Wiceminister odpowiadał na pytanie pos. Krzysztofa Gadowskiego (PO) dotyczące wzrostu importu węgla do Polski – głównie z Rosji, w tym antracytu pochodzącego z separatystycznych republik na Ukrainie, który według doniesień medialnych wjeżdża do Polski jako węgiel rosyjski. Skobel zapewnił, że sprawa importu węgla jest Ministerstwu Energii znana i monitorowana. Wiodącym dostawcą tego surowca do Polski jest Rosja.

Jak podał wiceminister, w ub. roku do kraju wpłynęło 13,3 mln ton zagranicznego węgla, w tym 8,7 mln ton z Rosji. Mniejszy udział mają Czechy, Stany Zjednoczone, Australia i Kolumbia. Przy 6 mln ton ubiegłorocznego polskiego eksportu, bilans importu netto w 2017 r. wyniósł 7,3 mln ton, a odnosząc to tylko do węgla rosyjskiego – 2,7 mln ton. Oznacza to odpowiednio 11 proc. i 4 proc. udziału w krajowym rynku węgla, przy 65,5 mln ton wydobycia tego surowca w Polsce w minionym roku.

„Od szeregu lat na polskim rynku obecny jest węgiel pochodzący z importu. Można pokusić się o stwierdzenie, że do pewnego stopnia jest on naturalnym zjawiskiem, chociażby z uwagi na rentę geograficzną” – ocenił wiceminister Skobel, wskazując, iż węgiel napływa do Polski – obecnie w podobnych proporcjach – drogą lądową i morską. M.in. koszt transportu ma wpływ na atrakcyjność cenową importowanego węgla, szczególnie na północy Polski.

„Koszty przewozu mogą znacząco zwiększyć cenę węgla w kraju, dlatego dla odbiorców na północy kraju o wiele bardziej opłacalny jest zakup węgla dostarczanego do portów morskich bądź przejść granicznych z Rosją i Białorusią” – wyjaśnił Skobel.

Reklama

Jak mówił, obserwowany w ostatnim czasie wzrost importu węgla „świadczy o zapotrzebowaniu na ten surowiec na rynku krajowym, ale również dowodzi atrakcyjności polskiego rynku, który jak na razie wykorzystują eksporterzy głównie z Federacji Rosyjskiej”.

W opinii wiceministra, obecny wzrost cen węgla na rynkach światowych ma istotny społeczny aspekt, dający polskiej energetyce oszczędności dzięki nabywaniu krajowego, a nie importowanego, węgla.

„Wejście kapitałowe sektora energetycznego w sektor górniczy okazało się bardzo dobrą decyzją. Spółki energetyczne, nabywając węgiel od polskich kopalń, zyskują na tym finansowo, ponieważ węgiel polski jest tańszy niż węgiel na rynkach światowych. Są to realne korzyści ekonomiczne, które ostatecznie przekładają się na niższe koszty produkcji energii elektrycznej, a tym samym wpływają na każdego odbiorcę prądu” – powiedział Skobel, według którego kupując krajowy węgiel energetyka oszczędza ok. 1 mld zł rocznie.

„Dzięki konkurencyjnym cenom polskiego węgla nie doszło do drastycznych podwyżek cen energii elektrycznej” – podkreślił wiceminister.

Odnosząc się do doniesień o antracycie napływającym do Polski – jako węgiel rosyjski – z separatystycznych republik na Ukrainie, Skobel podkreślił, że „import antracytu powinien być postrzegany głównie jako problem Komisji Europejskiej”, która jak dotąd nie nałożyła sankcji na towary pochodzące np. z Donbasu, choć zrobiła to w odniesieniu do Krymu.

„Niezrozumiałe jest nierówne traktowanie okupowanych prowincji Krymu i Doniecka. Towary z Krymu objęte są embargiem, tymczasem na towary, nie tylko węgiel, pochodzące z Doniecka nie wprowadzono restrykcji w zakresie ich dopuszczania na obszar celny UE. Z zaskoczeniem odnotowaliśmy fakt, że terytorium Donbasu nie zostało objęte sankcjami celnymi tak, jak to zostało zrobione w przypadku Krymu” – powiedział wiceminister energii.

Dodał, że to właśnie UE posiada narzędzia prawne umożliwiające ograniczenie importu węgla spoza Unii, zaś państwo członkowskie nie może samodzielnie wprowadzać zakazu importu jakiegokolwiek towaru. „Samodzielne wprowadzenie ograniczeń importowych byłoby niezgodne z rynkiem wspólnotowym” – zaznaczył Skobel.

Przypomniał, że zgodnie z unijną taryfą celną, na węgiel obowiązuje zerowa stawka celna, nie ma też wymogów przedstawiania świadectw pochodzenia towarów wywożonych z Rosji, a wobec produktów sprowadzanych z tego kraju nie wymaga się prowadzenia szczególnych działań kontrolnych.

„Informację o przewożeniu węgla pochodzącego z terenów wschodniej Ukrainy jako węgla rosyjskiego można potraktować jako sygnał do działań kontrolnych, ale będą one możliwe tylko wtedy, kiedy dowody pochodzenia towarów były przedkładane organom celnym w ich przywozie do Polski” – wyjaśnił wiceminister.

Jeszcze przed wejściem do Unii Polska zawarła z Rosją umowę o dwustronnej współpracy celnej, a UE ma z tym krajem umowę o wzajemnej pomocy w sprawach celnych. W oparciu o te umowy – mówił Skobel - możliwe jest prowadzenie działań weryfikacyjnych pod kątem sprawdzania autentyczności dokumentów oraz prawdziwości informacji w nich zawartych. Jednak – jak zaznaczył - ewentualne ustalenia, że sprowadzany węgiel pochodził - wbrew deklaracjom - z Ukrainy, a nie z Rosji, nie będą skutkowały innym wymiarem należności celnych.

„Przywóz węgla pochodzącego z Ukrainy nie jest objęty żadnymi zakazami, w odróżnieniu od przywozu towarów pochodzących z Krymu. Polska nie ma możliwości stworzenia sankcji wobec Rosji czy innych krajów, jeżeli te kraje nie są objęte sankcjami UE” – podsumował wiceminister energii.

>>> Polecamy: Handlarze antracytu z Donbasu napisali list do Putina. Znamy jego treść