prezydenta USA Baracka Obamę o utrudnianie walki z Boko Haram poprzez zakaz sprzedaży broni do Nigerii. Administracja Trumpa zmieniła w tej sprawie stanowisko, zezwalając na sprzedaż Nigerii samolotów Super Tucano o wartości 500 mln dolarów. Do 2020 roku do Nigerii ma także trafić wojskowy sprzęt do inwigilacji oraz do wsparcia taktycznego. (PAP)

Reklama