Groźby nie działają w Europie, nie prowadzą do niczego - oświadczył w piątek rzecznik KE w odpowiedzi na słowa wicepremiera Włoch Luigi di Maio, który ostrzegł, że jego kraj może przestać płacić składkę do kasy UE, jeśli nie otrzyma wsparcia w sprawie migracji.

"Niekonstruktywne komentarze, czy groźby nie są pomocne, nie przybliżają nas do rozwiązania. UE to społeczność oparta na zasadach i funkcjonuje na ich podstawie, a nie na podstawie gróźb" - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej Alexander Winterstein.

Di Maio, który jest przewodniczącym współtworzącego koalicję rządową antysystemowego ugrupowania Ruch Pięciu Gwiazd, zagroził w czwartek wieczorem, że jego partia będzie przeciw wpłacaniu przez Włochy 20 mld euro rocznej składki budżetowej, jeśli inne państwa nie przyjmą migrantów znajdujących się na jednostce Straży Przybrzeżnej Diciotti na Sycylii.

"Groźby nie działają w Europie, nigdzie nie prowadzą. Jedyna droga, by rozwiązać problem, to wspólna konstruktywna praca w duchu dobrej woli. To coś, co Komisja stara się ułatwić od długiego czasu. To kraje członkowskie muszą znaleźć rozwiązanie razem" - podkreślił rzecznik KE.

Bruksela od niedzieli stara się nakłonić stolice, by rozdzieliły - tak jak to miało miejsce w ostatnich tygodniach - migrantów między siebie i w ten sposób zażegnały kryzys z okrętem Diciotti. W piątek w belgijskiej stolicy spotkali się przedstawiciele 12 państw członkowskich, które są albo bezpośrednio dotknięte problemem migracji, albo przyjmowały wcześniej migrantów ze statków do siebie.

Reklama

Ze słów rzeczniczki KE ds. migracji Tove Ernst wynika jednak, że nie należy oczekiwać jakiegoś konkretnego rozwiązania w sprawie Diciotti. "To nieformalne spotkanie, które ma miejsce, by przedyskutować wspólne europejskie podejście (...) w sprawie migracji. To nie jest spotkanie, na którym podejmowane będą decyzje" - oświadczyła.

Państwa członkowskie UE co miesiąc na wniosek Komisji Europejskiej przelewają należne środki - 1/12 ich rocznej kontrybucji do unijnego budżetu. Sytuacja, by któreś z nich nie zapłaciło, nie miała jeszcze miejsca w historii. "UE to społeczność oparta na zasadach. To oczywiście dotyczy również budżetu. Kraje członkowskie zawsze płaciły swoją składkę do budżetu, tak jak mówią o tym traktaty. Jest jasne prawne zobowiązanie w tej sprawie" - wskazywał Winterstein. Nie chciał spekulować, co by się stało, gdyby któryś z krajów nie zapłacił.

Poza wpłatami do unijnego budżetu Włochy otrzymują spore środki z unijnej kasy. KE przypomniała, że w ubiegłym roku było to około 10 mld euro, a w 2016 roku - 12 mld euro.

Okręt Diciotti podjął 16 sierpnia z Morza Śródziemnego w maltańskiej strefie odpowiedzialności ratowniczej 190 migrantów. Cześć z nich, nieletni i potrzebujący pomocy, została wypuszczona na ląd. Reszta przebywa na jednostce, która zawinęła w poniedziałek do Katanii na Sycylii.

Włochy od czerwca, gdy pracę rozpoczął nowy rząd, odmawiają wpuszczania do swych portów statków z migrantami uratowanymi na Morzu Śródziemnym i domagają się otwarcia portów w innych krajach unijnych.

>>> Czytaj też: Kapiszewski: Pęka jednolity front, którym od kilku lat cieszyliśmy się na Zachodzie [OPINIA]