W środę reprezentatywne organizacje związkowe zorganizowały w siedzibie śląsko-dąbrowskiej Solidarności konferencję prasową „dotyczącą sytuacji w JSW i groźby wybuchu konfliktu społecznego w tym przedsiębiorstwie”.

Kontekstem były m.in. przekazywane przez związki informacje nt. spodziewanego odwołania w czwartek prezesa Daniela Ozona, a także środowa rezygnacja członka zarządu JSW Roberta Ostrowskiego. Związki sprzeciwiają się ewentualnemu „wyprowadzeniu”, po odwołaniu obecnego prezesa JSW, wypracowanych przez spółkę środków na inne inwestycje rządowe.

„Konferencja ta jest poświęcona temu, co najprawdopodobniej ma stać się w JSW. Na dzień jutrzejszy właściciel zaplanował posiedzenie rady nadzorczej. Jednym z punktów tego posiedzenia jest zaplanowana zmiana na stanowisku prezesa JSW” - zaznaczył lider śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.

„Po ciężkich, wspólnych działaniach organizacji związkowych i zarządu JSW ta spółka wychodzi na prostą. (…) Główną chyba przyczyną tej decyzji, która ma zapaść jutro, są pieniądze. (…) Jeżeli politycznie jest tak, że właściciel nie jest w stanie wymóc na zarządzie JSW zgód, aby spółka ta finansowała pewne zakupy, które mijają się z celem, jeśli chodzi o działalność tej spółki – i z tej przyczyny odwołuje się prezesa, to to jest kompletnie niezrozumiałe” - ocenił Kolorz.

Reklama

„Nie spodziewaliśmy się, mimo wcześniejszych zapewnień, że (…) znajdziemy się dokładnie w takiej samej sytuacji, jak w 2014 i 2015 r., że mówiąc w skrócie, za chwilę trzeba będzie wychodzić na barykady” - zasygnalizował szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Związki obawiają się powtórzenia sytuacji z lat 2014-15, gdy JSW stanęła na skraju upadłości, a uratowano ją – jak akcentują – dzięki poświęceniu załogi, która po protestach i wobec wypracowania przez kolejny zarząd JSW programu restrukturyzacyjnego, zrezygnowała wówczas z części wynagrodzeń.

Przewodniczący Solidarności w JSW Sławomir Kozłowski zapowiedział w środę, że podczas czwartkowego posiedzenia rady nadzorczej w siedzibie spółki, w trakcie którego odwołany miałby zostać prezes Ozon, przed budynkiem będzie odbywała się manifestacja.

Jak mówił lider Solidarności w JSW, prezes Ozon jest „gwarantem”, że wypracowane przez spółkę w dwóch ostatnich latach środki, zgromadzone w tzw. funduszu stabilizacyjnym, posłużą jej funkcjonowaniu w dekoniunkturze, spodziewanej już w 2020 r.

„Jak nie wiemy o co chodzi, chodzi o pieniądze. Najpierw JSW miała przeznaczyć środki na zakup koksowni Victoria, potem były naciski na zakup pakietu akcji Polimexu-Mostostal; teraz wreszcie jest planowane zabranie z funduszu stabilizacyjnego JSW praktycznie 1,5 mld zł na inwestycje Ostrołęki” - mówił Kozłowski.

„Koszt Ostrołęki, której podwykonawcą jest Polimex, miał wynosić 6 mld zł. Enea miała zainwestować 1 mld zł, Energa 1 mld zł, banki 1 mld zł i TFI Energia 3 mld. Po praktycznym zlikwidowaniu opłaty przejściowej tych 3 mld zł brakuje i jest pomysł, żeby dodatkowe finansowanie było w wysokości 1,5 mld zł przez PGE i 1,5 mld zł przez JSW – czyli przez pozbawienie JSW tego funduszu stabilizacyjnego, który miałby ją zabezpieczać na trudne lata” - mówił szef Solidarności w spółce.

„Te trudne lata według nas już nadchodzą - to jest 2020 r. Nie będziemy czekać do 2020 r., aż nadejdą te kryzysy. Już teraz chcemy się zdecydowanie sprzeciwić pozbawieniu JSW środków. Tak, jak zarząd spółki z prezesem na czele nie wyrażał zgody na niepotrzebne inwestycje, tak również teraz była twarda rozmowa, czy te 1,5 mld zł jesteśmy w stanie wyprowadzić z JSW. Według nas jest to główną przyczyną, że ma odejść prezes Ozon, aby te pieniądze trafiły (…) w inwestycje w Elektrowni Ostrołęka” - zaznaczył Kozłowski.

Jak dodał, właściciel większościowy JSW, czyli Skarb Państwa (reprezentowany obecnie przez ministra energii), także za poprzedniej koalicji rządowej „miał prawo wszystkie środki z upublicznienia (JSW – PAP) zabrać do budżetu, miał prawo wprowadzić opcje walutowe, zrobić euroobligacje – wszystko zgodnie z prawem, tylko zgodnie z prawem doprowadził praktycznie Jastrzębską Spółkę do upadłości”.

„W 2020 r. ta sytuacja się powtórzy, jeśli te środki, które są do dyspozycji JSW, zostaną zabrane. Mamy bardzo duże potrzeby inwestycyjne – na budowę nowych kopalń. Mamy niedokończone inwestycje na kopalni Knurów-Szczygłowice (…), na kopalni Budryk. Nie można w ten sposób postępować z firmą, która ma pomysł na to, żeby stać się dobrym, giełdowym przedsiębiorstwem z większościowym udziałem Skarbu Państwa” - przestrzegł Kozłowski.

Jak również zaznaczył, związki z JSW od trzech lat nie mogą doprosić się o spotkanie z radą nadzorczą spółki, jakie za poprzedniej władzy - mimo sporu z nią - odbywały się regularnie, co 3-4 miesiące. Ocenił ponadto, że członek zarządu JSW, który w środę złożył rezygnację, Robert Ostrowski, hamował inwestycje w spółce, "zbierając na kupkę pieniądze, które mają trafić w nieznanym nam kierunku".

Szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek mówił w środę, że „to nie pierwsza próba odwołania prezesa Ozona”. Jak wyjaśniał, po pierwszych próbach w ub. roku. doszło do spotkania w ministerstwie energii, podczas którego uzgodniono przeprowadzenie do połowy grudnia ub. roku kontroli w JSW. W czwartek rada nadzorcza miała dyskutować wnioski z tej kontroli; ew. wnioski miały zapaść po tej dyskusji.

„Stało się inaczej. Kontroler (…) został wycofany, kontrola się nie zakończyła, natomiast na 10 stycznia jest zwołana rada nadzorcza – w której programie jest odwołanie pana prezesa Ozona” - zastrzegł Hutek.

W odczytanym przez Pawła Kołodzieja z federacji Związku Zawodowego Górników JSW stanowisku zakładowych Solidarności, ZZG i Kadry związki oceniły, że w stosunku do spółki mają miejsce „nieodpowiedzialne decyzje, zagrażające bytowi rodzin górniczych”.

„Zapewniamy, że będziemy bronić naszej spółki. Niczyje widzimisię nie może mieć wpływu na byt kilkudziesięciu tysięcy rodzin górniczych i nie będzie miało, bo górnicy potrafią bronić swoich żon i dzieci. Nie możemy pozwolić na dyskredytowanie obecnego prezesa zarządu tylko dlatego, że działania podjęte kilkanaście miesięcy temu uczyniły z grupy JSW firmę innowacyjną, wpisującą się w najważniejsze plany rządu RP” - czytał Kołodziej.

„Przyszłość spółki widzimy w rozwoju, a nie w destabilizacji. Od ponad czterech miesięcy Jastrzębska jest destabilizowana przez przewodniczącą jej rady nadzorczej, przy biernej postawie ministra energii; (…) on również nie jest w stanie wyartykułować, jakie ma zamierzenia w stosunku do zarządu JSW” - diagnozują w piśmie związki.

„Działania obecnego prezesa JSW dowodzą, że można budować w Polsce nowe kopalnie i nowe miejsca pracy związane z nowoczesnymi technologiami, powiązanymi z górnictwem i dążyć do zmniejszenia intensywności pracy fizycznej i zagrożenia dla górników pracujących pod ziemią. Mamy na myśli kopalnie Bzie-Dębina i Dębieńsko, na które przygotowane są dokumentacje, zainteresowanie tymi projektami ze strony ministerstwa jest jednak znikome” - czytał Kołodziej. „O co tu chodzi? O co ten płacz, że import węgla z roku na rok rośnie” - pytał związkowiec.

„Żądamy odwołania zwołania na 10 stycznia posiedzenia rady nadzorczej do czasu, aż przewodnicząca tej rady i minister energii będą w stanie odpowiedzieć nam i przedstawicielom pracowników w radzie nadzorczej, jakie mają zamierzenia w stosunku do zarządu JSW i w związku z jakimi faktami zamierzają rozważać zmiany w zarządzie” - napisały w stanowisku związki JSW.

„Spójrzmy, czy coś nie dzieje się złego z Ministerstwie Energii” - zasugerował podczas środowej konferencji Marek Płocharski ze związku Kadra. „Niedawno prezes (PiS Jarosław – PAP) Kaczyński powiedział, że należy szanować dobrych menedżerów. My takiego menedżera, jak prezes Ozon, w tej firmie jeszcze nie mieliśmy. Pytam, czy większościowy właściciel, Ministerstwo Energii, nie popiera słów pana prezesa Kaczyńskiego” - dodał Płocharski.

Robert Ostrowski pełnił funkcję zastępcy prezesa ds. ekonomicznych JSW od połowy 2016 r.; wcześniej był członkiem rady nadzorczej tej spółki. Swoją rezygnację z pełnienia funkcji w zarządzie JSW złożył w środę ze skutkiem na 28 lutego br.

>>> Czytaj też: Polscy urzędnicy założą żółte kamizelki