Dysponujące kapitałem podmioty sektora publicznego powinny być – obok firm prywatnych - nośnikiem innowacji, a państwo „inteligentnym zamawiającym”, wdrażającym legislacyjne i finansowe mechanizmy wspierania innowacyjności – mówiła w poniedziałek w Katowicach minister Jadwiga Emilewicz.

Szefowa resortu przedsiębiorczości i technologii uczestniczyła w jednym z paneli rozpoczętego w poniedziałek w stolicy Górnego Śląska X Europejskiego Kongresu Gospodarczego. W dyskusji poświęconej dokonującej się na świecie rewolucji technologicznej, minister wskazała, że w sytuacji, gdy krajowy sektor prywatny ma ograniczone zasoby kapitałowe, ważne zadania w sferze kreowania innowacyjności ma również strona publiczna.

„Największy zasób kapitałowy w Polsce jest w zamówieniach publicznych. Te 35 tysięcy podmiotów, które w Polsce zamawia aktywnie towary i usługi, powinno stać się nośnikiem innowacji” – podkreśliła Emilewicz, oceniając, że dotyczy to także administracji publicznej.

„Administracja jest otwarta i gotowa na to, aby zamawiać innowacyjne usługi i produkty, by chcieć przez to sprawnie, szybko i dobrze świadczyć usługi obywatelom” – dodała minister. Przypomniała, że fundusze na wsparcie innowacyjności znalazły się w wielu programach europejskich, którymi dysponuje Polska. Zastrzegła, że nie wszystkie technologie i innowacje mogą być wspierane z publicznych środków w takim samym stopniu.

„Nie stać nas na to, aby dać wszystkim po równo; nie stać nas na to, aby wszystkie technologie, wszystkie branże i wszystkie zespoły naukowo-badawcze mogły spodziewać się w Polsce równego dowartościowania na poziomie finansowym. Musimy zdefiniować te obszary, w których już mamy pewne przewagi konkurencyjne, i w których istnieje przemysł, który gotowy jest daną technologię podnieść” – zaznaczyła Emilewicz, wskazując, że strumień środków powinien trafiać przede wszystkim do tak wybranych branż.

Reklama

„Po drugie, musimy umieć powiedzieć +nie+ w momencie, kiedy nie osiągamy w zadanym sobie czasie założonego efektu (związanego z wdrażaniem innowacji czy nowych technologii – PAP). To trudny moment, zwłaszcza trudny politycznie, kiedy mówimy, że więcej wydatków nie ma. To również trudny moment dla administracji, aby powiedzieć, że ma prawo do popełnienia błędu” – oceniła minister.

Za warunek skutecznego wspierania innowacyjności Emilewicz uznała przyjazną legislację. „To, mam nadzieję, realizujemy bardzo konsekwentnie – chcemy sprawić, aby legislacja była taka, że wesprze przedsiębiorców, by chcieli inwestować w ryzyko” – wyjaśniła minister, wśród instrumentów takiego działania wymieniając m.in. pakiet ulg podatkowych dla inwestujących w badania i rozwój oraz komercjalizujących wyniki badań, a także obowiązującą od stycznia tzw. drugą ustawę o innowacyjności.

„Rola państwa jest też taka, aby pokazać swoje możliwości i zachęcić do inwestowania na swoim terenie tych najbardziej innowacyjnych (…). Rozumiemy siebie jako państwo, które jest inteligentnym zamawiającym; które stara się zrozumieć globalne trendy i dostosować do nich zarówno aparat legislacyjny jak i finansowy, aby wesprzeć tych, którzy mają potencjał, by być globalnymi czempionami” – podkreśliła Emilewicz.

Odnosząc się do zagadnień z obecną rewolucją technologiczną minister oceniła, że wciąż są różnice między „innowacyjną” częścią świata, która od dawna inwestuje duże środki w badania i rozwój, a tą, która stara się jej dorównać, ale wciąż nie ma wystarczającego kapitału. Jak mówiła Emilewicz, Polska jest dziś na styku obu obszarów.

Za „wyzwania innowacyjnego świata” minister uznała to, by większa część populacji mogła korzystać z dziejącej się obecnie „gwałtownej transformacji” technologicznej. O tym, że mamy do czynienia z rewolucją, świadczy m.in. - jak mówiła - intensywność dokonujących się przemian, powodujących zarówno zmiany w sposobie produkcji towarów i usług, jak i kreujących nowe, dotąd nieznane produkty i usługi.

Do „produktów przyszłości” minister zaliczyła m.in. to, co wiąże się z tzw. internetem rzeczy, zwłaszcza w sferze przemysłu. „To, co sprawi, że produkcja będzie jeszcze bardziej zoptymalizowana, będziemy mogli przewidywać i programować pewne procesy, przewidywać awaryjność i redukować ją do takiego stopnia, by produkcja była tańsza, mniej zasobochłonna” – tłumaczyła Emilewicz. Inny obszar innowacyjności i rewolucji technologicznej dotyczy tzw. biogospodarki i biotechnologii.

Emilewicz przytoczyła badania, według których w horyzoncie najbliższych 4-5 lat zniknie aż 30 proc. zawodów wykonywanych obecnie na świecie. „To jest perspektywa, która nakazuje nam już dzisiaj bardziej aktywnie myśleć o (…) kreatywnym, dobrym podejściu do edukacji, aby rynek był nasycony tymi, którzy nie tylko będą w stanie być odbiorcami nowych technologii, ale tymi, którzy je będą kreować” – podsumowała szefowa resortu przedsiębiorczości i technologii. (PAP)

autor: Marek Błoński