Sprawca 10 kradzieży, skazany na rok więzienia za każdą z nich, z mocy ustawy przesiedzi za kratami dłużej niż sprawca jednego zgwałcenia, skazany na osiem lat pozbawienia wolności. Tymczasem ten drugi czyn, mimo że jeden, jest przecież bardziej szkodliwy społecznie niż nagminnie popełniane kradzieże - pisze dr Mikołaj Małecki.
W 2014 r. dziennik „The Telegraph” napisał o sposobach wykorzystania w więziennictwie nowoczesnych środków farmakologicznych, wywołujących wrażenie wydłużenia się czasu. Wyroki 500 lat więzienia – niemożliwe do odbycia w całości przez osobniki gatunku ludzkiego – wykonywane byłyby więc w jeden dzień po zażyciu przez skazanego odpowiedniej pigułki (zob. K. Mamak, „Prawo karne przyszłości”, Warszawa 2017, s. 33-34). Substancja na wydłużenie czasu może przydać się już niedługo w Polsce. Bez jej pomocy trudno będzie wykonać wieloletnie kary, których wprowadzenie do kodeksu karnego zapowiedziało Ministerstwo Sprawiedliwości. Propozycje zakładają usunięcie przepisów o karze łącznej i wyroku łącznym (art. 85 i nast. k.k.) na rzecz odbywania po kolei wszystkich orzeczonych kar. W praktyce w wielu przypadkach skazany będzie miał więc do odbycia w sumie 50, 100, a czasem nawet 500 lat więzienia.

Jakość, nie ilość

To nie wielość przestępstw, lecz rodzaj przestępstwa powinien decydować o rozmiarach represji karnej, czego nie dostrzega Ministerstwo Sprawiedliwości. W każdym modelu odpowiedzialności karnej musi być miejsce na racjonalizację okresu realnie odbywanej przez skazanego kary, czy to w wyroku łączącym dotychczasowe skazania, jak ma to miejsce w Polsce, czy też w fazie wykonywania zsumowanych kar z szeroką paletą mechanizmów redukcyjnych, stosowanych ex ante, tak by skazany wiedział, ile czasu spędzi w zakładzie karnym.

>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP

Reklama