Nie zmienia to jednak faktu, że w niektórych branżach spadki były gigantyczne. Na przykład w hutnictwie produkcja zmniejszyła się o ponad 36 proc., a w przemyśle samochodowym o 33 proc. Powód: kryzys na Zachodzie, który sprawia, że spada popyt na produkowane u nas towary.
Sytuacja na szczęście nie jest tak dramatyczna jak w styczniu, kiedy produkcja zjechała do rekordowo niskiego poziomu. W lutym w sukurs przyszedł nam słaby złoty, dzięki któremu potaniały polskie towary sprzedawane za granicą. "Osłabienie naszej waluty spowodowało, że zwiększyła się konkurencyjność cenowa polskiej żywności. Prawdopodobnie w lutym jej eksport wyraźnie wzrósł, bo konsumenci wybierają tańsze towary" - mówi Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ. Jego zdaniem mogło to spowodować, że spadek produkcji w lutym był w ujęciu rocznym mniejszy niż w styczniu.
To niejedyna przyczyna poprawy wyników. "W pierwszym miesiącu roku aktywność przedsiębiorstw mogła być mniejsza dlatego, że jest to okres poświąteczny, w którym firmy prawdopodobnie oczekiwały większego osłabienia popytu" - twierdzi Maja Goettig, główny ekonomista BPH.
Polska to wyjątek na tle innych krajów europejskich. U naszych sąsiadów skala cięć produkcji jest o wiele większa. Na przykład na Ukrainie przekroczyła ona w lutym 30 proc.
Analitycy są przekonani, że produkcja będzie spadać także w następnych miesiącach. Według prognoz Jacka Wiśniewskiego, głównego ekonomisty Raiffeisen Bank Polska, może ona zjechać nawet o jedną czwartą w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego. Przeważa jednak opinia, że będą to kilkunastoprocentowe spadki i wynik ze stycznia nie zostanie pobity.
GUS podał także, że w styczniu ceny produkcji przemysłowej wzrosły w lutym o 5,4 proc., podczas gdy w styczniu zwiększyły się w skali roku o 3,6 proc. Analitycy są podzieleni w opiniach, jak dane GUS wpłyną na decyzję Rady Polityki Pieniężnej w końcu tego miesiąca. Według jednych RPP obetnie stopy procentowe o 0,25 pkt. proc., inni twierdzą, że Rada nie zmieni kosztu pieniądza.
Janusz K. Kowalski