Piątek to kolejny dzień, kiedy złoty umacnia się; o godz. 11.00 za euro trzeba było zapłacić 4,48 zł, za dolara 3,47 zł, frank szwajcarski kosztował 2,92 zł.

Dyrektor pionu nadzoru bankowego w Komisji Nadzoru Finansowego przyznał, że problem opcji walutowych istnieje, ale - jego zdaniem - doszło do jego "medialnego zdemonizowania".

W środę Komisja Nadzoru Finansowego poinformowała, że negatywna wycena z tytułu zaangażowania przedsiębiorstw w opcje walutowe osiągnęła na 13 lutego br. około 9 mld zł.

Kwoty 9 mld zł nie można utożsamiać ze stratami firm - zastrzegł Stopczyński. "To są zobowiązania firm wobec banków" - wyjaśnił.

Reklama

"Uwzględniliśmy tutaj jedynie te firmy, które mają zobowiązania wobec banków. Do tej pory jest cisza. Nikt nie mówi, że są też firmy, które mają pozycje opcyjnie czy pozycje w instrumentach pochodnych takie, że to banki mają zobowiązania wobec tych firm" - dodał Stopczyński.

W okresie, gdy złoty umacniał się, przedsiębiorstwa sprzedające swoje usługi bądź towary za waluty obce, w obawie przed zmianami kursowymi, zawierały z bankami umowy o tzw. opcje walutowe.

Nie zawsze jednak umowy z bankami służyły jedynie do zabezpieczenia kursowego. Część firm zawierało umowy określane jako spekulacyjne. Okazały się one niekorzystne dla tych firm.

W ubiegłym tygodniu do Sejmu wpłynęły projekty ustaw dot. opcji autorstwa PiS-u oraz Lewicy. Wspólny projekt zapowiedziała także koalicja PO i PSL.

Stopczyński powiedział, że KNF jest za polubownym rozwiązaniem spraw opcji. Dodał, że z informacji Komisji wynika, że od 80 do 85 proc. przedsiębiorstw, które zawarły tzw. umowy opcyjne, nie powinno ponieść strat z tego tytułu.

Ocenił, że jest zdumiony, iż niewielki odsetek z grupy pozostałych 15 proc. przedsiębiorstw usiadło do rozmów z bankami. "Z naszych szacunków wynika, że jest to 15 do 20 proc. (z tych 15 proc.)" - dodał.