Hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości od kilku miesięcy targają liczne konflikty zarówno w kraju, jak i za granicą. Ciąży na nim m.in. sprawa katalońskiego separatyzmu, politycznych nacisków na sędziów oraz zatajania nadużyć w środowisku sędziów i prokuratorów.

Wysłanie pod koniec września przez Centralny Sąd Śledczy w Madrycie do rzeszowskiego sądu pytań dotyczących niezawisłości polskich sędziów i niezależności sądów w związku z wydaniem Polsce poszukiwanego Europejskim Nakazem Aresztowania (ENA) obywatela Hiszpanii zbiega się z jednym z największych kryzysów wymiaru sprawiedliwości w tym kraju. To kolejna w ostatnich miesiącach sprawa dotycząca ENA z udziałem Madrytu.

Po uruchomieniu jesienią 2017 roku procesów wobec katalońskich polityków i działaczy społecznych oskarżonych o rebelię po nieuznawanym przez Madryt referendum niepodległościowym Hiszpania rozpoczęła dialog z wymiarami ścigania z kilku państw Europy w celu ekstradycji oskarżonych. Wystawiony w listopadzie ENA wobec byłego premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta i czwórki jego byłych ministrów, którzy zbiegli do Belgii i Szkocji, nie przyniósł jednak rezultatu.

Część komentatorów twierdzi, że w związku z nieudanymi próbami ujęcia ukrywających się poza krajem separatystów Madryt częściowo stracił wiarygodność na arenie międzynarodowej, a także wdał się w niepotrzebne konflikty z wymiarem sprawiedliwości kilku innych krajów europejskich.

Belgia i Szkocja odmawiają ekstradycji Puigdemonta, Antoniego Comina, Clary Ponsati, Meritxell Serret oraz Lluisa Puiga.

Reklama

W czerwcu ścigani przez Madryt separatyści przeszli do kontrofensywy, wytaczając sędziemu Pablo Llarenie sprawę cywilną przed sądem w Brukseli. W pozwie zarzucili hiszpańskiemu sędziemu, który w Madrycie prowadzi wobec nich proces o rebelię, że swoimi wystąpieniami w mediach zadziałał na szkodę postępowania sądowego. Jako dowód oskarżyciele przedstawili wypowiedź Llareny z 22 lutego, w której ocenił, że osadzeni w hiszpańskich zakładach karnych Katalończycy "nie są więźniami politycznymi".

"Sędzia Llarena działa z pobudek politycznych, nie gwarantując niezależnego procesu. Jesteśmy prześladowani nie przez sąd, ale przez ideologię wyznawaną przez sędziego" - przekonywał Puigdemont.

Konflikt w Katalonii zaciążył też na relacjach między wymiarami sprawiedliwości Hiszpanii i Niemiec. Gdy sąd regionalny w Szlezwiku-Holsztynie odmówił w lipcu wydania Puigdemonta w związku z zarzutem o rebelię, Llarena wycofał ENA, ale też publicznie skrytykował decyzję niemieckiego sądu, zarzucając mu brak zaangażowania w prowadzoną sprawę. Ocenił też, że decyzja niemieckiego sądu "podważa jego kompetencje jako organu sądowniczego".

Z powodu katalońskiego kryzysu hiszpański wymiar sprawiedliwości przeżywa też trudności w relacjach ze Szwajcarią. 18 września hiszpański Krajowy Sąd Karny i Administracyjny (Audiencia Nacional) odmówił ekstradycji do tego kraju analityka Herve Falcianiego, który ujawnił aferę podatkową zwaną Swissleaks. Dotyczyła ona praktyk szwajcarskiego oddziału banku HSBC polegających na pomaganiu klientom w ukrywaniu dochodów i unikaniu podatków.

Według niektórych komentatorów odmowa Hiszpanii w sprawie ekstradycji Falcianiego może być sposobem na negocjowanie z władzami Szwajcarii wydania Madrytowi katalońskich separatystek, Marty Roviry i Anny Gabriel. Obie uciekły wiosną do Szwajcarii w obawie przed aresztowaniem.

Bertran Miquel, kolega partyjny Anny Gabriel, która przed ucieczką była rzeczniczką separatystycznej partii Kandydatura Jedności Ludowej (CUP), uważa orzeczenia hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości wobec separatystów za "motywowane pobudkami politycznymi i mające zastraszyć zwolenników secesji".

"Od zeszłego roku Madryt przetrzymuje w więzieniach katalońskich polityków, którzy jedynie realizowali wolę swoich wyborców wyrażoną podczas referendum niepodległościowego. W 2017 roku powstrzymano ten demokratyczny plebiscyt w Katalonii, a hiszpańska policja użyła siły wobec uczestników głosowania. Niestety, uważam, że orzeczenia sądów w Hiszpanii w kwestii katalońskiej są zgodne z linią polityczną rządu w Madrycie” - powiedział PAP Miquel.

Hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości przybyło też ostatnio wewnętrznych problemów. Część z nich obnażyły ujawnione 24 września rozmowy nagrane przez byłego komisarza policji Jose Manuela Villarejo.

W zarejestrowanych przed prawie dekadą rozmowach uczestniczył Villarejo oraz kilku przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, w tym osoby powiązane z Hiszpańską Socjalistyczną Partią Robotniczą (PSOE), m.in. były sędzia Baltazar Garzon i były szef MSW w rządzie socjalistów Alfredo Perez Rubalcaba. W latach 2012-2014 był on sekretarzem generalnym PSOE.

W jednej z rozmów Villarejo, tymczasowo aresztowany od 2017 roku w związku z podejrzeniem o korupcję, ujawnił istnienie schematu działań służących przejęciu dotyczącej korupcji sprawy Gurtel przez bliskiego socjalistom Garzona. W tej wielowątkowej sprawie główny proces rozpoczął się w 2009 roku, a jej prowadzenie powierzono właśnie Garzonowi.

Na początku października adwokaci skazanych w aferze Gurtel polityków i przedsiębiorców powiązanych z Partią Ludową (PP) wezwali hiszpański wymiar sprawiedliwości do anulowania majowego werdyktu. Wskazali, że ujawnione nagrania z udziałem byłego sędziego Garzona, który prowadził proces Gurtel do 2012 roku, podważają ostateczne orzeczenie.

Wyroki w sprawie Gurtel zapadły 24 maja. Sąd w Madrycie skazał na kary więzienia 29 osób powiązanych z Partią Ludową, zarówno polityków, jak i przedsiębiorców, za m.in. płatną protekcję, fałszerstwa i pranie brudnych pieniędzy. Szef siatki korupcyjnej, która miała prowadzić proceder już w latach 80., usłyszał wyrok 51 lat i 11 miesięcy pozbawienia wolności.

Nazajutrz po werdykcie sądu socjaliści złożyli w parlamencie wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec premiera Mariano Rajoya (PP), na szefa nowego gabinetu proponując swojego przywódcę Pedro Sancheza. Ostatecznie Rajoy został zdymisjonowany, a mniejszościowy rząd Sancheza zaprzysiężony 7 czerwca.

Cieniem na kondycji hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości kładą się też wypowiedzi obecnej minister sprawiedliwości Dolores Delgado. Wynika z nich, że wiedziała ona o wielu nieprawidłowościach w hiszpańskim wymiarze sprawiedliwości, w tym o służbowym wyjeździe sędziów i prokuratorów do Kolumbii, gdzie mieli korzystać z usług nieletnich prostytutek. Potwierdzają to nagrania Villarejo.

Delgado, której dymisji domagają się obecnie deputowani PP i liberalnej Ciudadanos, wiedziała też o wdrażanym przez Villarejo pomyśle szantażowania hiszpańskich sędziów i prokuratorów kompromitującymi nagraniami z agencji towarzyskiej.

"Jedną z najgorszych wypowiedzi z ujawnionych taśm, całkowicie kompromitującą minister sprawiedliwości, jest nazwanie przez nią +pedałem+ Fernando Grande-Marlaski. Jest on dziś ministrem spraw wewnętrznych, czyli kolegą z rządu Dolores Delgado” - przypomniała komentatorka madryckiego radia Cope, Cristina Lopez.

Zanim Delgado stanęła w czerwcu na czele ministerstwa sprawiedliwości, 22 maja jej resort musiał stawić czoło strajkowi hiszpańskich sędziów. W proteście wzięło udział blisko 70 proc. przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Poza żądaniem podwyżki płac sędziowie domagali się zmiany obowiązujących od 2013 roku przepisów o Naczelnej Radzie Sądowniczej (CGPJ), kierowniczym organie władzy sądowniczej w Hiszpanii. W efekcie nowelizacji 12 z 20 członków CGPJ może być obecnie wybieranych przez parlament.

W opinii Concepcion Gonzalez de Real, szefowej Niezależnego Forum Sędziowskiego (FJI), zmiana wprowadzona przez rząd Rajoya w sposobie wybierania członków CGPJ zaburzyła zasadę trójpodziału władzy w Hiszpanii.

Zmiana przepisów spotkała się też z negatywną opinią instytucji międzynarodowych. Od 2013 roku GRECO, antykorupcyjna instytucja Rady Europy, domaga się od Hiszpanii, aby ta odstąpiła od stosowania przepisów umożliwiających deputowanym wybieranie członków CGPJ.

Według mediów od 2014 roku uwagi wobec sposobu wyłaniania członków CGPJ zgłaszają też przedstawiciele Komisji Europejskiej. Choć zmienione przepisy w tej sprawie są sprzeczne z opiniami szefów MSZ państw Unii Europejskiej, to KE zachowuje wobec Hiszpanii bierność i dotychczas poprzestała na słownych ostrzeżeniach.

"Zgodnie z wnioskami ministrów spraw zagranicznych UE z 2012 roku co najmniej połowa członków Naczelnej Rady Sądowniczej powinna być wybierana przez sędziów (…). Rząd Mariano Rajoya, wprowadzając zmiany w sposobie wyboru składu CGPJ, sprzeniewierzył się również swoim dawnym obietnicom przedwyborczym, zapewniając, że wszyscy członkowie Rady będą wybierani przez sędziów" - podkreślił dziennik "El Mundo".

Obaw o upolitycznienie hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości nie kryje też sędzia Mercedes Alaya. W wywiadach udzielonych w maju i czerwcu krajowych mediom przyznała, że kondycja sądownictwa w Hiszpanii nie jest najlepsza, a ona sama podczas prowadzonych procesów poddawana była licznym naciskom politycznym.

Na początku października dzienniki "El Mundo" i "ABC" ujawniły z kolei, że obecnie naciski wywierane są na dwóch prokuratorów prowadzących sprawę ujawnionych przez Villarejo podsłuchów. Działania służące odsunięciu ich od śledztwa podjąć miał już Garzon. Madryckie gazety dowiedziały się, że wraz z dojściem do władzy socjalistów były sędzia wprowadził na stanowiska doradców minister sprawiedliwości czterech swoich przyjaciół. “Garzon skolonizował resort sprawiedliwości” - napisał dziennik "ABC".