W wypowiedzi na konferencji prasowej Kalin przekazał, że Ankara nie potrzebuje zgody na przeprowadzenie operacji wojskowej w Syrii. Zastrzegł zarazem, że wolałaby skoordynować ją z sojusznikami.

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w poniedziałek, że wycofywanie wojsk USA z Syrii będzie odbywać się "w odpowiednim tempie". Wcześniej w niedzielę podczas wizyty w Izraelu Bolton powiedział, że Waszyngton uzależnia warunki wycofania swoich wojsk w Syrii od tureckich gwarancji bezpieczeństwa dla syryjskich Kurdów.

Komentarze te przywróciły napięcia na linii Ankara-Waszyngton. Przebywający we wtorek w tureckiej stolicy Bolton spotkał się w niej z chłodnym przyjęciem. Media tureckie poinformowały, że z powodu komentarza doradcy Trumpa w Izraelu odwołano jego spotkania z Erdoganem oraz szefem tureckiej dyplomacji.

W parlamentarnym przemówieniu we wtorek prezydent Turcji ocenił, że słowa Boltona były "wielkim błędem". Podkreślił, że jego kraj nie pójdzie na żadne kompromisy w kwestii Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) i za kłamstwo uznał walkę tych kurdyjskich bojowników z Państwem Islamskim (IS). Stwierdził również, że waszyngtońska administracja jest podzielona w kwestii polityki USA wobec Turcji i północnej Syrii.

Reklama

19 grudnia Trump nieoczekiwanie ogłosił na Twitterze wycofanie sił amerykańskich w liczbie około 2 tys. żołnierzy z Syrii, gdzie oddziały USA walczyły z dżihadystami z Państwa Islamskiego. Argumentował to tym, że samozwańczy kalifat w Syrii został już pokonany.

Zaniepokojenie decyzją Trumpa wyrazili sojusznicy USA w walce z IS - Francja, Wielka Brytania i Niemcy, a szef Pentagonu James Mattis i specjalny przedstawiciel prezydenta USA w międzynarodowej koalicji do walki z IS Brett McGurk podali się do dymisji.

Przed decyzją Trumpa Erdogan wielokrotnie groził, że siły tureckie mogą rozpocząć ofensywę na kontrolowane przez Kurdów terytoria północnej Syrii w każdej chwili. Spekulowano, że krok amerykańskiego prezydenta może oznaczać zielone światło dla tej operacji wojskowej. Wojska USA wspierają w Syrii m.in. YPG, na których spoczywa znaczna część walki z IS. Ankara uznaje jednak YPG za organizację terrorystyczną.

Po ogłoszeniu wycofania wojsk USA z Syrii Erdogan przełożył operację wojskową, zapewniając jednocześnie, że z pewnością do niej dojdzie. W obawie przed turecką inwazją Kurdowie zwrócili się o pomoc do prezydenta Syrii.(PAP)

mobr/ kar/