"Zapewniamy najwyższy poziom bezpieczeństwa, na jaki pozwalają zdolności państwa - powiedział w rozmowie francuską agencją przedstawiciel banglijskiej komisji wyborczej Rafikul Islam. "Liczymy, że będzie pokojowa atmosfera" w ok. 40 tys. lokali wyborczych - dodał.

Wcześniej w sobotę we wspólnym oświadczeniu 16 międzynarodowych organizacji broniących praw człowieka potępiło stosowane przez władze Bangladeszu represyjne środki, które "zagrażają bezpieczeństwu" wyborów. Obawy wyraziły również m.in. Stany Zjednoczone i ONZ.

"Robimy, co w naszej mocy, żeby wybory były wolne i bezstronne" - zapewnił w odpowiedzi Rafikul Islam.

Krajowy regulator rynku telekomunikacyjnego nakazał w sobotę dostawcom usług natychmiastowe odcięcie do końca niedzieli szybkiego mobilnego internetu. Celem tego kroku - jak poinformowano - jest zapobieżenie "plotkom i propagandzie" w związku z wyborami.

Reklama

Przedstawiciel komisji wyborczej poinformował również, że w niedzielę ograniczany będzie ruch drogowy oraz kursowanie transportu publicznego. Jak stwierdził Islam, ma to zapewnić bezpieczeństwo oraz ułatwić głosowanie.

Kampania przed wyborami w tym 165-milionowym kraju naznaczona była przemocą. W jej czasie zabito 13 osób, a podczas zamieszek między zwolennikami obecnej premier, liderki Ligi Ludowej (AL) Hasiny Wazed, a działaczami głównego ugrupowania opozycyjnego Nacjonalistycznej Partii Bangladeszu (BNP) rany odniosły tysiące ludzi.

Sondaże przewidują, że zwycięstwo w wyborach odniesie rządząca przy poparciu Indii silną ręką od 2009 r. 71-letnia Hasina Wazed; zapewniłoby jej to trzecią z rzędu, a czwartą w ogóle kadencję na czele rządu.

Opozycyjna BNP, która w 2014 r. zbojkotowała poprzednie wybory, również teraz ostrzega przed fałszerstwami wyborczymi. Ugrupowanie oskarża rządzącą AL o ataki na opozycję; władze jednak zarzutom tym zdecydowanie zaprzeczają.

Według AFP w czasie kampanii rannych zostało ponad 12 tys. działaczy BNP; władze opozycyjnego ugrupowania twierdzą, że od 8 listopada, daty ogłoszenia wyborów, aresztowanych zostało 14 tys. aktywistów tej partii.

Jednocześnie liderka BNP, trzykrotna była premier Chaleda Zia, która odsiaduje wyrok 17 lat więzienia za korupcję, oskarża o stronniczość także komisję wyborczą. 73-letnia Zia uważa, że celem skazania jej było wyeliminowanie jej z polityki.

Przedstawiciele opozycji informują, że również w sobotę dochodzi w Bangladeszu do szeroko zakrojonych aresztowań. Oskarżają władze o chęć zastraszenia wyborców.

W tym muzułmańskim w większości kraju uprawnionych do głosowania jest 104 mln osób. (PAP)